Redaktor serwisu gosc.pl
Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.
Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka
Sprawa jest o tyle prosta, że kształcenie winno być co do zasady płatne, ale powinnien istnieć kredyt studencki możliwy do odpracowania w kraju na preferencyjnych warunkach (choćby częściowe umorzenie) i konieczny do spłacenia w pełnej wysokości w wypadku pracy zagranicą. I to kredyt obejmujący wszystkich studentów i wszystkie kierunki studiów.
Ale aby go wprowadzić potrzebna jest zmiana mentalności, a o tą nie łatwo w kraju pełnym socjalistycznego rozdawnictwa i pełnym fikcji "darmowości".
Oczywiście potrzebny jest jeszcze szacunek, bo tego w ostatnich latach ewidentnie brakuje.
Natomiast na pewno państwo zamiast rozdawać bogatym po 500+ na dzieci powinno środki przeznaczyć na dofinansowanie NFZ w części, w której nie pokrywają składki. Ale co ważniejsze, to trzeba wycofać np. NOCHy w obecnej formie, leki za złotówkę dla niektórych emerytów i parę innych pomysłów obecnie rządzących
A ja sądzę, że państwo przede wszystkim nie powinno pompować pieniędzy w kraje bogatsze od Polski" - w sumie fakt, polscy pracownicy zdobywali fach w polskich szkołach, co więcej są tacy co kończyli wyższe uczelnie a teraz za granicą na budowach pracują.
Wspomnieć też trzeba, że węgierski rząd wprowadził szereg innych zachęt do pozostania w kraju, np. dopłaty do obsadzania stanowisk na prowincji. Zainteresowanie było marne, z wielomilionowego programu skorzystało 11 (słownie: jedenastu) lekarzy.
A oczekiwania młodych lekarzy są takie same co u nas: wyższe zarobki, lepsze warunki pracy, godność. Tego żaden rząd nie "załatwi" poprzez przywiązanie łańcuchem do posady.
I druga sprawa - prawo nie działa wstecz, więc zasadniczo nie powinniśmy karać lekarzy już wykształconych i już "wyemigrowanych", tylko nowych studentów medycyny, których ilość natychmiast spadnie na łeb.
1. Każdy człowiek ma prawo swobodnego poruszania się i wyboru miejsca zamieszkania
w granicach każdego Państwa.
2. Każdy człowiek ma prawo opuścić jakikolwiek kraj, włączając w to swój własny, i powrócić
do swego kraju." Powszechna deklaracja praw człowieka uchwalona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ rezolucją 217/III A w dniu 10 grudnia 1948 roku w Paryżu.
Ale fikcją jest też darmowa ochrona zdrowia.
Komputeryzacja - na poziomie szpitala czy przychodni istnieje. Co powoduje że jak np. leczę sie w obrębie jednego szpitala i korzystam z przychodni przyszpitalnych, to każdy lekarz widzi moja historię, widzi wyniki badań, zalecenia kolegów innych specjalności etc.
Ale brak centralnego systemu, czy też system wymiany informacji powoduje, że jak idzie się do innej przychodni czy szpitala to czas lekarzy marnowany jest na przepisywanie wyników z wydruków. Totalny bezsens, ale projekty informatyczne ślimacza się od lat być może już obejmą recepty.
No właśnie recepty - od jakiegoś czasu mam stały przepisany przez specjalistę zestaw leków, ale przecież aby wykupić nową ich partię muszę do lekarza POZ. Po co?
O lekach dla seniorów, gdy np. po wyjściu ze szpitala trzeba iść do POZ, aby recepta została przepisana jako S (darmowa).
I tak na koniec - wiele firm posiada tzw. systemy antyfraudowe, czyli wychwytujące anomalie i tym samym wyłapujące oszustów. A u nas dzielnie walczy się latami z mafią lekową z mizernym skutkiem.
Pomijając, że lekarz zalecając leczenie powinien widzieć, czy pacjent wykupił recepty i to jakie. Bo leki wchodzą ze sobą w interakcje, a pamieć, szczególnie u osób starszych zawodzi.
Reformę zdrowia z Kasami Chorych zaczęto "naprawiać" już w kolejnej kadencji Sejmu tworząc NFZ.
Problemem jest totalny brak consensus liczących się sił politycznych i nieustanne zmiany w systemie zdrowia. I to jest nasz, polski dramat.
Obecna władza nie ma pomysłu jak rozwiązać problem ochrony zdrowia, więc znajduje winnych, dziś są nimi ci źli lekarze, co wyjechali. I mało kto ze zwolenników PIS po takich komunikatach zada pytanie, czemu faktycznie wyjechali i mało kto ze zwolenników PIS będzie oczekiwać rzetelnej analizy przyczyn kolejnej zapaści systemu ochrony zdrowia do którego zmierzamy.
Jak to pięknie powiedziano w „Polowaniu na czerwony październik”: My głaszczemy jedną ręką dzieci, drugą kradnąc im cukierki.
A jak wzbudzić społeczną akceptację? Podać wysokie sumy w narracji ile to my musimy płacić na obce kraje.
Dobrze myśli między innymi kolega o Nicku Dremor. Odpłatność za studia nie przybije gwoździem studentów do pozostania w kraju. Opłaty za studia raczej wygonią za granicę tych młodych ludzi których nie będzie stać na opłacenie wykształcenia.
I NIECH MI PREMIER WYTŁUMACZY ILE PIENIĘDZY RZĄD WYRZUCIŁ W BŁOTO OPŁACAJĄC PIŃSET DZIECIOM, KTÓRE KIEDYŚ WYJADĄ Z KRAJU ZA NAJEMNIKÓW BO RODZICÓW NIE BĘDZIE STAĆ NA OPŁACENIE IM WYŻSZEGO WYKSZTAŁCENIA.
Ale co ma zrobić lekarz "na dorobku" o lekarzach POZ nie wspominając. Albo ma sie majątek po rodzicach, dziadkach czy dobrze zarabiającego małżonka, albo trzeba pracować ponad miarę ze szkodą dla swojego zdrowia i dla pacjentów.
Szkoda, że zamiast rzeczowej oceny zjawiska serwuje się domniemany (bo nie poparty żadnymi analizami czy danymi) i bliżej nie dookreślony związek przyczynowo skutkowy: wzrost średniego wieku lekarzy w niektórych specjalizacjach ⇒ emigracja młodych medyków na Zachód ⇒ negatywny stan zdrowia Polaków …
Czy przeciętnemu czytelnikowi za jakiego się uważam, nie ma prawa przyjść do głowy wniosek, że redaktor katolickiego czasopisma, z wykształceniem ekonomicznym, zajmuje się upowszechnianiem poparcia określonego rządowego pomysłu bez większej refleksji widzianej okiem szeroko pojętego interesu społecznego?
A może jest to dziennikarska prowokacja dla czytelnika do własnej analizy problemu?
Pod tekstami Pana Redaktora zazwyczaj mnożą się pełne emocji komentarze. Może to dobry znak i pożądany skutek, dobrego dziennikarstwa.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.