Redaktorka Gosc.pl
Absolwentka studiów teologicznych na Uniwersytecie Opolskim i podyplomowych studiów dziennikarskich w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. J. Tischnera w Krakowie. Pracowała w szkolnictwie, a także instytucjach zajmujących się problemami rodzin. Od studiów publikowała w prasie lokalnej Górnego Śląska i Śląska Opolskiego, a także w mediach katolickich. Była zawodowo związana z portalami internetowymi: Opoka.fm i Opoka.tv. Współautorka (razem z ks. Markiem Dziewieckim) audiobooka "Uzależnienia. Jak je pokonać? Jak się przed nimi chronić?". W "Gościu" od 2010 roku. Interesuje się psychologią i teologią duchowości. Uwielbia czytać książki, jeździć na rowerze i gotować. Jej obszar specjalizacji to rodzina i wiara.
Kontakt:
aleksandra.pietryga@gosc.pl
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji
Lubię takie rozważania w których nic nie jest oczywiste, bo dotyczy sfery umiejscowionej gdzieś po za naszym zasięgiem poznawczym. Mój zachwyt nad Słowem Bożym nie topnieje i to mnie cieszy. Głębia, której mimo największych starań i wysiłków nie sposób zgłębić. Wyżyny których nie sposób zdobyć. Tajemnice których nie sposób odgadnąć , a odgadniętych pojąć. Spodobała mi się refleksja jednego z moich ulubionych autorów mówiąca, że Pan Bóg lubi bawić się z nami w chowanego. Kiedy zaczyna nam się wydawać, że Go dostrzegamy znika nam z pola widzenia. Może nie chodzi o to żeby go zobaczyć, dotknąć, lub zrozumieć, ale o to żeby poczuć, a najlepiej czuć stale jego obecność na poziomie innym niż organoleptyczny i intelektualny. Wszechświat się rozszerza. Uczucia które towarzyszą mi kiedy o tym myślę podobne są do tych, które przychodzą mi na myśl o miłości Boga i głębi Słowa Bożego. Ta głębia rozszerza się, również gdzieś na poziomie niuansów i szczegółów.
Czytając tekst autorki odnoszę nieodparte wrażenie, że koncentruje się ona na miejscu. Jakimś skonkretyzowanym obszarze na którym poddane refleksji Królestwo Boże istnieje, wydarza się, funkcjonuje. Natomiast moją uwagę przykuły słowa „pośród was jest”. To również określa jakąś przestrzeń choć niekoniecznie sprowadzoną do fizyczności obszaru powierzchni lub bryły. Może bardziej chodzi o przestrzeń relacji? O to, co jest, co istnieje, wydarza się pośród nas, między nami. Aby mógł być spełniony warunek *pośród *, muszą być jakieś punkty lub linie brzegowe. Naszej wyobraźni konieczne są co najmniej dwa punkty, pomiędzy którymi coś musi znaleźć się, aby jego położenie określić jako ‘pośród’ czy ‘między’. Zatem może być trudno samemu w pojedynkę znaleźć się w tak pojmowanym obszarze Królestwa. Może niezbędna i konieczna jest relacja z drugim człowiekiem. Jeżeli już przyjmujemy z wiarą fakt, że Królestwo *jest* i na określony sposób ( zapewne nie jedyny z możliwych) określiliśmy *gdzie* jest, ale nie czujemy się w tym królestwie jak u siebie to źródeł takiego stanu rzeczy możemy upatrywać w co najmniej kilku aspektach. I trzeba sobie powiedzieć tak, możliwe jest, że nasze wyobrażenia i oczekiwania co do naszego samopoczucia w Królestwie rozmijają się z zastaną rzeczywistością. Tu warto byłoby nawet w ogólnym zarysie poszukać cech miejsca w którym czujemy się jak *u siebie*. Nieskrępowanie, swobodnie, pewnie, bezpiecznie, miło, wygodnie komfortowo. Najogólniejsze skojarzenie z pojęciem czuć się jak u siebie, to skojarzenie ze stanem czuć się dobrze.
W dosłowności owego *u siebie* jest jednak zwarta intuicja że chodzić może o miejsce należące do mnie, lub w jakiś sposób mi przynależne. Tak można wnioskować ze słów autorki we wstępie :” skoro żyję już w rzeczywistości Bożego królestwa, czyli tego, co jest moje”. I tu ocieramy się o niebezpieczeństwo skojarzeniowego błędu. Bo nie mówimy o naszym królestwie, tylko o Królestwie Bożym, o Jego Królestwie, do którego my należymy. Spójrzmy na inny przykład: Polska to moja ojczyzna, która nie należy jednak do mnie. To ja należę do niej, czując się w granicach jej obszaru jak najbardziej u siebie.
„Jesteśmy dziećmi Króla, dziedzicami królestwa Wszechmogącego.” Prawda. Nie wolno nam jednak zapominać, że ten stan nigdy nie ulegnie zmianie. My zawsze będziemy dziećmi i dziedzicami, na szczęście. I tylko o ile sami się tego nie wyrzekniemy, rozprzedając i trwoniąc należną nam część dziedzictwa. Tu przypomina mi się końcówka przypowieści o synu marnotrawnym i słowa: „"Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy”. Dlaczego padły te słowa? Bo starszy syn tego nie rozumiał. Chyba nie czuł się u siebie.
Tęsknota za bliskością Boga, to według mnie odrębny temat.
I wiedzieć nie chcę.
:)
"po hebrajsku, czy aramejsku przeczytać się nie da" – jest prawdą, ponieważ nie zachował się rękopis w takim języku. Nic przynajmniej mi na ten temat nie wiadomo, więc jeśli coś wiesz …
Użycie terminu "pośród" zamiast "wewnątrz" zmienia wyłącznie sens jednego wyrazu, a nie całego zdania. „Ewangelia wg. Mateusza była pisana dla Żydów.” Ewangelista Mateusz używa wyrazu ἐντὸς w zdaniu o wnętrzu i zewnętrznej stronie kubka, w kontekście obłudy, hipokryzji i dwulicowości faryzeuszy. Interesujące nas zdanie o królestwie, w którym ten wyraz został również zastosowany odnajdujemy u Łukasza( Łk17,21) :) Czy to wyraz kluczowy dla faryzeuszy? Dla tej grupy religijnej Judaizmu kluczową zdaje się była kwestia mesjańska, a dokładnie oczekiwanie na przyjście Mesjasza i Jego królestwa pojmowanego na sposób ludzki. Jezus oznajmia im że, że owo królestwo nadeszło wraz z Nim i oto już jest. Jedno zdanie wcześniej ewangelista poucza aby nie poszukiwać go w skonkretyzowanym miejscu. Co również może być dla nas bardzo ważną wskazówką, aby nie bić piany i nie toczyć sporów o to czy jest pośród nas, czy wewnątrz nas. Może ważniejszą intuicją i dla faryzeuszy i dla nas jest intuicja, by nie oczekiwać nadaremnie w nieskończoność własnej wizji tego królestwa. Jezus przyszedł na świat, a wraz z nim Jego Królestwo. I mniej ważne jest czy jest ono wewnątrz, pośród czy między. Jest królestwem innym niż rozumiane dotychczas jako granice, skarbiec, wojsko i korona. Wskazany przez Jezusa sposób pojmowania owego królestwa, został odrzucony przez faryzeuszy i judaizm i z pewnością nie został odrzucony z powodu możliwych różnic w rozumieniu ἐντὸς, aby uznać je za kluczowe. Również dla nas różnice interpretacyjne w tłumaczeniu tego słowa nie dotykają żadnego z dogmatów. Więcej o kontrowersjach wokół „ἐντὸς” można dowiedzieć się z artykułu Bartosza Lisieckiego z Wydziału Historyczno-Pedagogicznego, Uniwersytetu Opolskiego- „Królestwo Boże wewnątrz nas czy pośród nas?”
:)
Zmiana wyrazu z "wewnątrz" na "pośród" zmienia sens całego zdania, czego dowodem jest Twój wcześniejszy wywód. Piszesz, że "pośród" wskazuje na jakąś przestrzeń. "Wewnątrz" nie wskazuje przestrzeni, tylko konkret.
Odnośnie faryzeuszów, to ich oczekiwania mesjańskie były identyczne z tymi jezusowymi. Oczekiwali nadejścia Królestwa Bożego, które położy kres wszystkim ziemskim królestwom. Nadzieje mesjańskie faryzeuszów wiązały się też ze zmartwychwstaniem ciał. Generalnie poglądy faryzeuszów i Jezusa różniły się tylko w kwestiach rygoryzmu odnośnie przepisów Prawa, Jezus nakazywał ich przestrzegać, ale dostrzegał wyjątki, których faryzeusze nie akceptowali. Tak więc, owszem, wyraz był kluczowy dla faryzeuszów, oraz dla samego Jezusa, który prawdopodobnie również z faryzeuszów się wywodził.
Odnośnie samej wizji Królestwa, była ona rozumiana dwojako. Była utożsamiana z fizycznym i realnym Królestwem i w ten sposób też przedstawiał je Jezus. Jednocześnie termin ten odnosił się do samego Imienia Bożego i dotyczył nastania czasów mesjańskich. Królestwo Boże istniało "wewnątrz" wierzących w Chrystusa w czasach, gdy był On pośród ludzi. Czym innym jest natomiast oczekiwanie na nastanie Królestwa podczas powtórnego przyjścia Chrystusa.
A co do samego "w nas, czy pośród nas", sporo światła rzuca na to apokryficzna Ewangelia Tomasza, która jst o tyle wartościowa, że zawiera tekst bardziej pierwotny, bliższy Ewangelii Q. Znajdujemy tam w logionie 3 znajduje się tekst " Królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą". Sam tekst jest mocno zniekształcony wpływami gnostyckimi (samozbawienie przez poznanie siebie), ale wskazuje na pewną logikę, że Królestwo nie może istnieć "pomiędzy" ludźmi, tylko w istotny sposób się do nich odnosi.
Na to, co kto uznaje za kluczowe dla swojej wiary, nie mam żadnego wpływu. I bardzo dobrze, że istnieje pewna wolność do tego aby wybierać w co i jak chce się wierzyć. Tu najgorsze wydaje mi się ( dla mnie) pozostawanie w martwym przekonaniu o istnieniu jednej jedynej słusznej własnej racji.
Mój „wcześniejszy wywód” nie jest aksjomatem, tylko jedną z alternatywnych możliwości do podjęcia własnej refleksji i własnego rozeznania.
„Generalnie poglądy faryzeuszów i Jezusa różniły się” … znacznie i w wielu kwestiach. Jak chociażby w tej , o której już wspominałem. Jezus wie że jest Królem, wyraża to i oznajmia, również w rozmowie z Piłatem, wyjaśniając jednocześnie jakiego rodzaj królestwa (nie z tego świata) jest Królem. Faryzeusze mają przekonania do innej wizji królestwa i mesjaństwa, potwierdzają to prośbą do Piłata o zmianę zapisu na tabliczce ze wskazaniem winy skazańca. Jak bardzo faryzeusze zanurzeni byli w ziemskim pojmowaniu królestwa Bożego widać również w rozmowie Jezusa z faryzeuszem Nikodemem. Różnica w pojmowaniu mesjaństwa i królestwa, pomiędzy Jezusem a faryzeuszami, jest chyba do dziś przetrwalnikiem pozwalającym istnieć Judaizmowi. A zatem większe są chyba różnice niż podobieństwa. Komu zaufać, Jezusowi czy faryzeuszom, każdy decyduje sam. Dla mnie czytelne i zrozumiałe jest, że przestrzenie zarówno rzeczywistości jak i pojęć pozaziemskich różnią się od tych z którymi mamy do czynienia żyjąc tu na ziemi. Jak duże są to różnice? Może kiedyś się dowiemy. Używając słów i pojęć związanych z opisem otaczającej nas rzeczywistości z konieczności robimy tylko porównania na zasadzie podobieństw do rzeczywistości zupełnie innej. Warto mieć to na uwadze.
:)
Czy Jezus był faryzeuszem? Oczywiście nie wiem, nie było mnie tam osobiście za Jego czasów. Podobnie jak Ty znam sprawę wyłącznie z relacji. Ale nie sposób zadać sobie co najmniej kilku pytań sprawdzających krytycznie taką ewentualność. Jeśli był ( a uważam, że nie) to dlaczego on sam lub ktoś z Jego otoczenia, o tym nie wspomina. Czy istnieje, jakaś ‘zmowa milczenia’?
Szczerze myśląc ( i pisząc) zjednoczeni na watykańskiej konferencji: Papieski Instytut Biblijny, Kardynał Bea Center, Fundacja Uniwersytetu Gregoriańskiego, Amerykański Komitet Żydowski i Konferencja Biskupów Włoskich może i przekonują mnie do weryfikacji ewangelicznego obrazu faryzeuszy, nie przekonują mnie jednak do stwierdzenia że Jezus do nich „należał”. Nie przekonują, że „był” faryzeuszem. A argumenty z którymi się dotychczas zetknąłem oceniam sam dla siebie raczej jako ‘życzeniowe’.
Celem ruchu faryzejskiego była walka z narastającymi tendencjami hellenizacyjnymi wśród Żydów. U Jezusa sprzeciwu wobec takich tendencji nie odnajduję. Wypracowali swoistą hierarchię i strukturę. Nie znam żadnych wskazań, że Jezus podlegał jakiejkolwiek hierarchii lub był w jakiejkolwiek strukturze. Do czasu zburzenia Świątyni, główny nurt myśli faryzejskiej opierał się na naukach tych dwóch mistrzów i ich uczniów, Hillela i Szammaja. Być może, a raczej nawet na pewno, jest wiele cech wspólnych charakteryzujących faryzeuszy, a które możemy znaleźć u Jezusa. W końcu, urodził się jako Żyd, był religijnym Żydem wychowanym w realiach konkretnego dziedzictwa narodowego i religijnego. Myślał jak Żyd, czuł jak Żyd. Jednak czy to już dostateczne powody aby określać przynależność do określonej grupy społeczno religijnej jaką byli faryzeusze? Nie jestem przekonany. Czy określał siebie jako faryzeusz? Czy ubierał się jak faryzeusz? Jakie spełniał kryteria przynależności do tej grupy? Według mnie, aby poważnie zastanawiać się nad taką ewentualnością trzeba by lepszych przesłanek, niż ukute na potrzeby porozumienia chrześcijaństwa z judaizmem, mgliste życzeniowe pomysły interpretacji obrzezania.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.