Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • Anonim (konto usunięte)
    17.09.2019 16:36
    Wiara emocjonalna prowadzi często do doszukiwania się magii. Po takich wpisach widać jak wielka jest potrzeba reformy katechizacji dzieci i jak potrzebna jest dziś katechizacja dorosłych. Aby emocje nie wygrywały nad rozumem.
    doceń 10
    • tomaszz
      17.09.2019 20:29
      Nie rozumiem ciągłego przeciwstawiania emocji i rozumu. Pan pragnie uzdrowienia całego człowieka, aby emocje w końcu poszły w parze z rozumem! Czy Jezus nie ulegał emocjom?? Mało jest tego przykładów w Ewangelii?
      doceń 11
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 07:36
        Ale gdzie w tym artykule jest miejsce dla rozumu.
        doceń 1
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 07:58
        "OK, Panie. Wystarczy. Rób ze mną, co chcesz"
        To jest decyzja, którą podejmuje rozum.
        doceń 7
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 08:14
        Kluczem jest własna wolna wola a ni bycie bezwolnym. I kluczem jest oczywiście poznanie co pochodzi od Boga, a co od szatana. Jedno i drugie wymaga rozumu.
        ps. tak czesto wymieniane serce w Biblii to całość życia wewnętrznego, a nie jedynie uczucia czy emocje jak to się dziś rozumie. A tutaj istotnym są takie cnoty jak choćby roztropność czy męstwo.
        doceń 1
        0
  • Anonim (konto usunięte)
    17.09.2019 18:39
    Prosiłbym autora o przytoczenie łzawych opowieści o Panu Jezusie, bo nie bardzo rozumiem.
    doceń 9
  • tomaszz
    18.09.2019 08:06
    "Chcą w Kościele zobaczyć żywego Jezusa, a nie tylko o Nim usłyszeć. Chcą Go dotknąć. I dopóki tego nie zrobią, nie uwierzą"
    Dokładnie ten problem miałem będąc w Kościele od chrztu aż do wieku średniego, kiedy spotkałem ludzi mających Ducha Świętego. Którzy rzeczywiście oddali swoje życie Panu i dają się Mu prowadzić każdego kolejnego dnia. Spotkałem żywego Boga, który działa, z którym rozmawiam, pytam i moje życie jest oświetlona bleaskiem, a ja w radości i pokoju mogę iść przez życie, mimo iż nie jest usłane płatkami róż a często trudne i po ludzku by mnie złamało. Z Panem wszystko widzę w prawdzie, widzę sens tych trudnych rzeczy, i wierzę Mu że prowadzą do dobra, pokoju, radości i daję się prowadzić w nich. Chwała Panu!
    • Anonim (konto usunięte)
      18.09.2019 08:11
      Martwi mnie ten usilnie lansowany podział na Boga martwego i Boga żywego. Martwi mnie też szukanie ludzi chwalących się posiadaniem jakiś nadprzyrodzonych darów.
      No i martwi mnie wiara "jak trwoga to do Boga" choć opakowana w nowoczesne słowa.
      • tomaszz
        18.09.2019 08:21
        Nie dzielę Boga na żywego i martwego. Mówiąc"Boga żywego" mam na myśli Boga, którego DOŚWIADCZYŁEM.
        doceń 4
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 08:27
        Logika - skoro ktoś mówi Bóg żywy to wg niego jest również Bóg martwy.
        A przy okazji - co znaczy doświadczyć Boga?
        doceń 4
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 08:49
        Doświadczam Jego działania każdego dnia. Kiedy sprawy mojego dnia przedstawiam Mu w modlitwie, kiedy Go słucham, kiedy On mi wyjaśnia wszystko, cierpliwie i z miłością pochylając się nad moimi problemami. Kiedy pytam o coś w duchu i On mi odpowiada, poprzez Słowo, czy poprzez braci i siostry, kiedy trwamy wspólnie na modlitwie, oczekujemy aby do nas mówił. Kiedy jestem na Eucharystii. Kiedy oczekuję by mnie prowadził dalej. On jest obecny w każdej sekundzie mojego życia. Nie trzeba Go szukać daleko, on przychodzi do serca skruszonego, które Mu się oddaje.
        Czcimy w Kościele świętych i błogosławionych mistyków. dlaczego nie idziemy w ich ślady? Dlaczego nie szukamy naszego osobistego doświadczenia Boga?
        doceń 4
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 08:59
        Skoro Bóg nieustannie Ciebie prowadzi to po co Tobie dar od Boga jakim jest rozum, skoro Bóg wg Ciebie przemawia do Ciebie przez braci i siostry to po co tobie własne niezależne dorosłe myślenie i Twoja odpowiedzialność np. za swoją rodzinę?
        doceń 2
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 08:59
        Moja wiara nie jest "jak trwoga to do Boga". Trwam już ponad trzy lata na drodze z Panem i na pewno nie jestem ideałem ale nie odszedłem, nie wraca do Niego tylko wtedy jak się wali moje życie. Ale też nie krytykuję że ktoś idzie do Pana wtedy jak mu się życie wali. Bo Pan oczekuje właśnie na tych, którzy Go potrzebują, bo im jest w życiu bardzo źle, bo zostali złamani przez swoich najbliższych, bo sami się pogubili mimo iż inni wokoło byli im życzliwi. Lekarz przychodzi do tych, którzy źle się mają. Jeśli ktoś uważa, że ma się dobrze, to potrzebuje jedynie dbać o swoje zdrowie, czerpiąc od Lekarza życiodajne dary łaski-Ducha Świętego.
        doceń 4
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 09:08
        Rozum jest konieczny aby rozmawiać z drugą osobą, także z Bogiem. Bóg mnie prowadzi łągodnie i cierpliwie wyjaśniając mi to czego ja nie rozumiem. Nie narzuca mi swojej woli ale zawsze respektuje moją wolność i szanuje rozum, który mi dał abym szukał prawdy i ją odnajdywał właśnie poprzez rozmowę z Nim. Przecież św. Paweł mówi "ciągle się módlcie". To znaczy ciągle bądźcie w łączności z Bogiem, wsłuchani w Jego słowa, pytajcie i słuchajcie, aby Was Bóg prowadził.
        doceń 3
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 09:48
        Rozum, a tym samym umiejętność podejmowania własnych decyzji i umiejętność ponoszenia za nie odpowiedzialności są niezbędne do życia. Zrzucanie swego życia na karb Boga czy wspólnoty niestety nei jest dorosłym, dojrzałym życiem w wierze, lecz wprost ucieczka od takiego życia. Później słychać hasła typu "Bóg tak chciał (tak prowadził)", choć nie ma pewności (i nigdy w życiu ziemskim nie będzie) co tak naprawdę Bóg chciał. Bez krytycznego, absorbującego rozum podejścia do wiary nie jesteśmy nawet w stanie stwierdzić czy to co słyszymy pochodzi od Boga.
        Notabene ostatnio wielu stara się wiedzieć lepiej od nas, co do nas mówi Bóg. Naprawdę to wiedzą?
        doceń 2
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 10:19
        Tak masz rację, że trzeba patrzeć krytycznie, bo wielu chce nas zwieść. Jednak Bóg także do nas mówi i my możemy go słyszeć. Nie zwalam życia na karb Boga czywspólnoty. Nadal czuję się za nie w pełni odpowiedzialny. Ale przekonałem się, że opierając się wyłącznie na własnym rozumie nie potrafię żyć tak aby dawało mi ono satysfakcję, cieszył każdy dzień, abym potrafił budować relacje w rodzinie dające nam radość bycia razem. A z Bogiem to wszystko mam! Pokładam w Nim nadzieję i nie zawsze wszystko rozumiem, ale Mu ufam. Czy ktoś oprócz Boga rozumie wszystko i potrafi osądzić? Nie, jedynie Bóg. Dlatego kto uważa, że Bóg objawił mu wszystko i nie potrzebuję już Go doświadczać aby za nim iść, jest w błędzie. Który ze świętych nie miał osobistej i mistycznej relacji z Bogiem? Który nie bywał zaskoczony przez Boga? Każdy z nich stawał się święty, żaden człowiek się święty nie rodzi. A czemu zaprzecza się temu, że i my mamy obowiązek, będąc członkami Kościoła, stawać się świętymi, idąc tak jak nasi poprzednicy na tej drodze, poprzez zaskoczenia, zamianę myślenia - nawrócenie? I, że Bóg nas z tego rozliczy?
        doceń 3
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        18.09.2019 16:21
        Znam wielu ludzi żyjących szczęśliwie i będących ateistami czy agnostykami. I znam wielu głęboko i prawdziwie wierzących, których ziemskie życie dalekie jest od szczęścia, każdy kolejny dzień ich wcale nie cieszy bo każdy dzień oznacza ciężkie zmagania czy to ze zdrowiem, czy z dziećmi/małżonkiem etc.
        Wiara i życie wiarą nie ma nic wspólnego z doczesnością w sensie szczęścia czy radości doczesnej.
        doceń 0
        0
      • tomaszz
        18.09.2019 17:56
        Tak, nie mówiłem o doczesnym szczęściu. To można sobie jakoś poukładać, szczególnie w XXI wieku nie brak substytutów, którymi można zastąpić, zamaskować pragnienie prawdziwego pokoju, radości. Mówię właśnie o takim życiu, które ma jasny cel, i już teraz daje odczuć to co czeka w następnym życiu.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        19.09.2019 07:13
        Zapisane u Łukasza Błogosławieństwa są jednoznaczne. A doczesne życie bez Boga jest nie tylko łatwiejsze, ale zapewne wg miar świata szczęśliwsze.
        I jak widzę oprócz "żywego i martwego Boga" jest jeszcze wg. Ciebie "prawdziwy i fałszywy pokój, czy też prawdziwa i fałszywa radość". Takie dookreślenie, że to co nasze jest prawdziwe i dobre, a to co robią inni z gruntu jest fałszywe i złe jakoś nie pasuje mi do drogi katolika.
        doceń 0
        0
      • tomaszz
        19.09.2019 10:35
        Jednym z błogosławieństw jest "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni". Nie zapominajmy o tej drugiej części "albowiem będą pocieszeni".
        ...
        Nie wydaje mi się że to co robią inni jest z gruntu fałszywe czy coś w tym stylu. Nie osądzam tu nikogo. Wypowiedziałem się tylko aby podzielić się swoim doświadczeniem, będąc od momentu chrztu członkiem Kościoła. Powiedziałem zgodnie z prawdą i przecież nikt nie może mi zarzucić, że kłamię. Daję świadectwo takie, jakim jestem człowiekiem. Jeśli ktoś znajduje w tym coś dla siebie - chwała Panu. A jeśli nie - prosze idź swoją drogą. Do niczego nie namawiam. Jeśli wg ciebie nie idę drogą katolika to ok, masz prawo do własnego zdania.
        ...
        Nie, nie powiedziałem nigdzie, że istnieje martwy Bóg. Wyjaśniłem już to co chciałem powiedzieć.
        Tak, powiedziałem "prawdziwy pokój i prawdziwa radość", chcąc w ten sposób zaznaczyć, że człowiek może wybrać fałszywy - bo powierzchowny - pokój i fałszywą radość. Mam tu na myśli (też już o tym mówiłem) to, że człowiek może maskować głos sumienia poprzez szukanie ciągle nowych doznań, które dają chwilowe pozytywne emocje.
        Nie opisywałem tu nikogo konkretnego. Pisałem ogólnie i jestem przekonany, że to co napisałem, jest zgodne z nauką Kościoła.
        doceń 1
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        19.09.2019 10:42
        Bóg co do zasady jest żywy, więc mówienie o Bogu żywym i w domyśle o jakimś innym Bogu jest bezsensem albo manipulacją.
        Można jedynie powiedzieć o swojej żywej lub martwej wierze, lub bardziej radykalnym o byciu żywym lub martwym wobec Boga.
        O tych prawdziwych lub fałszywych pokoju lub radości też trudno mówić, można jedynie powiedzieć, że ma się pokój lub radość zgodną z nauczaniem Kościoła. A opowiadanie o tym, że ktoś maskuje głos sumienia jest z gruntu nieprawdziwe, bo jest bardzo prawdopodobnym, że postępuje w zgodzie z własnym sumieniem.
        doceń 0
        0
      • tomaszz
        19.09.2019 11:21
        Dobrze więc. Z tych, dwóch niech będzie, że bezsensem, bo na pewno nie manipulacją.
        "Bezsensem" - dla kogoś kto wierzy w Boga i wie doskonale, że On jest żywy. A dla kogoś kto Go nie doświadczył, tylko o Nim słyszał ale nie doświadczał w swoim życiu, bo był od młodości zostawiony sam ze swoimi "wielkimi problemami młodego człowieka"? Dla niego nie był on Bogiem żywym. Bibla mówi o Bogu Izaaka, Jakuba. Człowiek potrzebuje bardzo indywidualnej i intymnej relacji z Bogiem, takiej jaką mieli Izaak, Jakub, prorocy, święci w Kościele... I dlatego właśnie powiedziałem o Bogu żywym aby podkreślić to co się zmieniło w moim życiu. Z mojego punktu widzenia, bo taki jedynie mam jako cżłowiek, Bóg stał się żywy. A z obecnego mojego punktu widzenia, oczywistym jest, że Bóg nigdy nie był martwy. Mogę powiedzieć za Hiobem
        "Dotąd Cię znałem ze słyszenia,
        obecnie ujrzałem Cię wzrokiem"
        Jeśli mogę Cię prosić nie pastw się już nade mną. Ok, było między nami nieporozumienie, ale Ty też spróbuj spojrzeć z mojego punktu widzenia-kogoś, kto nie mając pociechy pozostawał w Kościele przez wiele lat, aż spotkał tych, którzy przynieśli mu pociechę.
        Z Panem Bogiem
        doceń 1
        0
  • spe
    18.09.2019 09:02
    Tak Pan powołał Natanaela:
    "Powiedział do Niego Natanael: «Skąd mnie znasz?» Odrzekł mu Jezus: «Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym»."

    Tak stanął przed wątpiącym Tomaszem:
    "A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!»."
    Mimo jego wewnętrznych drzwi zamkniętych...

    To był nokaut. I wie o tym każdy, kto leżał "na deskach", a potem wstał nowy, już nie tyle nawet wierząc, co wiedząc.
    • Anonim (konto usunięte)
      18.09.2019 09:57
      " I wie o tym każdy, kto leżał "na deskach", " - co tak dokładnie oznacza "leżeć na deskach"?
      • spe
        18.09.2019 10:05
        Nokaut.
        doceń 1
        0
  • Dremor_
    18.09.2019 13:55
    Dremor_
    Historie tego typu to klasyczne "budowanie na piasku". Emocjonalna, nastawiona na spektakularne wrażenia "wiara" nie jest trwała. Dziś człowiek trafia na wspólnotę, jutro ten sam człowiek da się uwieść sekcie, religiom wschodu, charyzmatycznemu "coachowi", czy amerykańskiemu pastorowi, który na stadionie wskrzesi zmarłego. W dojrzałej wierze nie chodzi o to, by emocje związane z wódką zamienić na emocje we wspólnocie.
    • Anonim (konto usunięte)
      19.09.2019 13:57
      Autor pisze, że stare metody nie działają. Działają, tylko nie tak szybko jak chcieliby ludzie dzisiejsi, sprinterzy: dużo, szybko, wspaniałe, z rozmachem, żeby inni widzieli i podziwiali. Zwyczajnie pokory i cierpliwości brak. A tak zupełnie od czapy: pamiętam jak dziś: po mszy niedzielnej jacyś rycerze i Rycerki (tak się przedstawili) próbowali werbunku w swoje szeregi opowieściami dziwnej treści, np: nie może znaleźć parkingu - Aniele Stróżu zajmij się tym, i miejsce się znajduje. Ja odpadam w przedbiegach do czegoś takiego.
      • Anonim (konto usunięte)
        19.09.2019 15:02
        O ile ktoś mówi o miejscu na parkingu to można to zbyć uśmiechem. Ale jak zaczyna się opowiadanie o uzdrowieniach i odrzucaniu medycznego leczenia to zaczyna być to już przerażające.
        doceń 0
        0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także