Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny
Analizując zupełnie na chłodno strategię najrozsądniej jest w tym momencie związać się z Niemcami. Sprzyja temu sytuacja ekonomiczna (najważniejszy partner handlowy), geograficzna i polityczna (członkostwo w EU). Ale w chłodnej kalkulacji przeszkadzają sentymenty historyczne, bo przecież 80 lat temu Niemcy nas napadli. I nie ma znaczenia, że to było dawno, a obecne Niemcy w niczym nie przypominają III Rzeszy. Tak samo nie ma znaczenia, że ścisłymi sojusznikami Hitlera w tamtym okresie były Czechy, Słowacja i Węgry, czyli kraje, z którymi dziś mamy wspólne interesy w ramach Wyszehradu, tych krajów sentymenty nie dotyczą.
Patrząc w drugą stronę, nasza "miłość" do USA opiera się o sentyment za Reaganem, który pomagał nam obalać komunę. Natomiast patrząc na sytuację krajów, które zaufały USA a potem zostały zostawione na pastwę losu (choćby ostatnio Kurdowie) trzeba się poważnie zastanowić, czy warto stawiać na Amerykę, jako najważniejszego sojusznika. I choć kalkulacje mówią "nie", to i tak ważniejsze są emocje, no bo jak tu nie kochać "Wujka Sama".
Czytam, ze kolejny raz firmy z Chin otrzymały odroczenie zakazu dostępu do technologii na 90 dni. Bo polityka polityką, wrogowie wrogami, ale biznes musi żyć.
Nam z oczywistych względów najbliżej do Niemiec, co widać w gospodarce. I to mimo nieustannej antyniemieckiej retoryki politycznej.
Co więcej, jedynym naszym realnym sojusznikiem jest EU, choć ciągle udajemy obrażoną pannę. Co ciekawe tym głoszącym hasła "zła EU" nie przeszkadza mamona z EU.
I wielka szkoda, że akurat w Polsce, ojczyźnie Jana Pawła II nie przebiło się wołanie, że nie ma prawdziwej Europy bez płuca zachodniego i wschodniego. Że nie ma Europy i cywilizacji chrześcijańskiej bez Rosji.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.