Pomijając to, że władza lubi trafiać w niewłaściwe ręce, a jak już trafi to się degenerować, tym bardziej im tej władzy więcej, to pozostawienie podatków "tam gdzie wypracowane" zapewni dobrobyt i możliwości rozwoju tylko wielkim aglomeracjom miejsko-przemysłowym czy centrom administracyjno-gospodarczym, a całkowicie zrujnuje resztę kraju, z której zasobów ludzkich i materialnych te aglomeracje korzystają. Zameldowane w Stolicy słoiki, bez których nic się nie "wyprodukuje", płacą podatki w Warszawie, jedzenie co tydzień przywożą z prowincji, stamtąd też trafia do centrum cała żywność i surowce do produkcji, pozyskiwane tam w groszowych cenach, na czym zarabia cały łańcuch pośredników. Próbując "uwalić" prowincję takimi pomysłami podatkowymi, niektórzy nie zauważają że podcinają gałąź na której siedzą. Nie polecam takiej drogi i takiego myślenia.