Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • gut
    15.05.2019 15:27
    Więc właśnie, jeśli ktoś jest ofiarą niesprawiedliwość mi krzyczy z powodu rany, nawet gwałtownie wyraża swoje uczucia i emocje, woła o sprawiedliwość, to nie ma co się dziwić temu, że tak reaguje, a jeśli komuś się coś przebacza, i okazuje miłosierdzia to nie dlatego, że to co uczynił było dobre tylko właśnie złe.
    doceń 0
  • Rafaello
    15.05.2019 15:38
    Proszę bardzo, od czego jest GN?
    doceń 4
  • DREM0R
    15.05.2019 20:21
    DREM0R
    "Efekt jest taki, że gdy przychodzi takie tąpnięcie, jak teraz, nie znające takiego Kościoła osoby utwierdzają się w przekonaniu, że dobrze robili, niczego w nim nie szukając. "

    Pan Redaktor znacząco spłyca sedno problemu. Osób niechętnych Kościołowi nie trzeba dodatkowo zniechęcać. Tąpnięcia, jak to sprzed czterech dni uderzają nie w tych, którzy nie szukali niczego w Kościele, a w tych, którzy w Kościele widzieli wartość. I ta wartość właśnie zostaje zbita. Nie tylko przez problem pedofilii, bo to tylko najbardziej widoczny wierzchołek góry. A tymczasem bardziej chodzi o to "czym Kościół żyje na co dzień". W Eucharystiach, które mają ściągać niebo na ziemię, a są na szybko odbębnionym obowiązkiem, z tym samym kazaniem od lat. W sakramencie pokuty, gdzie trzeba się naprawdę najeździć po mieście, by znaleźć porządnego spowiednika, a nie "formułkowca", który każdemu powtórzy to samo i zada tę samą pokutę, nawet nie słuchając. I gdy faktycznie przychodzi kryzys, to uciekać od Kościoła nie będą ludzie, którzy faktycznie zetknęli się z problemem pedofilii, tylko ludzie, których razi miałkość i bylejakość Kościoła.
    doceń 8
  • zibi
    15.05.2019 20:22
    Co za oskażenia:
    1/ "tu znowu ten sam
    2/ przewidywalny,
    3/ „narodowo-wyzwoleńczo słuszny”,
    4/ ale ani trochę niczego nieożywiający „przekaz".
    doceń 4
  • Gość
    16.05.2019 07:10
    Aha , wystarczy usunąć tylko ten "narodowo-wyzwoleńczo słuszny" przekaz i rozwiążemy problem pedofilii w Kościele. Jak widać nie tylko PO I .N sa pieczeniarzami ale Pan redaktor tez chce ogrzać się przy tym wzmożeniu. Oglądałem dzisiaj jak Borys Budka zagroził że ma Franciszka w ręku i nie zawaha się go użyć. Jak mawiał klasyk :" nie idźcie tą drogą"
    doceń 4
  • tomaszl
    16.05.2019 07:12
    Czytając trochę komentarzy dotyczących owego "tąpnięcia" widzę dramat klerykalizacji Kościoła i dramat prób obrony tego czego dziś obronić się już nie da.
    Kościół w obecnym wydaniu, w wydaniu infantylnej czy też ludowej pobożności umiera. Zamiast duchowej drogi do świętości, zamiast prowadzenia owieczek ku zbawieniu obecny Kościół zajmuje się sam sobą. Te jak to napisał Redaktor "dzieła ewangelizacyjne", czy też to łączenie Kościoła z patriotyzmem pokazują że dziś ludzie Kościoła często zatracili cel swego życia i że najważniejszym staje się teraźniejszość, działanie etc.
    Dziś jak na dłoni widać pustkę duchową bo jakoś w tym zabieganiu o ofiary nie widać głosów, ze każdy grzech, także ten pedofilski to obraza Boga. Co więcej, co dziś słychać z wielu katolickich środowisk - ze winni są inni, ze w innych grupach więcej pedofilii, że to SB, ze to inne partie....
    A gdzie w tym odniesienie do Boga?
    Ale najlepszym jest fakt, że tak publicznie staramy się okazywać wiarę, choćby oburzając się na tęcze na jednym z wizerunków Matki Bożej. Ale to jest puste, gdy jednocześnie robimy ekspiacje za cudze winy i nie widzimy grzechów (czy tez je umniejszamy) we własnym Kościele.
    doceń 4
  • Spoko
    16.05.2019 07:32
    "Jeśli ktoś tego nie rozumie i spichlerzy nie otwiera, niech odejdzie – dla dobra Kościoła i dla własnego dobra." - o to to, sedno sprawy.
    doceń 4
  • spe
    16.05.2019 08:43
    A są przecież przykłady Kościoła, który potrafi przyciągać, zmieniać, dawać ale i wymagać, jak choćby Różaniec do granic, czy Wielka pokuta... Tam organizatorzy nie przerazili się, że będzie "kontrowersyjnie". Spolegliwość względem świata nikogo nie jest w stanie pociągnąć, i nie taki był Jezus, nie taki był krzyż - znak, któremu sprzeciwiać się będą.
    • tomaszl
      16.05.2019 08:52
      Wiara nie polega na spektakularnych działaniach, jakiś różańcach do granic, jakiś spędach na stadionach. To wszystko jest otoczką, często zresztą zbędną czy przynoszącą szkodę.
      Teraz, dziś czy jutro stajemy w obliczu sprawdzenia naszej wiary,w kogo i komu dokładnie wierzymy. Bogu, księdzu, biskupowi? Wielu teraz odejdzie, bo uwierzyło w księdza. Wielu będzie szukało i szuka jakiś wytłumaczeń (SB, komuna, homo lobby) - to wynik właśnie wiary akcyjnej, stadionowej.
      • spe
        16.05.2019 09:28
        "Spektakularnych działaniach"? O czym piszesz? Mój komentarz jest o odwadze wiary; o soli, która nie traci swojego smaku, czasami aż do męczeństwa. Przeczytaj ponownie.
        doceń 0
        0
      • DREM0R
        16.05.2019 09:49
        DREM0R
        Udział w organizowanych z wielką pompą przedsięwzięciach nie wymaga wiele odwagi. Sam Różaniec do Granic był instrumentalnym wykorzystaniem religii, także do celów politycznych.
        doceń 3
        0
      • spe
        16.05.2019 10:48
        Dremor, właśnie udowodniłeś, że wymagał...
        doceń 0
        0
      • DREM0R
        16.05.2019 11:01
        DREM0R
        W jaki niby sposób? Pierwotnym zamysłem twórców RDG było otoczenie Polski różańcem, by uchodźcy nie weszli. Większą odwagę widzę w postawie ludzi, którzy nieśli pomoc potrzebującym, mimo niechęci także ze strony ludzi Kościoła.
        doceń 2
        0
      • tomaszl
        16.05.2019 11:38
        @SPE - odwaga wiary to nie robienie jakiś bezmyślnych działań, jak choćby różaniec do granic. Większą odwagą wykazują się osoby w tramwaju, autobusie czy pociągu odmawiające różaniec.
        Zresztą różaniec do granic to taka katolicka wersja łańcucha czystych serc.
        doceń 0
        0
      • DREM0R
        16.05.2019 11:53
        DREM0R
        Myślę, że większej odwagi wymaga tak ludzka i chrześcijańska rzecz, jak zwrócenie uwagi ludziom w tramwaju, by przestali atakować słownie homoseksualistę, czy bezdomnego. Samo odnawianie różańca w pociągu nikogo nie rusza, nie wymaga to żadnej odwagi, tym bardziej, że coraz częściej można zauważyć coś na kształt "mody" na wiarę, zwłaszcza wśród młodych.
        doceń 4
        0
    • Galileo
      17.05.2019 13:40
      Człowiek spolegliwy to ten, na kim można polegać, a nie uległy.
      doceń 4
  • MAGDAS
    16.05.2019 16:30
    Niestety w tym artykule też nie widać potężnej mocy Dobra, płynącej z Ewangelii. Ale ja nie powiem, żeby ten kto nie potrafi jej ukazać odszedł. Uczynkiem miłosierdzia jest nieumiejętnych pouczać, a nie ich wyganiać, albo pomstować na nich. Jesteśmy obecnie w społeczeństwie i w Kościele na etapie gniewu z powodu czynów pedofilskich. Ale gniew nie jest jeszcze Ewangelią. Nie ma mocy ani uleczyć serc ofiar, ani nawrócić serc winnych. Gniew jest etapem. Przykrym etapem. Musimy pójść dalej, jak tylko będziemy w stanie. I ukazać, że rany mogą zostać uleczone miłością Boga, a życie które wydaje się "stracone", sam Chrystus odnowi mocą swojego Zmartwychwstania. Kto umie o tym mówić z mocą i delikatnością, jakie daje Duch Święty - niech mówi. Kto umie czynić dobro niosąc nadzieję, okazując prawdziwą miłość - niech czyni. Amen!
    • tomaszl
      16.05.2019 18:27
      Tutaj, w Polsce jeszcze nawet nie jesteśmy na etapie gniewu. To dopiero przed nami.
      Ale jest inny problem, pisałem o tym wcześniej, bardzo wiele osób w kościele w Polsce ma infantylne wyobrażenie o miłosierdziu, przebaczaniu itd. Wyobrażenie kreowane często przez tych, którym hasło miłosierdzie pozwoliło ukrywać różne ludzkie słabości. Za często farmazonami o miłosierdziu krył się mechanizm obronny nie mający nic wspólnego ani z miłosierdziem, ani z przebaczeniem
      Te prawdy, wynikające wprost z wiary niestety trzeba na nowo odkryć, tym razem w świetle prawdy, a nie prywaty.
      ps. pierwszym krokiem nawrócenia jest odejście z Kościoła instytucjonalnego winnych pedofilii i winnych ich ukrywania. Ich miejsce jest w Kościele powszechnym, ale nie jako księży czy biskupów.
      • MAGDAS
        17.05.2019 01:30
        Niektóre środowiska raczej są na etapie gniewu. Inaczej wszystkie wrogie komentarze trzeba by tłumaczyć interesownym, celowym atakiem na Kościół. A co do ukrywania słabości, to chyba nie czytałam jeszcze rzetelnego, wyczerpującego opracowania na ten temat. Mam wrażenie, że jakoś tam pojmowanym miłosierdziem można by tłumaczyć mniej niż 1% takich przypadków. Kiedyś była inna kultura (dużo mniej ukazująca publicznie), inna cywilizacja (obecne możliwości techniczne umożliwiają ujawnianie i stwarzają zapotrzebowanie na to), inna sytuacja polityczna i społeczna. Jeśli przyłożymy obecną miarę do minionej kultury, to możemy odesłać z grona biskupów i księży wszystkich ludzi, urodzonych przed którymś tam rokiem. Bo dla współczesnych niemoralna jest niejawność, a dla już przemijających niemoralna była jawność.
        doceń 0
        0
      • tomaszl
        17.05.2019 08:18
        Ale co było kiedyś? A dziś jest lepiej?
        Posłuchaj ofiar, tych z ostatnich lat, poczytaj jak traktowani są przez urzędników kościelnych ci, co chcą coś wyjaśnić dziś.
        A niepoważne, pełne niezrozumienia oświadczenia kolejnych biskupów wydawane w ostatnich dniach?
        Kiedyś była inna sytuacja, ale z całym szacunkiem ksiądz prawiący rekolekcje dla dzieci a mający zakaz kontaktu z dziećmi to nie jakieś kiedyś, a grudzień 2018 roku.
        Tłumaczenie, że jedna z kurii nie upilnowała księdza z zakazami wydanymi przez biskupa to temat z wczoraj.
        Biskup który nie ogląda byle czego to z ostatniej soboty, dokładnie przed płomienną homilią tegoż biskupa.
        A to dopiero wierzchołek tej góry lodowej.
        I tak, bardzo możliwe, że wielu księży i biskupów nie rozumiejących obecnych czasów powinno choćby przejść na zasłużone emerytury, bo czytając ostatnie wpisy jednego z moich ulubionych zakonników widać że wiek jest czasami przeszkodą.

        I naprawdę nie jest problemem gniew ludzi spoza Kościoła. Bałbym się słusznego gniewu ludzi wierzących i to bardzo wierzących, którzy mogą i pewnie po części zaczynają się czuć oszukiwanymi. Przez tych, co tak pięknie mówili o moralności, ale na słowach się to kończyło.
        doceń 3
        0
      • MAGDAS
        21.05.2019 14:14
        TomaszuL, to w jaki sposób piszesz, utwierdza mnie w przekonaniu, że sprawa jest spowodowana różnicą kulturową. Piszesz np.: "Kiedyś była inna sytuacja, ale z całym szacunkiem ksiądz prawiący rekolekcje dla dzieci a mający zakaz kontaktu z dziećmi to nie jakieś kiedyś, a grudzień 2018 roku." Ta sprawa, o ile wiem, jest wyjaśniana. Wypowiedział się też na ten temat w mediach proboszcz tej parafii. Powiedział m. in. że gdyby pan Sekielski przyszedł do niego, tak jak do następnego proboszcza, pytając o wyjaśnienia i pokazując mu wyrok, to by tego księdza przegonił. Ale on o niczym nie wiedział. Zdjęcia w filmie były z kazania na roratach. Pytanie dlaczego p. Sekielski nie poszedł do tego proboszcza (i tego też nie nagrał). Prawdziwa troska o dzieci nakazywałaby to zrobić. Czy doniósł (z filmu to nie wynika) do sądu,prokuratury, biskupa, władz seminarium, w którym ten ksiądz mieszkał itp. itd. A jeśli nie, to dlaczego? Kulturowe jest to, że zobaczenie (czy zrealizowanie) filmu, nie powinno być celem samym w sobie. Mnie uczono (w dawnych czasach), że o grzechu drugiego człowieka można mówić z tymi ludźmi, którzy mogą pomóc w tej sprawie. W tym kluczu, jeśli upublicznienie sprawy jest obroną ofiar - wolno to zrobić i nie jest to złem. Ale jeśli ma służyć czemu innemu (np. zemście), to jest złe, tak jak zemsta jest zła.
        doceń 0
        0
    • podaj nick
      17.05.2019 21:18
      jaki gniew byś tv nie włączała byś nawet nie wiedziała kakoje dieła, czym się żołądkujesz, pisz o czym wiesz na swoim przykładzie nie coś się naoglądała, osobiście nie znam tematu mam nadzieje, że nigdy nie poznam znam za to inne kwestie czy niedoróbki dotyczące spraw kościelnych warte podjęcia, co do których nie ma szans na ich ruszenie co w porównaniu z obecną sytuacją jest absurdalne i nawet śmieszące
      • MAGDAS
        21.05.2019 14:17
        Podaj Nick - niestety nie rozumiem o co Ci chodzi...
        doceń 4
        0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny

 

Zobacz także