Redaktor serwisu gosc.pl
Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.
Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka
Polska w tym układzie ma dwie opcje do wyboru - siedzieć przy europejskim stole i korzystać z dobrodziejstw rozwijającej się Europy, a jednocześnie mieć aktywny wpływ na drogę, jaką Europa będzie podążać. Druga opcja to wyłamać się z ładu europejskiego, opowiedzieć się za partnerstwem ze Stanami Zjednoczonymi i przyjąć rolę, jaką za czasów ZSRR miała Kuba. Efekt będzie taki, jak w przypadku Kuby - embargo na towary z EU i Chin, całkowite zdanie się na USA i braki w dostępności podstawowych artykułów, bo Niemcy i Rosja bez trudu zablokują nam porty, zarówno morskie, jak i lotnicze.
Jest takie powiedzenie, "wiemy kto zwycięży, więc stańmy po stronie zwycięzcy". Stawianie obecnie na USA, motywowane sentymentalnymi wspomnieniami o Reaganie, który pomógł nam za czasów komuny nic nam nie da. USA obecnie nie jest ani naszym partnerem handlowym, ani nie mamy jakiś szczególnie zbieżnych interesów.
Chińczycy już zaczęli wprowadzać u siebie europejskie wartości. Wiele jest do zrobienia, ale ten proces już się zaczął.
Z kolei dla krajów europejskich jesteśmy zbyt ważni, by oddać nas Rosji. Niemcy mają u nas swoje interesy, jesteśmy dla nich jednym z ważniejszych partnerów handlowych. Uderzenie na Polskę godzi w niemiecki portfel, a trudno o lepszą motywację.
Paradoksalnie, to właśnie współpraca Niemiec z Rosją jest dla nas lepszym gwarantem bezpieczeństwa, niż iluzoryczne wsparcie zza oceanu. W przypadku ataku wystarczy, że Niemcy przestaną kupować rosyjskie surowce, po dwóch miesiącach Putin nie miałby czym płacić żołnierzom.
Z drugiej strony, Rosja ponad 70% swojego gazu tłoczy do Europy, a wpływy z eksportu stanowią 40% budżetu.
Wychodzi więc na to, że to Rosja jest uzależniona od sprzedaży gazu Europie bardziej, niż Europa uzależniona od kupowania gazu z Rosji.
W przypadku konfliktu od zapewnień o przyjaźni bardziej ufam twardym interesom. Niemcom opłaca się istnienie Polski jako silnego partnera gospodarczego. Dla Niemca lepszy bogaty Polak, który kupi Volksvagena, niż kraj podbity przez Rosję. Rosja z kolei dała się sama wpędzić w pułapkę, w której stała się jedynie krajem eksportującym ropę i gaz. Sprzedaż surowców to dla Rosji być albo nie być. W razie wojny Niemcy prędzej przekalkulują sobie, że opłaca im się dobić Rosję chwilową przerwą w zakupach surowców, niż ryzykować utratę ważnego partnera handlowego, jakim jest Polska. I to nie wynika z żadnej miłości między krajami, tylko z patrzenia w portfel. A to w obecnych czasach najlepszy gwarant.
W czasie wojny dla Rosji będą liczyć się tylko odzyskane terytoria, a dla Niemiec ewentualnie rewizja granic na Odrze i Nysie o czym wspominał Helmut Kohl w rozmowie z Mazowieckim 1991, a nie Volkswageny czy inna wolność Krymu.
Szkoda gadać.
energetyka24.com/skandal-w-der-spiegel-gazeta-broni-nord-stream-2-siegajac-po-chwyty-rosyjskiej-propagandy-analiza
W takiej sytuacji ślepa wiara w USA jest zwykłą naiwnością. Tym bardziej, że ćwiczony od 2016 rosyjski scenariusz ataku na Polskę jest obliczony na rozpad NATO.
A tu wypowiedź Trumpa o potrzebie drastycznego wzmocnienia NATO i jego krytyka zbyt niskich składek do NATO.
W Twoim uproszczeniu krytyka NATO. twitter.com/realDonaldTrump/status/1017290478839050240
Teraz proszę podać swoje źródło.
-Potwierdzenie przez samego Trumpa, że takie groźby miały miejsce w sierpniu 2018 na konferencji prasowej.
-Liczne wypowiedzi Donalda Trumpa na temat "przestarzałości" NATO wyrażane podczas kampanii wyborczej.
-Wywiad dla FOX News, w którym stwierdził, że Stany nie pomogą Czarnogórze.
Scenariusz rosyjski ćwiczony w 2018 był podobny do tego, który ćwiczono w 2016, a opracowano jeszcze w 2009 roku. Zakłada on przede wszystkim uderzenie nuklearnym ładunkiem taktycznym o niewielkiej mocy na terytorium Polski. Uderzenie taktyczne na mało znaczący cel w Polsce w założeniu nie sprowokuje USA do odpowiedzi kontratakiem nuklearnym na terytorium Rosji, ponieważ uruchomienie arsenału międzykontynentalnych rakiet strategicznych wywoła pełnowymiarowy konflikt światowy. Mówiąc prościej, Stany nie będą niszczyć Moskwy, ryzykując kontratak na Nowy Jork dla jakiejś Warszawy. Co najwyżej wyrazi się niezadowolenie. Taki scenariusz, gdzie uderzenie nuklearne na członka NATO pozostaje bez odpowiedzi doprowadza w rezultacie do rozpadu NATO, które nie spełni w tym wypadku swojej roli.
Dodatkowo nie można zapominać o rosnącej pozycji Chin, które dążą do zwasalizowania Rosji, co dla nas jest korzystne i do partnerstwa z Europą, co też jest dla nas korzystne. Stracą na tym Stany. Niestety, w historii świata większość przypadków, gdy hegemon tracił swoją pozycję kończyło się wywołaniem wojny ze strony słabnącego hegemona. Patrząc wyłącznie z perspektywy Polski zagrożeniem jest dla nas Rosja, ale z perspektywy Europy może się okazać, że zagrożeniem będą Stany Zjednoczone. Początki już widać w rosnącym konflikcie ekonomicznym, a trzeba być naiwnym, by uważać za niemożliwe, by ekonomiczny konflikt EU-USA nie mógł przerodzić się w konflikt militarny.
Z tego względu najbardziej rozsądne jest obecnie budowanie silnej europejskiej armii w sojuszu z USA, ale również rozsądek, by nie opierać całości swojego bezpieczeństwa na sojuszniku zza oceanu, który teoretycznie mógłby stać się wrogiem.
"Polska jest państwem frontowym, sami nie wygramy z Rosją"
-gen. Waldemar Skrzypczak w swojej książce pt "Jesteśmy u progu wojny".
Chcesz nas rzucić w ramiona wroga by uchronić nas przed utratą pieniędzy. Czy na pewno jesteś patriotą? A może przeciwnie? Bo gen Skrzypczak jest przeciwny PISowi, a przestrzega przed Rosją.
Ten sam Skrzypczak pisze w tej książce, że wiara w to, że Ameryka nas obroni jest nieco naiwna.
Donald Trump, wypowiedź z sierpnia 2018 na konferencji prasowej w sprawie szczytu NATO
Cytat i źródło.
Tak, sensowna jest w tym wypadku rozmowa o sojuszu z Rosją, by bronić się przed miliardami euro, jakie co roku zarabiamy na swobodnej wymianie handlowej z Niemcami...
Z Rosją mieliśmy pakt o nieagresji podpisany w 1932 roku, a zakończony agresją 17 września 1939.
O czym wogóle mówisz?
Trudno nie brać w nim udziału. Trudno też wybrać stopień bliskości między Niemcami z ich zaborczą inżynierią społeczną i drenującym sąsiadów przemysłem a szybko rozwijającymi się USA z jeszcze niepewnym kierunkiem politycznym. Choć odległości nie odgrywają już tak wielkiej roli - Australia czy Izrael też są partnerami Stanów - to stabilność partnerstwa ma dla Polski pierwszorzędne znaczenie.
Takie ryzyka powinny być zrozumiałe społecznie.
Istnieje jednak obawa, że rząd może unikać takiej debaty z powodów taktycznych, powodując niepewność wyborców.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.