co nam do tego?

Liberałowie zaczęli dominować w SN USA dopiero od początku lat 50.

Chciałbym zwrócić uwagę, że batalie o obsadzenie stanowisk sędziów w federalnym Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych pokazują na wagę INTERPRETACJI w stosowaniu prawa. Wbrew bzdurom, wypisywanym w związku z domniemanym brakiem praworządności w Polsce, i nas te kwestie interpretacyjne dotyczą. Bywa tak, jak w sporze o Trybunał Konstytucyjny, gdzie znawcy prawa mieli różne zdanie w poszczególnych kwestiach. Nic nowego i nic dziwnego. Gorzej, gdy się o tym zapomina. Jeszcze gorzej, gdy będąc wybitnym prawnikiem na ważnym gwałci się po prostu prawo, a nie interpretuje. Widać to np. po tzw. głosach odrębnych w sprawach, w których orzeka SN. Trzeba też wspomnieć o zaangażowaniu politycznym niektórych sędziów które rzekomo nim nie jest. Żaden system nie wytrzyma, gdy ludzie zachowują się podle.