Dziennikarz działu „Kościół”
Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.
Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza
Redaktora Jakimowicza zdecydowanie zawodzi wyobraźnia. Ja nie ma problemu z wyobrażeniem sobie bóstwa, które poświęca się dla swoich wyznawców - i tak samo nie mieli z tym problemu starożytni, którzy wymyślili poświęcającego się Apisa, Ozyrysa, Inannę czy Jezusa.
Przykładów jest wiele, jak choćby uznanie za alegorię historii o Adamie i Ewie. Poza radykalnymi kreacjonistami mało kto wierzy, że Bóg naprawdę stworzył świat w tydzień i lepił człowieka z gliny. Oczywistym dla biblistów jest też, że obraz ten w Biblii znalazł się dzięki zapożyczeniu mitów sumeryjskich o stworzeniu.
Tak samo wielu teologów uznaje ewangeliczną opowieść o Mędrcach ze Wschodu za chrześcijański midrasz, czyli opowiadanie o charakterze katechetycznym, a nie historycznym. Z drugiej strony, fakt, że prawdziwi Mędrcy mogli nie istnieć nie wpływa w żaden sposób na prawdy wiary, że Chrystus prawdziwie umarł i zmartwychwstał.
Tak samo teolodzy dociekają na ile opisy cudów, czy Męki Pańskiej są wydarzeniami historycznymi, a na ile stanowią opis literacki, mający na celu ukazanie prawd wiary, lub wypełnienia proroctw. Jest to o tyle oczywiste, że gdyby uznać Ewangelię za ścisłą kronikę historyczną, to ewangeliści wzajemnie by się wykluczali w swoich opisach, zaś gdy uznamy wpływ literacki i katechetyczny, to nie ma znaczenia np. jakie dokładnie ostatnie słowa wypowiedział Jezus.
Opowieść miała na celu przekazanie, że Jezus ma moc wypędzać demony, a świnie były obrazem nieczystości i to ewangelista chciał przekazać. Czy to, że opis jest fikcyjny sprawia, że Jezus (przy założeniu, że był Bogiem) nie miał takiej władzy?
Co do tezy z tytułu, owszem, Bóg opisany na kartach Pisma bywa okrutny, bo takie były wyobrażenia i oczekiwania piszących o nim ludzi. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, z resztą w mitologiach bóstwa też "ewoluują" w zależności od wrażliwości odbiorców.
Choćby nawet wszystkie te relikwie były tym, za co przyjmuje je chrześcijaństwo (co w żaden sposób nie zostało do tej pory wykazane) i tak nie jest to żaden argument za prawdziwością innych biblijnych wersetów i elementów doktryny. (Tytułem jaskrawego przykładu - nie chcę go tutaj szczegółowo omawiać, aby tak samo nie odchodzić od tematu - mamy dwie rażąco sprzeczne ze sobą relacje okoliczności narodzenia Jezusa w ewangeliach Mateusza i Łukasza, co daje nam bezpośredni dowód, że przynajmniej jeden z nich przedstawiał konfabulacje; żadna ilość dowodów na temat Całunu Turyńskiego nie zlikwiduje tego faktu).
https://youtu.be/oOZh1dtEahI
„Ty widziałaś koronę z sińców wokół mych nerek. Wasi uczeni, aby uzasadnić waszą niewiarę wobec tego dowodu mojego cierpienia, jakim jest Całun, tłumaczą, że krew, pot pośmiertny i mocznik z umęczonego ciała, mieszając się z wonnościami, mogły utworzyć to naturalne malowidło mojego martwego i udręczonego ciała. Lepiej byłoby wierzyć bez potrzeby tylu dowodów. Lepiej byłoby powiedzieć: To jest dziełem Boga! i błogosławić Go, że pozwolił wam mieć niezbity dowód mojego ukrzyżowania i wcześniejszych tortur!”.
Co zaś się tyczy racjonalnych dowodów naukowych, to raz jeszcze przytoczę tu wnioski naukowców najwyższego już chyba formatu:
„Dla nas, uczonych, możliwość sfałszowania odbicia na Całunie byłaby większym cudem aniżeli zmartwychwstanie Chrystusa – oznaczałoby to bowiem, że nauka XX wieku nie dorównuje fałszerzom z XIV wieku co chyba jest niedorzecznością – napisali amerykańscy naukowcy z Instytutu Badań Kosmicznych NASA po przeprowadzeniu długotrwałych badań Całunu Turyńskiego. Natomiast naukowcy K.E. Stevenson i G.R. Habermas stwierdzili: „Nie możemy jako naukowcy posługiwać się hipotezami wiary, jednak w sprawie Całunu wiara okazuje się najbardziej rozumna”.
http://wiara.us/prawda_o_całunie_turyńskim
W końcowym raporcie stwierdzili, że Całun MOŻE być autentyczny, ale nie wypowiedzieli się na temat tego, czy jest on rzeczywistym obrazem Zmartwychwstania.
Raport STURP jest krytykowany, ponieważ odrzucił wszelkie opinie przeciwników autentyczności. Później dowiedziono, że niektóre zewnętrzne badania, na przykład pyłków kwiatowych okazały się fałszerstwem.
Sam argument o niewiadomym pochodzeniu równie dobrze może posłużyć za "dowód" na istnienie kosmitów, albo podróży w czasie, dlatego poważni naukowcy nie biorą go na serio. Samo stwierdzenie, że nauka z XX wieku nie dorównuje tej z XIV jest co najwyżej wyrazem pychy i wiary ww własną wyższość, tym bardziej, że nauka zna wiele przykładów artefaktów, których nawet dzisiejszymi metodami nie da się wykonać. Jako przykład można podać doskonale obrobione kamienie z azteckich piramid, Mechanizm z Antykithiry, wykonany 150 lat przed Chrystusem, a przewyższający złożonością i dokładnością nawet obecne mechanizmy. Albo tak zwana Bateria z Bagdadu, będąca dowodem na używanie elektryczności w czasach antycznych. Myśląc kategoriami Całunu trzeba by było powiedzieć, że to niemożliwe, żeby starożytna technologia z I wieku naszej ery była bardziej zaawansowana, niż nowożytna nauka przez XIX wiekiem, a jednak okazało się, że jest to możliwe.
W dziesiątym tomie prywatnych objawień znanej włoskiej mistyczki Marii Valtorty (wszystkie jej pisma zostały wydane drukiem na polecenie papieża Piusa XII) 22 lutego 1942 roku zostały zapisane następujące słowa, które powiedział jej Jezus:
„Chusta Weroniki jest bodźcem dla waszych sceptycznych dusz. Wy, racjonaliści, oziębli, chwiejący się w wierze, którzy przeprowadzacie bezduszne badania, porównajcie odbicie twarzy na Chuście z odbiciem na Całunie. To pierwsze jest Twarzą Żyjącego, to drugiego Zmarłego. Jednak długość, szerokość, cechy somatyczne, kształt, charakterystyka są takie same. Nałóżcie na siebie te dwa odbicia. Zobaczycie, że sobie odpowiadają. To Ja jestem. Pragnę przypomnieć wam, kim byłem i kim się stałem z miłości do was. Abyście się nie zagubili, nie stali się ślepymi, powinny wam wystarczyć te dwa odbicia, aby doprowadzić was do miłości, do nawrócenia, do Boga” (Maria Valtorta: L’Evangelo come mi e stato rivelato, Centro Editoriale Valtoriano, 2003, s.414).
Wieloletnie badania Całunu z Manoppello, które zainicjowała przed 20 laty specjalistka od ikon – zakonnica Blandina Paschalis Schlömer, zainteresowały innych naukowców i w efekcie doprowadziły do zaskakującego odkrycia, że martwe Oblicze z Całunu Turyńskiego i żyjąca Twarz z Manoppello to ta sama Osoba. Wizerunki tych dwóch twarzy dokładnie do siebie pasują, a więc te dwa obrazy przedstawiają tę samą Osobę. Nałożenie (suprapozycja) folii z obrazem Twarzy z Manoppello na Twarz z Całunu jest graficzno-matematycznym dowodem na to, że mamy do czynienia z tą samą Osobą. Z naukowego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości, że obydwa oblicza – z Całunu i z Manoppello – w 100% odpowiadają sobie w strukturze i wymiarach. Zgodność jest tak wyjątkowa, że trzeba tu mówić o matematycznym dowodzie.
Wizerunek martwego ciała na Całunie Turyńskim i Boskie Oblicze z Manoppello są niewątpliwie największymi cudami na świecie. Z naukowego punktu widzenia wizerunki te nie miały prawa zaistnieć. W całym świecie nie ma takiego obrazu, który swymi właściwościami mógłby chociażby w minimalnym stopniu równać się z tymi dwoma.
Dając nam swój wizerunek na Całunie Turyńskim i odbicie swojej twarzy na Całunie z Manoppello, Chrystus wzywa nas wszystkich do nawrócenia, do nawiązania z Nim osobistego kontaktu w sakramentach pokuty i Eucharystii oraz w codziennej, wytrwałej modlitwie. Musimy zarazem stale pamiętać o tym, iż:
„Chrześcijaństwo to nie forma kultury, ideologia albo jakiś system wzniosłych zasad czy wartości. Chrześcijaństwo to Osoba. Chrześcijaństwo to Obecność. Chrześcijaństwo to Oblicze: Jezus Chrystus!” (Jan Paweł II, Berno, 4 czerwca 2004 roku).
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Z resztą układ plam na konkurencyjnej Chuście z Oviedo też jest zgodny z Całunem. Jezus nie mógł mieć dwóch chust.
I w żaden sposób nie tłumaczy to ewidentnych błędów malarskich na Chuście.
W dziesiątym tomie prywatnych objawień znanej włoskiej mistyczki Marii Valtorty (wszystkie jej pisma zostały wydane drukiem na polecenie papieża Piusa XII) 22 lutego 1942 roku zostały zapisane następujące słowa, które powiedział jej Jezus:
„Chusta Weroniki jest bodźcem dla waszych sceptycznych dusz. Wy, racjonaliści, oziębli, chwiejący się w wierze, którzy przeprowadzacie bezduszne badania, porównajcie odbicie twarzy na Chuście z odbiciem na Całunie. To pierwsze jest Twarzą Żyjącego, to drugiego Zmarłego. Jednak długość, szerokość, cechy somatyczne, kształt, charakterystyka są takie same. Nałóżcie na siebie te dwa odbicia. Zobaczycie, że sobie odpowiadają. To Ja jestem. Pragnę przypomnieć wam, kim byłem i kim się stałem z miłości do was. Abyście się nie zagubili, nie stali się ślepymi, powinny wam wystarczyć te dwa odbicia, aby doprowadzić was do miłości, do nawrócenia, do Boga” (Maria Valtorta: L’Evangelo come mi e stato rivelato, Centro Editoriale Valtoriano, 2003, s.414).
Z resztą samo porównanie z Całunem nie jest dla mnie żadnym argumentem, bo nie uważam Całunu za autentyczny.
A co do zgodności ran, istnieje jeszcze jedna domniemana relikwia, Czepek z Cahros, który miał mieć na głowie Jezus złożony do grobu, takie czepki podtrzymujące brodę i włosy stosowano przy żydowskich pochówkach. Oczywiście plamy krwi się zgadzają z Całunem, jednak na Chuście z Manopello nie widać żadnego czepka. Tak więc układ plam nie jest żadnym dowodem autentyczności, jak mówiłem wcześniej, fałszerze zawsze starali się zachowywać zgodność z innymi relikwiami.
Cudowne Oblicze. Cudowne z wielu powodów. Choćby z tego, że gdy w 1703 roku postanowiono przenieść welon z drewnianych ram do bardziej dostojnych, srebrnych, okazało się, że… obraz znikł. Płotno pozostało puste. Twarz pojawiła się dopiero po ponownym włożeniu welonu w drewniane ramy. Dziś możemy oglądać całun – nadal umocowany w owych ramach – ale już w relikwiarzu, ulokowanym nad środkowym ołtarzem Bazyliki w Manoppello. Lubił tu przebywać ojciec Pio. Gdy zapytamy któregokolwiek z posługujących tutaj braci, bez mrugnięcia okiem wskażą nam drewnianą ławę znajdującą się za ołtarzem, w której zwykł się modlić. Niejednokrotnie zdarzało się, że otwierający świątynne bramy ojciec znajdywał w środku pogrążonego w głębokiej adoracji przyszłego świętego. Także wówczas, gdy do jego odejścia z tego świata brakowało tak niewiele. Ojciec Domenico (który nota bene jako mały chłopiec został uwolniony z gruzów zawalonego kościoła w rodzinnym Avezzano przez „mężczyznę o zakrwawionej twarzy” – po 49 latach, już jako kapucyn, rozpoznał tę twarz właśnie tutaj, stojąc naprzeciwko cudownego Całunu z Manoppello przedstawiającego, według ojca Domenico, właśnie ową twarz poranionego mężczyzny) opisuje, jak pytał ojca Pio o to, co robi w kościele o tak wczesnej porze. Ten miał odpowiedzieć: „Sam sobie już nie ufam. Módl się za mnie i do zobaczenia w Raju!”. Po dwudziestu godzinach ojciec Pio odszedł do Domu Ojca.
Read more: https://www.pch24.pl/#ixzz5br9GXHJw Z tego co wiem, to objawienia Marii Valtorty nie zostały nigdy zakwestionowane przez papieży, mało tego - zostały z polecenia papieża Piusa XII wydane drukiem! Poza tym słowa objawienia nie są jak piszesz : "opinią mistyczki przekonanej o autentyczności", lecz konkretnymi SŁOWAMI JEZUSA CHRYSTUSA przekazanymi mistyczce, a zapisanymi przez nią 22 lutego 1942 roku! Na dodatek wielki święty Ojciec Pio, na kilka godzin przed swoją śmiercią dokonał kolejnego aktu bilokacji właśnie do kaplicy z relikwią Chusty w Manopello. W ogóle wiele razy modlił się przed tym świętym wizerunkiem Zbawiciela i mówił o nim w 1963 roku o Chuście, jako o "największym cudzie, jaki posiadamy". Bez urazy, ale dla mnie jakieś opinie niektórych znawców od malarstwa renesansowego, wydawane bez bliższego zaznajomienia się z relikwiami, w całkowitym oderwaniu od badań fizyków, a wręcz w ewidentnej opozycji do nich, dla mnie są dowodami... braku rzetelności, chwiejności, a zwłaszcza BRAKU WYOBRAŹNI MIŁOSIERDZIA. - Czyli gdy tylko znajdą jakąkolwiek PIERWSZĄ LEPSZĄ odrobinkę, pozornie przeczącą autentyczności relikwi, natychmiast glośno ogłaszają w świecie mediów swoje "gigantyczne odkrycie" jeszcze głośniej obśmiewając rzekomą "zaściankowość" Kościoła Powszechnego i "naiwność" jego "niewykształconego i oczywiście złośliwego ludu wierzącego".
Jest wiele technik artystycznych, które z trudem da się dziś powtórzyć. Co najważniejsze jednak, Całun Turyński, czy Chusta z Manopello zaprzeczają Ewangelii, która mówi, że Jezusa pochowano "stosownie do żydowskiego sposobu grzebania". Zaś żydowski sposób grzebania wymaga obmycia ciała z krwi.
W kwestii zapożyczeń po stronie chrześcijaństwa nie musisz mnie edukować. Zdaję sobie sprawę, że już wasi "ojcowie i doktorzy kościoła" zajmowali się kwestią podobieństw chrześcijaństwa do innych antycznych religii, co pokazuje przede wszystkim, za jak groźne uważali to zjawisko. W obliczu niemożności podania akceptowalnego dla nich wyjaśnienia pojawiały się nawet propozycje, że to... szatan - znając przyszłość i chcąc zdyskredytować chrześcijaństwo - dołączał do innych religii elementy, które miały się następnie pojawić w chrześcijaństwie... Zresztą tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o bezpośrednie zapożyczenia doktrynalne z konkretnej religii, ale także (a może przede wszystkim) o uczestniczenie w bliskowschodniej synkretycznej kulturze religijnej, która pewne rozwiązania doktrynalne podsuwała, a inne nie - choćby tylko na poziomie podświadomości.
Wyczyny chrześcijańskiej apologetyki - tej dawnej i tej dzisiejszej - nie oznaczają jednak, że wszystko zostało w temacie powiedziane. W tym kontekście odwdzięczę się inną fascynującą lekturą: Richard Carrier, "Not the Impossible Faith. Why Christianity Didn't Need a Miracle to Succeed" (niestety nie powstało jeszcze polskie tłumaczenie).
W wielu miejscach autorzy natchnieni pisali o łaskawej miłości Boga, o Jego miłosiernym działaniu wobec człowieka. Przypatrzmy się zatem wybranym słowom i wydarzeniom Starego Testamentu, by zobaczyć jakie jest to miłosierne działanie Boga w stosunku do człowieka.
Pierwszym tekstem biblijnym, mówiącym o Miłosierdziu Boga jest stworzenie świata. Bóg, który był szczęśliwy sam w sobie, nie potrzebował by istniał ktoś lub coś poza Nim. Mimo to z nadmiaru miłości jaka jest między Trzema Boskimi Osobami stworzył wszystko co istnieje. Już zatem sam fakt istnienia jest okazaniem miłosierdzia Boga, który sprawił, by był jeszcze ktoś poza Nim. Innym miejscem objawienia się miłosierdzia Boga jest historia grzechu pierworodnego. Bóg dając człowiekowi wolność, z miłości pozwolił mu na działanie według własnej woli, można powiedzieć, że Bóg z miłości do człowieka „zaryzykował” dając mu dar wolnej woli. Człowiek ten dar źle wykorzystał, zgrzeszył i tu znowu Bóg objawił mu swoje miłosierdzie. W raju, po grzechu pierworodnym padła pierwsza zapowiedź odkupienia. Bóg rzekł do węża: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, miedzy potomstwo twoje a Potomstwo Jej, ono zmiażdży ci głowę a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). W historii ludzkości przedstawionej w Starym Testamencie wiele razu autorzy natchnieni pisali o Bożym Miłosierdziu. Przykładem niech będą tu słowa samego Jahwe, które usłyszał Mojżesz, a zapisane zostały w księdze Wyjścia: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i łaskawy, cierpliwy, pełen dobroci i wierności” (Wj 34, 6). Wszystkie użyte tu określenia pokazują Miłosierdzie Boga.
Prorocy wiele pisali o łaskawości i dobroci Boga. Posłuchajmy zatem kilku przykładów. Prorok Izajasz pisał: „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). Prorok Joel natomiast pisał w następujący sposób: „Nawróćcie się do Jahwe, Boga waszego! Bo on jest łaskawy i miłosierny, cierpliwy, pełen dobroci i przebaczający zło” (Jl 2, 13).
W pismach proroków odnajdujemy też teksty mówiące o miłosiernym działaniu Boga wobec człowieka: prorok Ezechiel tak pisał w Imieniu Jahwe: „Ja będę pasł moją trzodę i Ja będę pędził na legowisko – wyrocznia Jahwe. Zbłąkanej będę szukał, tę, która się odłączyła, zawrócę, mającą złamanie opatrzę, chorą umocnię, tej zaś która jest tłusta i mocna, będę strzegł, będę ją pasł w prawości (Ez 34, 15-16).
Również w psalmach znajdujemy wiele tekstów mówiących o Miłosiernej miłości Boga. „A Ty, Panie, jesteś Bogiem miłosiernym i łaskawym, cierpliwym, pełnym dobroci i wierności (Ps 86, 15); i w innym psalmie: „Wspomnij na miłosierdzie Twoje Panie, na twoją dobroć, która trwa od wieków” (Ps 25, 6).
Piękna jest również historia związana z niewolą egipską. Gdy lud Izraelski wołał o pomoc, Jahwe wysłuchał błagań i rozpoczął cudowny proces uwalniania z Niewoli Egipskiej. Uwalnianie to trwało bardzo długo. Na początku Faraon nie chciał wypuścić Narodu Wybranego z Egiptu, a później lud szedł przez pustynie 40 lat. Wszystko to jednak okazało się potrzebne, by osiągnąć wolność wewnętrzną, nie tylko zewnętrzną. Te wszystkie lata były potrzebne by Naród Wybrany ukształtował swego ducha i uwierzył Bogu.
Na podstawie tych wszystkich przeczytanych tekstów widzimy jakie było i jakie nadal jest to Boże Miłosierdzie. Nawet gdy ze sprawiedliwości, Bóg mógłby karać człowieka, to jednak okazuje mu dobroć. Więcej nawet kara może być wyrazem miłosierdzia. Gdy nie było innej możliwości, by ratować Naród Wybrany przed nieszczęściem grzechu, Bóg dotykał go cierpieniem, by się odwracał od zła a zwracał ku swojemu Stwórcy. Gdy tylko lud pokutował, Jahwe zawsze się litował i oddalał kary.
Jak widać zatem Stary Testament pełen jest historii, mówiących o dobroci Boga. Powyższe teksty to tylko nieliczne przykłady. Bóg wiedział najlepiej, co jest dobre dla człowieka i jak go ratować przed nieszczęściem doczesnym i wiecznym. Nawet wtedy gdy na pierwszy rzut oka wydaje się, że postępowanie Jahwe jest karaniem, to w rzeczywistości jest ono zawsze wyrazem miłości miłosiernej, a nigdy wyrazem gniewy lub złoci. Bóg bowiem zawsze pragnął i pragnie dobra człowieka, to człowiek nie zawsze potrafi dobrze odczytać Boże działanie w swoim życiu.
Stary i Nowy Testament opowiadają o tym samym Bogu Miłosiernym, tyle, że Nowy Testament objawia Go jeszcze bardziej, najbardziej jak to możliwe. Sam Bóg, Jezus Chrystus, ukazuje, w sobie tajemnicę Trójcy Świętej.
Nie było lepszego sposobu, a zarazem bardziej zaskakującego niż to, że Bóg stał się człowiekiem. Już sam ten fakt jest niepodważalnym dowodem na Miłosierdzie Boga. Nieprawdopodobne uniżenie Stwórcy – sam stał się równy swemu stworzeniu, by objawić siebie i swoją miłość, by człowiek uwierzył jak bardzo jest kochany. Wcielenie Syna Bożego jest zatem pierwszym faktem Nowego Testamentu świadczącym o miłosiernej i litościwej miłości Boga. Świadczą też o niej wszystkie słowa i czyny Jezusa, całe jego życie.
Syn Boży nauczał o tym jaki jest Bóg. Najbardziej znane i godne przytoczenia są przypowieści: O Symu marnotrawnym, albo lepiej ją nazwać o Ojcu miłosiernym, czy o zabłąkanej owcy, albo robotnikach w winnicy. Przyjrzyjmy się im, by przypomnieć sobie, jaki obraz Boga one przekazują. W pierwszej z wymienionych przypowieści Ojciec miłosierny wychodzi naprzeciw swego syna, czeka na niego, nawet nie chce słuchać przeprosin i usprawiedliwień, być może wie, że tak naprawdę wypływają one z miłości własnej. Syn wrócił bowiem nie z miłości do Ojca, jak wiemy, ale z biedy i głodu, które go spotkały po roztrwonieniu majątku. Ojciec nawet o to nie pyta. Przyjmuje syna takiego jakim jest, niedoskonałego. Nie ma jednak mowy w przypowieści, że syn znów otrzymał jakąś część majątku, wręcz przeciwnie, to starszy syn słyszy od Ojca: „wszystko co moje do ciebie należy”, a zatem można wnioskować, że Ojciec nie jest pobłażliwy i pozwala młodszemu synowi ponieść konsekwencje swoich czynów. Przypowieść o zagubionej owcy to piękny obraz przedstawiający pogubionego, uwikłanego w swych grzechach człowieka, który odchodzi od Boga, a Ten go szuka, znajduje i tuli do siebie.
Robotnikom w winnicy natomiast ich gospodarz, który symbolizuje Boga, zapłacił według miary miłosierdzia nie sprawiedliwości.
Często też w innych słowach, Jezus mówił o miłosierdziu Ojca: „Bądźcie miłosierni jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). Są to chyba jedne z najbardziej znanych słów z Ewangelii i najlepiej odzwierciedlają tę prawdę o Bogu.
Obok słów są także konkretne czyny Jezusa, które jeszcze bardziej niż słowa świadczą o Jego miłosierdziu. Chodząc po ziemi Chrystus przygarniał dzieci, brał w obronę ludzi słabszych, uzdrawiał chorych, z wielkim wzruszeniem podchodził do ludzkiego cierpienia. Gdy zmarł Łazarz, brat Marii i Marty, Jezus wzruszył się głęboko i z miłości do człowieka, wskrzesił Łazarza. To wszystko co czynił miało swoją cenę. Wszelkie cuda bowiem były przyczyną nienawiści wrogów Mistrza z Nazaretu i przyczyniały się poniekąd do Jego skazania na śmierć krzyżowa. Pomimo to Jezus, nie cofnął się w czynieniu miłosierdzia wobec ludzi. Uczył miłości, prawdy, pokazywał na czym polega prawdziwe dobro, upominał i karcił dla dobra człowieka. W Starym Testamencie Bóg karał Lud gdy nie było innego sposoby ratowania go przed grzechem, tak podobnie w czasie Nowego Testamentu, Chrystus upominał, gdy była taka potrzeba.
Największym objawieniem Miłosierdzia Jezusa jest niewątpliwie dzieło Odkupienia: męka, śmierć i Zmartwychwstanie. Cierpienie, wydanie w ręce ludzi, uniżenie na jakie się zgodził dla dobra człowieka, to niezbity dowód Jego miłości miłosiernej. Męka i śmierć Chrystusa wybawiła ludzkość od największego nieszczęścia, od beznadziei życia, od potępienia wiecznego, które byłoby konsekwencją życia ludzkiego, uwikłanego w grzech. Dzieło Odkupienia dało człowiekowi nadzieję, na wieczne szczęście. Nie ma większego daru, ale ten dar był i jest okupiony wielką ofiarą Chrystusa. Jego słowa, całe życie jest też przykładem, jak powinien żyć każdy człowiek. To również jest oznaką miłosierdzia Jezusa. Pokazał nam jak mamy postępować byśmy sami byli szczęśliwi w tym życiu i w wieczności i by ci którzy żyją obok nas również mogli być szczęśliwi.
Dziełem miłosierdzia Chrystusa jest również Kościół, który założył, by w nim nieustannie być w łączności ze swoim ludem. Kościół jest zatem niejako przedłużeniem miłosiernego dzieła Odkupienia, dokonanego przez Chrystusa, w którym możemy czerpać wszelkie łaski i doznawać na co dzień, miłosierdzia Bożego.
Powyższe teksty o Miłosierdziu Boga objawiającym się w Starym i Nowym Testamencie zostały zamieszczone na stronie internetowej Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu - jezuufamtobie.pl
O ile tekst ten jest wartościowy i zrozumiały dla osoby wierzącej, o tyle dla ateisty będzie dowodem na "nieludzkość Boga". Z resztą mówi o tym Paweł, słusznie zauważając, że wcielenie
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.