Zdrada jest gorzka, paląca jak rozgrzane narzędzie. Jezus w chwili wyjścia Judasza z Wieczernika doznaje ukojenia w miłości Ojca, owoc całkowitego zharmonizowania z Jego wolą: Bóg Go uwielbi i On uwielbi Boga w swoim ciele wydanym na ukrzyżowanie.
Objawi się potęga miłości, jakiej świat nie widział. W takim momencie Jezus pozostawia swoim uczniom nowe przykazanie: Kochajcie się! Nie powtarza dawnego nakazu z góry Synaj, który nakazywał miłowanie innych „jak siebie samego”. Mówi: „Kochajcie się, jak Ja was pokochałem”. I dodaje: „W tej miłości inni poznają, że jesteście moimi uczniami”. W dawnym Izraelu powołanie się na kategorię ucznia nie było zaskakujące. Cały przekaz wiary i wiedzy opierał się na szczególnej więzi nauczyciela z uczniem. Aramejskie słowo talmidim jest zwykle tłumaczone jako uczeń, naśladowca. Jezus często swoich zwolenników nazywał uczniami. Więź ta zakładała coś więcej niż odsłuchanie lekcji. Wyrażała gotowość na całkowite utożsamienie się z mistrzem. Praktykant spędza lata z majstrem, a rekrut z żołnierzem, by przez obóz szkoleniowy przejąć styl i kompetencje tamtego. Po zmartwychwstaniu Jezus każe swoim apostołom iść na cały świat, by czynili Jego uczniami tych, do których zostaną posłani. Stać się uczniem – talmidim – oznacza porzucenie własnej tożsamości, by zyskać nową tożsamość – swego Mistrza. Motywem podejmowania trudu własnej przemiany jest miłość i dogłębne zaufanie, chęć dopasowania się do Tego, który bezgranicznie mnie pokochał – do Boga. Tylko wtedy będziemy w stanie zachęcić i namówić innych, by zrobili to samo. Ewangelia to styl życia. To coś więcej niż przystanie na niektóre poglądy i rytuały. Jest praktykowaniem obecności Boga w moim życiu: „jak On mnie pokochał”.
Ten uświęcający proces życia w roli ucznia zakłada ciężką pracę. Zwłaszcza na początku szczególnie bolesne jest „umieranie dla siebie”, przyzwolenie na wygaszanie dotychczasowych nawyków, reakcji i wzorców myślowych. Boli tylko początkowo, i to tylko wtedy, gdy opierasz się temu procesowi. Gdy go opanujesz, poczujesz się zsynchronizowanym z twoim Umiłowanym. W tym procesie odchodzenia od własnego „ja” wiesz, że nigdy nie zrezygnowałeś z niczego wartościowego. To coś o wiele więcej niż dwuwymiarowa koncepcja zwykłego zbawienia od piekła. Jest to droga całkowitego zaufania, by zyskać życie, w którym każda chwila jest nacechowana obecnością Boga. Ukrzyżowana miłość Chrystusa nie straszy, lecz inspiruje. Oddajemy Mu naszą tożsamość, a On daje nam swoją. Wspaniała transakcja.