15.12.2025

Lb 24,2-7.15-17a; Ps 25; Mt 21,23-27 Jaką mocą to czynisz i kto Ci dał tę władzę? Mt 21,23

Widzimy napięcie między wiarą szczerze poszukującą Boga a postawą, która broni własnego autorytetu. Pytanie skierowane do Jezusa nie jest pragnieniem zrozumienia, lecz próbą utrzymania kontroli.

Ten tekst pokazuje, że duchowa ślepota rodzi się tam, gdzie serce nie chce dopuścić możliwości, że Bóg działa inaczej, niż zakładamy. Jezus odpowiada w sposób odsłaniający niechęć do prawdy: kto nie jest gotów być uczciwy wobec tego, co widzi, ten nie rozpozna Bożego działania, choćby stało przed nim. To wezwanie, by pytać nie z lęku o pozycję, lecz z pragnienia światła, bo tylko w takiej postawie rodzi się prawdziwe rozeznanie.

Bł. Jan Karol Steeb

Założone przez niego w XIX wieku dzieło, działa do dzisiaj w Europie, Afryce i Ameryce, zrzeszając 1200 sióstr, pomagających w szpitalach, domach opieki i domach dziecka.

Założone przez niego w XIX wieku dzieło, działa do dzisiaj w Europie, Afryce i Ameryce, zrzeszając 1200 sióstr, pomagających w szpitalach, domach opieki i domach dziecka. Ale gdyby ktoś powiedział o tym młodemu Janowi Karolowi z Tybingi i dodał, że zostanie kiedyś błogosławionym Kościoła katolickiego, to pewnie ten roześmiałby się rozmówcy prosto w twarz. Był przecież luteraninem z przykładnej, szanowanej wielodzietnej rodziny. Jego ojciec był obrotnym przedsiębiorcą, burmistrzem miasta, a nawet  członkiem parlamentu Rzeszy, a on sam miał pójść w jego ślady - praktyki u handlowych partnerów w Paryżu i Weronie były przecież tylko wstępem do przejęcia rodzinnych interesów. Tyle tylko, że po tych praktykach 19-letni wówczas Jan miał czas dla siebie. Zamiast jednak się wyszumieć, on wolał czytać książki, a jeden autor – słynny francuski duchowny, kaznodzieja i myśliciel polityczny Jacques-Bénigne Bossuet – szczególnie przypadł mu do gustu. Tak bardzo, że młody luteranin związał się z katolickim środowiskiem Werony i w niecały rok później przeszedł na katolicyzm, a w 1796 roku przyjął święcenia kapłańskie. Jak łatwo się domyślać, rodzina nie zaakceptowała jego decyzji, a wręcz całkowicie odcięła się od niego i wydziedziczyła. On jednak się jej nie wyparł, a co więcej zaczął działać w duchu, który w domu zaszczepiła mu mama. Co to znaczy? To, że młody prezbiter podjął posługę w szpitalach wśród chorych i potrzebujących pomocy. Był niezłomny, choć przez Włochy przetaczał się wtedy koszmar wojen i epidemii. Do tego pomagał również ubogiej ludności. I tak przez 44 lata, aż do roku 1840, gdy niemal otarł się o śmierć w wyniku tyfusu. Po wyleczeniu poczuł konieczność nadania formalnych i trwałych ram prowadzonej przez siebie działalności charytatywnej. I w ten sposób, wraz z siostrą Vincenzą Luizą Poloni, której był spowiednikiem, założył w dwóch małych pokoikach, wspomniany na wstępie, instytut Sióstr Miłosierdzia. Co ciekawe, pieniądze do poprowadzenia tego dzieła, dostał w spadku – został bowiem jak się okazało ostatnim żyjącym członkiem swojej luterańskiej rodziny. Ks. Jan Karol Steeb zmarł 15 grudnia 1856 roku w Weronie, a w roku 1975 św. Paweł VI ogłosił go błogosławionym. Powiedział o nim wtedy: "Był człowiekiem niewielu słów, ale wielu czynów i głębokiej, czułej wiary"