Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele uwikłanym w grzech. Święty Duch uczący karności ucieknie przed obłudą, odsunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości (Mdr 1, 4-5).
Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele uwikłanym w grzech. Święty Duch uczący karności ucieknie przed obłudą, odsunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości (Mdr 1, 4-5)
Mądrość jest… demokratyczna. Jest dla każdego („Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi”), ale też każdego, kto do niej nie dorasta, omija („nie wejdzie w duszę przewrotną”). Żadne kryteria „konfesyjne” nie mają tu zastosowania. Żadnych gwarancji, żadnego patentu na mądrość dla tych, którzy przynależą – formalnie i w swoim mniemaniu – do „właściwej” społeczności. Jedyne kryterium: szukanie Boga w prostocie serca. „Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego”.
Słyszę w tym zapowiedź innych „demokratycznych” wartości: ośmiu błogosławieństw. Błogosławieni ubodzy, cisi, łaknący sprawiedliwości… Żadnych konfesyjnych kryteriów, żadnych „papierów” i gwarancji wynikających z przynależności. To prawda, one też mają znaczenie – dobre „papiery” z pewnością ułatwiają szukanie prawdy. Ale te same papiery mogą okazać się naszym oskarżycielem, gdy przynależność nie pójdzie w parze z prostotą serca; gdy niemądre myśli wypłoszą Świętego Ducha.
Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Łk 17,1
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu».
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna».
Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Łk 17,1
Któż z nas nie potknął się w życiu? Gdy zaaferowany ważnymi sprawami tego świata, nie dostrzegł znaczenia małych spraw osób nam najbliższych? Gdy wypowiedział o jedno słowo lub zdanie za dużo? Gdy pomylił fakty z plotkami? Gdy nie chciał słuchać mądrych podpowiedzi innych, zajęty swoimi mądrościami? Greckie słowo skandalos można przetłumaczyć jako zgorszenie lub potknięcie. Ono zawsze – wcześniej lub później – staje się widoczne dla innych. Jezus mówi, abyśmy uważali na siebie. Byśmy nie stali się pierwszym klockiem domino, który przewracając się, pociąga za sobą inne.
Co robimy, gdy chcemy się pomodlić, ale brakuje nam stosownych słów? Oczywiście zerkamy do modlitewnika.
A co robią kapłani, gdy chcą odprawić nabożeństwo, że o Eucharystii nie wspomnę? Przecież im odpowiednich słów z pewnością nie brakuje. Ale i oni również korzystają ze zbioru oficjalnych tekstów liturgicznych. Albo w jaki sposób w ogóle traktujemy liturgię?
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.
Zobacz cykl audycji Radia eM: