09.11.2025

Bóg uzdrowi

Ezechiel to prorok czasów tzw. niewoli babilońskiej.

Ezechiel to prorok czasów tzw. niewoli babilońskiej. Terminem tym określane są masowe przesiedlenia, jakich po zwycięskiej wojnie i zburzeniu Jerozolimy w 586 roku Babilończycy dokonali na mieszkańcach Judy. Ezechiel trafił na wygnanie 11 lat wcześniej. Wówczas Babilończycy, pierwszy raz pokonawszy Judę i uprowadziwszy do swojego kraju bardziej znaczących obywateli (żeby trudniej było o przywódcę ewentualnego buntu), na tronie Judy osadzili uległego im – jak się zdawało – Sedecjasza. Prorok rozpoczął swoją działalność 5 lat później, kiedy wydawało się, że nie wszystko jeszcze stracone, bo istniała Jerozolima, a świątynia nie została zburzona. Po nieudanym powstaniu, którego skutkiem było zrujnowanie Jerozolimy i świątyni, oraz nowych, masowych przesiedleniach te nadzieje także legły w gruzach. Ezechiel wskazywał wygnańcom przyczynę klęski – niewierność wobec Boga. I zaczął wieszczyć, że nastaną kiedyś lepsze czasy, a świątynia zostanie odbudowana. Fragment tego proroctwa słyszymy w liturgii słowa tej niedzieli.

Prorok najpierw szczegółowo opisywał przyszłą świątynię. Teraz opowiada o wizji, w której widzi wypływającą z niej wodę. Pochodzi ona od Boga. Płynie doliną Cedronu na wschód, przez górzystą Pustynię Judzką i wpada do Morza Martwego, które nazwę zawdzięcza ogromnemu zasoleniu. Te Boże wody sprawiają jednak, że martwe zostaje uzdrowione; Morze Martwe zaczyna roić się mnóstwem żywych stworzeń, a inne znajdują oazę obfitości wokół niego. Ożywa też położona wzdłuż strumienia pustynia. Bo owocowanie drzew nie zależy już od kaprysów aury, jest możliwe dzięki stałemu dopływowi potrzebnej do życia wilgoci.

Obraz ten przypomina rajski ogród Eden. Zwłaszcza gdy czytamy, że liście owych drzew mają służyć za lekarstwo. Nie ma trosk, nie ma zmartwień, jest spokojne, łatwe życie. Jaką prawdę chce przekazać prorok, posługując się tą wizją? Że taki wspaniały czas kiedyś nadejdzie. Że Bóg uzdrowi świat. Że choć teraz Izraelici cierpią z powodu zniszczenia starej świątyni, kiedyś Pan da im lepszą. I stworzy im świat lepszy niż ten, w którym wcześniej żyli.

W jaki sposób wizję Ezechiela odnieść do naszej współczesnej sytuacji, do swojego życia? Gdy z powodu zawirowań w relacjach międzynarodowych nasze poczucie bezpieczeństwa powoli obraca się w gruzy, w Bogu jest nadzieja. On to kiedyś uzdrowi. Da nam nowe niebo i nową ziemię; znacznie lepszy świat.

Kościół w budowie

Dziękujemy dziś Bogu za najstarszą chrześcijańską bazylikę, katedrę Rzymu, nazywaną „Matką i Głową wszystkich kościołów miasta i świata”.

1. Dziękujemy dziś Bogu za najstarszą chrześcijańską bazylikę, katedrę Rzymu, nazywaną „Matką i Głową wszystkich kościołów miasta i świata”. W tym kontekście św. Paweł zwraca uwagę na duchową świątynię, którą jest Kościół. Zanim chrześcijanie zaczęli wznosić budowle sakralne, Kościół trwał i rozwijał się mimo prześladowań. Ewangelia była przekazywana głównie przez ustne świadectwo, liturgię sprawowano po domach. Apostoł Narodów porównywał ten żywy Kościół do budowli na długo przed tym, zanim wzniesiono pierwszy kościół z kamienia. Obraz Kościoła jako nieustannej budowy pozostaje wciąż aktualny i inspirujący.

2. Najpierw mowa jest o fundamencie. Nasuwa się skojarzenie z przypowieścią Pana Jezusa o budowaniu domu. Solidność fundamentów gwarantuje jego przetrwanie w chwili burzy. Kościół wznosi się na skale, którą jest Chrystus. I jak przypomina Paweł, „fundamentu nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony”. Wydawałoby się to oczywiste, ale dziś duch tego świata przeniknął tak głęboko do wnętrza Kościoła, że w imię nowoczesności próbuje się zmieniać wszystko, nawet sam fundament. Kościół bez Chrystusa nie ma jednak sensu. I vice versa, nie da się wierzyć w Chrystusa poza Kościołem, ponieważ wtedy dostosowujemy obraz Jezusa do naszych współczesnych założeń i oczekiwań, tworzymy sobie „własnego” Zbawiciela, który zbawić nas jednak nie może. Od słowa fundament pochodzi słowo „fundamentalizm”. Musimy być fundamentalistami w tym sensie, że pozostajemy wierni Jezusowi i Jego Ewangelii. Nawet jeśli oskarżą nas o fanatyzm czy zacofanie. Jak pisał Benedykt XVI, „lepiej będzie jeśli pozostaniemy zacofani z Chrystusem niż postępowi z niszczycielami ziemi i życia”. Katedra biskupa Rzymu na Lateranie jest znakiem ciągłości nauczania Kościoła, znakiem wierności Jezusowej prawdzie. Tego mamy prawo oczekiwać od papieża. To jest jego misja – strzec fundamentu.

3. „Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje”. Odpowiedzialność za Kościół spoczywa nie tylko na papieżu i kolegium biskupów, ale i na wszystkich ochrzczonych. Ktoś kiedyś powiedział do Jana Pawła II, że papież dźwiga wielkie brzemię, bo ma na głowie cały świat. Odpowiedź brzmiała: „Każdy człowiek ma na głowie cały świat”. Każda cegła w budowli Kościoła ma swoje miejsce i musi pasować do innych, tworzyć z innymi całość. Każdy pojedynczy ochrzczony niesie w sobie tajemnicę Kościoła, każda parafia, wspólnota. Każda Msza Święta, nawet w gronie kilku osób, buduje Kościół i urzeczywistnią jego tajemnicę. Ludzie wierzący stanowią żywą świątynię Boga na tej ziemi. Niezwykła to godność chrześcijan i zarazem odpowiedzialność. Każdy mój grzech niszczy Kościół. A każda moja modlitwa, każde zwycięstwo nad złem, każdy dobry czyn, świadectwo jest czymś, co umacnia całość. Kościoła nie buduje się przez debaty, ankiety, spory, komitety, rady czy zgromadzenia. Kościół żyje i rośnie dzięki wierze, nadziei, miłości i wielbieniu Boga w codziennym życiu. Walcząc o własną świętość, walczymy o świętość Kościoła.

W kim pokładasz nadzieję? 

Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek (1 Kor 3,10)

1 Kor 3, 9b-11. 16-17

Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek (1 Kor 3,10)

Komu dziś wierzyć? Kogo słuchać? Żyjemy w czasach ogromnej dostępności do treści, której aż na taką skalę człowiek nigdy wcześniej nie doświadczał. Dotyczy to bardzo wielu dziedzin życia, nie omija również spraw wiary i Kościoła. Z jednej strony jest to ogromne błogosławieństwo i szansa, z drugiej zaś bardzo łatwo pogubić się w nadmiarze informacji i spekulacji, których do końca nie da się sprawdzić. Dzisiaj wielu zastanawia się, którego kaznodzieję wybrać, którego księdza słuchać? Tego, czy innego? Nieraz byłem świadkiem tego typu rozmów, będąc również wplątanym w tego rodzaju narrację. Jest to dobre, o ile szukamy w tym zbliżenia się do Boga, a nie zrobienia sobie z kaznodziei nieomylnego lub jedynie oświeconego guru. Święty Paweł w rozważanym dzisiaj Pierwszym Liście do Koryntian stwierdza stanowczo: „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus”. Nie ma znaczenia czy jesteśmy od “Pawła, Apollosa, czy Kefasa”(1 Kor 1,12). Chodzi o Chrystusa. Bardzo łatwo sprawdzić czy moja relacja do duchowych autorytetów jest zdrowa. Co w sytuacji, gdy człowiek, którego uznałem za autorytet, zawiedzie? Czy to zmieni coś w mojej wierze? Jeśli odpowiedź brzmi “tak, to zrujnuje moją wiarę”, oznacza to, że położyłeś fundament nie na Bogu, lecz na człowieku. A to nigdy nie kończy się dobrze. Im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej. Bóg daje nam ludzi, by wzrastać i dojrzewać ale nie mogą oni stać się fundamentem naszej wiary, bo takie zachowanie jest dzisiaj krytykowane przez samego świętego Pawła. Budujmy więc więź i relacje z Chrystusem wiedząc, że On sam nigdy nie zawodzi, a ludzi traktujmy jako dar i pomoc na tej drodze, pamiętając jednak o ich ułomności. 
 

Awantura w świątyni

Pewna włoska diecezja wynajęła za opłatą swe pomieszczenia dla wróżbitów i miłośników magii.

Pewna włoska diecezja wynajęła za opłatą swe pomieszczenia dla wróżbitów i miłośników magii. „To tylko zabawa i symboliczne aluzje, nic na serio” – wyjaśniali w komunikacie gospodarze. „Czy jest w tej diecezji jakiś pasterz?” – pytali przytomnie dziennikarze. Zdarzenia tego typu nie da się potraktować jako kłopotliwy wyjątek. Pokazy mody, błogosławieństwo zwierząt, wystawy o mniejszościach seksualnych „zdobią” dziś nasze świątynie. Zarobek czy tak zwane racjonalne wykorzystanie pomieszczeń zdają się usprawiedliwiać zgodę na profanację miejsc sakralnych. Na świątynnym „dziedzińcu pogan” w Jerozolimie zorganizowano prawdziwy targ zwierząt służących do składania krwawych ofiar. Ze względu na zbliżającą się Paschę ruch był ogromny. By ułatwić wymianę na żydowskie szekle greckich lub rzymskich monet, których nie można było wnieść do świątyni z powodu znajdujących się na nich pogańskich symboli, w świętym atrium ustawiono kantory. Świątynia została doprowadzona do haniebnego stanu. Kapłani nie reagowali, licząc na zysk.

Jezus wielokrotnie dostrzegał świętokradczy brud w Jerozolimie, ale milczał, ponieważ nie nadszedł czas, aby się objawić. Wreszcie nadeszła chwila, by zapłonąć świętym oburzeniem. Z powrozów służących do trzymania zwierząt splótł bicz i zaczął wypędzać miłośników boga pieniądza, którzy zamienili dom Jego Ojca na supermarket. Apostołowie ujrzeli w tym akcie wypełnienie się proroctwa. Jest to lekcja dla sług ołtarza, dla ludzkiej duszy i dla całego świata. Święta jest nie tylko świątynia Boża, ale wszystko, co do niej należy lub co ją uzupełnia. To, co należy do Pana, nie może być bezczeszczone przez sprowadzanie człowieka do rangi przedmiotu wyzysku czy propagandy. Ci, którzy sprzedają bądź kupują, płacą podatki lub pobierają opłaty, winni pamiętać, komu zamierzają służyć: Bogu Jedynemu czy bożkowi sytości. Człowiek, będący świątynią Boga, winien stać się miejscem modlitwy i szacunku względem prawdy. Podobnie jak Kościół, do którego należy. Kto zamierza go profanować hipokryzją i zachłannością, zeświecczeniem i kompromisem z grzechami, zasługuje na potężne otrzeźwiające lanie. Bezczeszczenie dzieła Bożego sprowadza na ludzi bolesne plagi. Czasem dopiero wojny lub niszczycielskie rewolucje oraz cierpienia uzmysławiają nam to, iż nie wolno bezkarnie obrażać Boskiego majestatu odwzorowanego w człowieku.

Ewangelia o wyrzuceniu przez Jezusa przekupniów ze świątyni ma nam dziś do powiedzenia być może więcej, aniżeli się spodziewamy. Wielu ludzi dobrowolnie pozbawia się dostępu do spraw świętych. Narzekamy, że jest nas mniej w kościołach, seminariach, zakonach, na katechezie i pielgrzymkach. Chrześcijaństwo gwałtownie kurczy się w Europie. Trudno nam to zrozumieć, lecz być może Chrystus wziął się na nowo za oczyszczanie swojej świątyni i wyrzuca tych, którzy są nie do nawrócenia, ludzi o pogańskim sercu, przywiązanych do pieniądza i do kupczenia. Dla oczyszczenia swego Kościoła jest znów gotowy zaryzykować awanturę.

Zbierzmy razem wszystkie najważniejsze informacje dotyczące dzisiejszego święta.

Bł. Joanna z Signy   Bł. Joanna z Signy brewiarz.pl Zbierzmy razem wszystkie najważniejsze informacje dotyczące dzisiejszego święta. Święto rocznicy poświęcenia bazyliki laterańskiej nie ogranicza się do uczczenia katedralnego kościoła papieża. Bo to bazylika świętego Jana na Lateranie, a nie jak sadzi wiele osób bazylika św. Piotra na Watykanie, jest najważniejszym kościołem papieskim. Zanim w XIV wieku Watykan stał się siedzibą papieży, to właśnie Lateran pełnił tę funkcję dla 161 z nich. Historia tego miejsca zaczęła się w roku 313. Cesarz Konstantyn Wielki wydaje edykt pozwalający na oficjalne wyznawanie wiary chrześcijańskiej. Oddaje też pałac na Lateranie ówczesnemu papieżowi św. Sylwestrowi I. Nakazuje też obok pałacu wybudować świątynię pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela, św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Od chwili jej konsekracji w 324 roku, dokładnie 9 listopada, staje się ona pierwszą katedrą Rzymu, a przylegający do niej pałac - siedzibą papieży. Akt poświęcenia jakiego dokonuje wtedy papież, jest także wzorem dla konsekracji każdej kolejnej świątyni. I w tym sensie bazylika św. Jana na Lateranie jest nie tylko symbolicznie, ale wręcz konkretnie „Matką i Głową wszystkich kościołów Miasta i Świata” jak głosi napis nad wejściem do tej świątyni. Świętujemy więc dzisiaj nie tylko rocznicę poświęcenia tej konkretnej bazyliki. Dzisiaj jako Kościół dziękujemy za wszystkie świątynie, jakie zostały przez wiernych i dla wiernych wystawione. Bo świątynia, budynek wykonany w takim czy innym architektonicznym stylu, to nie tylko miejsce kultu, dom modlitwy, ale przede wszystkim miejsce spotkania Boga i człowieka. I doskonale obrazuje to wspominana przy okazji tego święta pewna kobieta rodem z Toskanii z XIII wieku. Niewiele wiemy o jej życiu, ale jedna rzecz przetrwała do naszych czasów i nadal jest wspominana. Z pragnienia całkowitego oddania się Bogu dzisiejsza patronka została rekluzą – za życia pozwoliła się zamurować w celi.  Przychodziło tam wiele osób z prośbą o wstawiennictwo, o poradę, o duchową pomoc. Czy przychodzili do celi? Czy czerpali siłę do dalszego życia z tajemniczej atmosfery tego miejsca? Albo z piękna architektury? To jasne, że nie. W tej celi był po prostu ktoś, kto na nich czekał z dobrym słowem. Gdyby więc była w nas taka pokusa by kościół traktować jedynie jako budynek zawsze warto przypomnieć sobie tę średniowieczną włoszkę. Kogo? Błogosławioną Joannę z Signy.

Woda chrztu

Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.

Ez 47, 1-9

Zobacz cykl audycji Radia eM: