Zapłonął wówczas Mojżesz gniewem i rzucił z rąk swoich tablice, i potłukł je u podnóża góry. A porwawszy cielca, którego uczynili, spalił go w ogniu, starł na proch, rozsypał w wodzie i kazał ją pić Izraelitom (Wj 32,19-20)
Zapłonął wówczas Mojżesz gniewem i rzucił z rąk swoich tablice, i potłukł je u podnóża góry. A porwawszy cielca, którego uczynili, spalił go w ogniu, starł na proch, rozsypał w wodzie i kazał ją pić Izraelitom (Wj 32,19-20)
Jeśli reakcja Mojżesza na bałwochwalstwo Izraelitów oddaje choć trochę to, co czuje Bóg, widząc nasze prywatne i publiczne złote cielce, to niech nas ręka Boska chroni…przed Bożym gniewem. W tym pozornie sprzecznym wewnętrznie sformułowaniu kryje się chyba prawda o Bogu: nic tak nie dotyka Jego serca, jak nasze zwracanie się do „cudzych bogów”; i zarazem nic innego nie jest w stanie wyrwać nas z bałwochwalczej „pobożności” i jej śmiertelnych skutków, niż miłosierdzie Tego, zapisał nasze imiona w księdze życia.
„Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość - przez całe życie” (Ps 30,6).
Wziął i posiał na swej roli… Mt 13,31
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach».
Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło».
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».
Ewangelia z komentarzem. Dajmy Bogu i sobie czasWziął i posiał na swej roli… Mt 13,31
Odkrywać znaczenie przypowieści. Karmić się każdym słowem wychodzącym z ust Bożych. Doświadczać, jak wzrastamy i dojrzewamy, gdy pozwolimy pracować temu, co w nas zasiała Jego ręka. Dajmy Bogu i sobie czas. Przecież nic nie działa od razu: ani lekarstwo, aby zwalczyć chorobę, ani pokarm i woda, aby dać siłę ciału. My jednak jesteśmy niecierpliwi. Z trudem znosimy czas potrzebny na leczenie, karmienie, ożywianie. Pamiętajmy jednak: nad wszystkim czuwa On, a On nie myli się w sprawie diagnozy, diety i życia.
Gdy coś robimy obowiązkowo musi towarzyszyć nam 'selfiaczek'. Tymczasem dzisiaj w Kościele wspominany jest człowiek, który tak bardzo dbał o to, by jego twarz znał tylko Bóg
Gdy coś robimy obowiązkowo musi towarzyszyć nam 'selfiaczek'. Tymczasem dzisiaj w Kościele wspominany jest człowiek, który tak bardzo dbał o to, by jego twarz znał tylko Bóg, że jego jedyną podobiznę znamy z fotografii wykonanej 52 lata po jego śmierci. I nie została ona wykonana w czasie oficjalnego otwarcia jego grobu, by przekonać się, że ciało tego libańskiego pustelnika z klasztoru św. Marona w Annaya nie zostało dotknięte rozkładem. To raczej jego prezent dla Kościoła, by w czasie kanonizacji można było w ogóle zaprezentować wiernym jakąkolwiek podobiznę Szarbela Makhlufa. Oto bowiem w maju 1950 roku przybyła do jego grobu grupa maronickich zakonników, którzy modlą się o jego wstawiennictwo, a na koniec robią sobie pamiątkowe zdjęcie. Po wywołaniu okazuje się jednak, że poza pięcioma osobami, które pozowały do zdjęcia, na pierwszym planie jest jeszcze jedna postać, mnicha. Najstarsi bracia rozpoznają w niej ojca Szarbela. I tak oto dzisiejszy patron sam zadbał o portret, który stał się jedynym jego znanym nam dzisiaj wizerunkiem i to wizerunkiem, który jest jednocześnie najlepszym darem. Ma bowiem nasz wzrok kierować nie na niego, tylko do naszego wnętrza.
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.