22.07.2025

Zapieczętowani Miłością

Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6)

Pnp 8,6-7

Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6)

Śmierć Jezusa na krzyżu to płomienne wyznanie miłości Boga do człowieka. Pragnienie powrotu do pierwotnego zamysłu: życia razem w jedności i bliskości. To miłość, która przywraca życie wszystkiemu, co umarłe. Każdy kto wybrał przymierze z Bogiem, zostaje naznaczony pieczęcią i dostaje zadatek Ducha (2 Kor 1,22). Od tej pory, ostatnie słowo nad Twoim życiem należy do Jezusa. Pieczęć nadaje moc i uwiarygadnia, niczym deklaracja: teraz obowiązują takie zasady. Zasady zwycięstwa Jezusa w Twoim życiu. I nawet jeśli po ludzku nie wygląda to idealnie, w rzeczywistości duchowej jest już zapieczętowane - nasze ludzkie, codzienne bałagany są już zakryte doskonałą Miłością. Chaos okryty jest porządkiem, brak rozwiązań, cudownymi możliwościami. Potrzeba jedynie czasu i współpracy z łaską, by stało się to widoczne. Według ludzkiej logiki to nieopłacalne, aż ku pogardzie w oczach innych (w.7). Ale szereg historii postaci biblijnych przypomina, że Bóg jest wierny tym, którzy Mu zaufali.

Miłość nie umarła z Jezusem na krzyżu – ona zwyciężyła śmierć

Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: „Widziałam Pana”, i co jej powiedział. J 20,18

J 20,1.11-18 

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty.

Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.

Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: „Nauczycielu”. Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.

Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi po wiedział”.

Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: „Widziałam Pana”, i co jej powiedział. J 20,18

Ewangelia z komentarzem. Miłość nie umarła z Jezusem na krzyżu – ona zwyciężyła śmierć
Gość Niedzielny

Poranek zmartwychwstania to moment, w którym ciemność serca spotyka światło nowego życia. Maria Magdalena przychodzi z bólem, ale zostaje przemieniona spotkaniem z żywym Panem. To On pierwszy ją woła po imieniu, lecz nie zatrzymuje jej przy sobie. Posyła do wspólnoty uczniów, gdyż wiara nie jest tylko doświadczeniem prywatnym, ale i źródłem misji. W tej scenie widzimy, że Miłość nie umarła z Jezusem na krzyżu – ona zwyciężyła śmierć. Maria, choć była pełna łez, staje się głosicielką Dobrej Nowiny. Zmartwychwstanie nie zawsze rozjaśnia wszystko od razu. Często najpierw przychodzi jako głos, który zna nasze imię. I to wystarczy, by wszystko się zmieniło.

Św. Maria z Betanii

Dzisiaj liturgiczny kalendarz stawia przed nami zadanie do rozwiązania. Co prawda współcześni bibliści, z pomocą pism ojców Kościoła na Wschodzie oraz badań nad jego pierwotną tradycją, zagadkę tę rozwikłali, ale jak mawiali starożytni : repetitio est mater studiorum. Powtarzanie to matka wiedzy.

Dzisiaj liturgiczny kalendarz stawia przed nami zadanie do rozwiązania. Co prawda współcześni bibliści, z pomocą pism ojców Kościoła na Wschodzie oraz badań nad jego pierwotną tradycją, zagadkę tę rozwikłali, ale jak mawiali starożytni : repetitio est mater studiorum. Powtarzanie to matka wiedzy. Dlatego powtórzmy jeszcze raz – wspominamy dzisiaj dwie różne Marie, które łączy jedynie to, że głęboko ukochały Chrystusa. Ponieważ Ewangelistom zdarzało się pisać o nich używając tylko imienia, więc i wiernym obie te kobiety z czasem się mieszały. Zresztą o cóż można tu mieć pretensje do wiernych, skoro sam św. Grzegorz I Wielki, papież z VI wieku,  utożsamił je ze sobą, łącząc dodatkowo jeszcze z postacią jawnogrzesznicy, która obmyła nogi Jezusowi, jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza. Zatem uporządkujmy fakty : pod datą 22 lipca Kościół odrębnie wspomina dwie różne kobiety: św. Marię z Magdalii i św. Marię z Betanii. Pierwsza pojawia się zasadniczo w tekstach ewangelicznych w trzech miejscach : raz, gdy po wyrzuceniu z niej siedmiu złych duchów przyłącza się do grona słuchaczy Jezusa; dwa, gdy stoi pod krzyżem; i trzy, gdy przy grobie objawia jej się zmartwychwstały Jezus. Z tego tytułu bywa też nazywana 'apostola Apostolorum' - apostołką Apostołów – bo to ona pierwsza powiedziała im, że Chrystus żyje, w co zresztą niespecjalnie jej uwierzyli. Natomiast co do drugiej wspominanej dzisiaj Marii, to tutaj słowem kluczem, pomagającym odróżniać ją od tej pierwszej, jest Betania. Niewielka wioska położona 3 km od Jerozolimy na na zboczu Góry Oliwnej, przy drodze prowadzącej do Jerycha. To tam mieszkała razem ze swoim rodzeństwem, Martą i Łazarzem.  To ona tak zasłuchała się w słowach Jezusa, gdy do nich zawitał, że zapomniała o tym, by pomagać swojej siostrze, Marcie, w domowych obowiązkach związanych z przyjęciem gości. To o niej Jezus powiedział wtedy, że wybrała „najlepszą cząstkę, której nie zostanie pozbawiona”. To ona upadła Mu do nóg, gdy przybył do Betanii na wieść o śmierci Łazarza. Zanotowane zostały wtedy przez św. Jana Ewangelistę także jej jedyne słowa : „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. To ona również, w przeddzień wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w czasie uczty w Betanii namaściła Mu nogi drogocenną maścią nardową i wytarła je swoimi włosami. Ten gest zresztą sprawił, że jej imię skojarzono z jawnogrzesznicą, która uczyniła coś podobnego wcześniej, choć akurat wtedy na stopy Jezusa oprócz olejku wylane zostały łzy. Właściwie to morze łez, co było oznaką największej możliwej pokory i skruchy. Św. Maria z Betanii czyniąc to samo dokonała natomiast czegoś odmiennego - wykonała bowiem wobec Jezusa element żydowskiego obrzędu pogrzebowego. Być może dlatego właśnie tradycja widziała ją w grupie kobiet, które pospieszyły do grobu Jezusa z wonnościami. Ta sama tradycja dopisywała zresztą św. Marii z Betanii tułacze losy, dzielone razem z bratem i siostrą po rozpoczęciu w Jerozolimie prześladowań wyznawców Chrystusa. Zresztą, jakkolwiek by one się nie potoczyły, wszystko co najważniejsze o relacji Marii do Jezusa napisał św. Jan w Ewangelii. Jak brzmią te słowa? „A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza". To wszystko. I to tak naprawdę wystarczy.

Oto Miłość pokonuje śmierć

Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.

Pnp 8,6-7

Zobacz cykl audycji Radia eM: