Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6)
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6)
Śmierć Jezusa na krzyżu to płomienne wyznanie miłości Boga do człowieka. Pragnienie powrotu do pierwotnego zamysłu: życia razem w jedności i bliskości. To miłość, która przywraca życie wszystkiemu, co umarłe. Każdy kto wybrał przymierze z Bogiem, zostaje naznaczony pieczęcią i dostaje zadatek Ducha (2 Kor 1,22). Od tej pory, ostatnie słowo nad Twoim życiem należy do Jezusa. Pieczęć nadaje moc i uwiarygadnia, niczym deklaracja: teraz obowiązują takie zasady. Zasady zwycięstwa Jezusa w Twoim życiu. I nawet jeśli po ludzku nie wygląda to idealnie, w rzeczywistości duchowej jest już zapieczętowane - nasze ludzkie, codzienne bałagany są już zakryte doskonałą Miłością. Chaos okryty jest porządkiem, brak rozwiązań, cudownymi możliwościami. Potrzeba jedynie czasu i współpracy z łaską, by stało się to widoczne. Według ludzkiej logiki to nieopłacalne, aż ku pogardzie w oczach innych (w.7). Ale szereg historii postaci biblijnych przypomina, że Bóg jest wierny tym, którzy Mu zaufali.
Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: „Widziałam Pana”, i co jej powiedział. J 20,18
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty.
Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.
Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: „Nauczycielu”. Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.
Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi po wiedział”.
Ewangelia z komentarzem. Miłość nie umarła z Jezusem na krzyżu – ona zwyciężyła śmierćPoszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: „Widziałam Pana”, i co jej powiedział. J 20,18
Poranek zmartwychwstania to moment, w którym ciemność serca spotyka światło nowego życia. Maria Magdalena przychodzi z bólem, ale zostaje przemieniona spotkaniem z żywym Panem. To On pierwszy ją woła po imieniu, lecz nie zatrzymuje jej przy sobie. Posyła do wspólnoty uczniów, gdyż wiara nie jest tylko doświadczeniem prywatnym, ale i źródłem misji. W tej scenie widzimy, że Miłość nie umarła z Jezusem na krzyżu – ona zwyciężyła śmierć. Maria, choć była pełna łez, staje się głosicielką Dobrej Nowiny. Zmartwychwstanie nie zawsze rozjaśnia wszystko od razu. Często najpierw przychodzi jako głos, który zna nasze imię. I to wystarczy, by wszystko się zmieniło.
Dzisiaj liturgiczny kalendarz stawia przed nami zadanie do rozwiązania. Co prawda współcześni bibliści, z pomocą pism ojców Kościoła na Wschodzie oraz badań nad jego pierwotną tradycją, zagadkę tę rozwikłali, ale jak mawiali starożytni : repetitio est mater studiorum. Powtarzanie to matka wiedzy.
Dzisiaj liturgiczny kalendarz stawia przed nami zadanie do rozwiązania. Co prawda współcześni bibliści, z pomocą pism ojców Kościoła na Wschodzie oraz badań nad jego pierwotną tradycją, zagadkę tę rozwikłali, ale jak mawiali starożytni : repetitio est mater studiorum. Powtarzanie to matka wiedzy. Dlatego powtórzmy jeszcze raz – wspominamy dzisiaj dwie różne Marie, które łączy jedynie to, że głęboko ukochały Chrystusa. Ponieważ Ewangelistom zdarzało się pisać o nich używając tylko imienia, więc i wiernym obie te kobiety z czasem się mieszały. Zresztą o cóż można tu mieć pretensje do wiernych, skoro sam św. Grzegorz I Wielki, papież z VI wieku, utożsamił je ze sobą, łącząc dodatkowo jeszcze z postacią jawnogrzesznicy, która obmyła nogi Jezusowi, jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza. Zatem uporządkujmy fakty : pod datą 22 lipca Kościół odrębnie wspomina dwie różne kobiety: św. Marię z Magdalii i św. Marię z Betanii. Pierwsza pojawia się zasadniczo w tekstach ewangelicznych w trzech miejscach : raz, gdy po wyrzuceniu z niej siedmiu złych duchów przyłącza się do grona słuchaczy Jezusa; dwa, gdy stoi pod krzyżem; i trzy, gdy przy grobie objawia jej się zmartwychwstały Jezus. Z tego tytułu bywa też nazywana 'apostola Apostolorum' - apostołką Apostołów – bo to ona pierwsza powiedziała im, że Chrystus żyje, w co zresztą niespecjalnie jej uwierzyli. Natomiast co do drugiej wspominanej dzisiaj Marii, to tutaj słowem kluczem, pomagającym odróżniać ją od tej pierwszej, jest Betania. Niewielka wioska położona 3 km od Jerozolimy na na zboczu Góry Oliwnej, przy drodze prowadzącej do Jerycha. To tam mieszkała razem ze swoim rodzeństwem, Martą i Łazarzem. To ona tak zasłuchała się w słowach Jezusa, gdy do nich zawitał, że zapomniała o tym, by pomagać swojej siostrze, Marcie, w domowych obowiązkach związanych z przyjęciem gości. To o niej Jezus powiedział wtedy, że wybrała „najlepszą cząstkę, której nie zostanie pozbawiona”. To ona upadła Mu do nóg, gdy przybył do Betanii na wieść o śmierci Łazarza. Zanotowane zostały wtedy przez św. Jana Ewangelistę także jej jedyne słowa : „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. To ona również, w przeddzień wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w czasie uczty w Betanii namaściła Mu nogi drogocenną maścią nardową i wytarła je swoimi włosami. Ten gest zresztą sprawił, że jej imię skojarzono z jawnogrzesznicą, która uczyniła coś podobnego wcześniej, choć akurat wtedy na stopy Jezusa oprócz olejku wylane zostały łzy. Właściwie to morze łez, co było oznaką największej możliwej pokory i skruchy. Św. Maria z Betanii czyniąc to samo dokonała natomiast czegoś odmiennego - wykonała bowiem wobec Jezusa element żydowskiego obrzędu pogrzebowego. Być może dlatego właśnie tradycja widziała ją w grupie kobiet, które pospieszyły do grobu Jezusa z wonnościami. Ta sama tradycja dopisywała zresztą św. Marii z Betanii tułacze losy, dzielone razem z bratem i siostrą po rozpoczęciu w Jerozolimie prześladowań wyznawców Chrystusa. Zresztą, jakkolwiek by one się nie potoczyły, wszystko co najważniejsze o relacji Marii do Jezusa napisał św. Jan w Ewangelii. Jak brzmią te słowa? „A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza". To wszystko. I to tak naprawdę wystarczy.
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.