19.07.2025

Jest wyjście

I oto tego samego dnia, po upływie czterystu trzydziestu lat, wyszły wszystkie zastępy Pana z ziemi egipskiej. (Wj 12, 41)

Wj 12, 37-42

I oto tego samego dnia, po upływie czterystu trzydziestu lat, wyszły wszystkie zastępy Pana z ziemi egipskiej. (Wj 12, 41)

Pewnie każdy ma własny duchowy Egipt, miejsce – powtarzając za św. Hieronimem – światowego zgiełku, goryczy. Miejsce długiego, trudnego trwania… tygodniami, miesiącami, latami. Być może każdy ma też własny pomysł na wyjście z tego typu spirali goryczy i niewoli. 

Wędrówka musi mieć konkretny cel. Inaczej byłaby kręceniem się w kółko (i nakręcaniem się ), włóczęgą wokół codziennych zgryzot. Cenną wskazówkę ukrył w jednej z konferencji kard. Joseph Ratzinger. Przyszły papież mówił o tym, że Izrael wychodzi z Egiptu nie po to, by być narodem, jak wszystkie inne. Ale po to, by służyć Bogu. „Celem exodusu jest góra Boża, jeszcze nieznana, oznaczająca służbę Bogu” – zwraca uwagę kard. Ratzinger. Każdy ma swój duchowy Egipt. Jest wyjście. Cel zaś precyzyjnie nakreślił Jezus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.
 

To Bóg decyduje, kiedy i w jaki sposób pokaże Siebie

Aby Go nie ujawniali. Mt 12,16

Mt 12,14-21 

Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.

Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz zabronił im surowo, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:

«Oto mój Sługa, którego wybrałem;
Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie.
Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie Prawo narodom.

Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu.
Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi.
W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą».

Aby Go nie ujawniali. Mt 12,16

Ewangelia z komentarzem. To Bóg decyduje, kiedy i w jaki sposób pokaże Siebie
Gość Niedzielny

Zakaz sformułowany przez Jezusa nie jest przejawem kokieterii ani fałszywej skromności. To Bóg decyduje, kiedy i w jaki sposób pokaże Siebie. Tekst grecki w dosłownym tłumaczeniu podaje, „aby nie czynili Jego objawienia” (hina me faneron poiesosin). Człowiek może jedynie o Jezusie świadczyć, naznaczając przekaz swoją osobowością (dlatego dokonujemy egzegezy Pisma Świętego), ale Bóg ukazuje Siebie sam. Pełnia prawdy o Synu Człowieczym objawia się w bezpośrednim kontakcie z Nim. To, co przekazuje o Nim człowiek, ma przekierować ku spotkaniu z żywym Synem Bożym, a nie stanowić synonim objawienia.

Św. Makryna Młodsza

Cel świętość! Do boju! Podwijamy rękawy i zaczynamy prężyć duchowe muskuły. Chcemy być Bożymi atletami. Dokonujemy nadludzkich wysiłków. Czy nie tak widzimy wykuwanie się świętości? W ogniu walki?

Cel świętość! Do boju! Podwijamy rękawy i zaczynamy prężyć duchowe muskuły. Chcemy być Bożymi atletami. Dokonujemy nadludzkich wysiłków.  Czy nie tak widzimy wykuwanie się świętości? W ogniu walki? Tymczasem owo wykuwanie, skoro to słowo już się tutaj pojawiło, to proces monotonny i długotrwały. Kto był kiedyś w kuźni, ten wie. A jeśli nie wie, to może mu to uświadomić dzisiejsza patronka. Jej droga do świętości to nie był żaden blitzkrieg, żadna wojna błyskawiczna. To było pół wieku domowej monotonni i życiowych przypadków. Gdy była młoda, myślała, że wyjdzie za mąż. Niestety narzeczony umarł przedwcześnie, a pracy w rodzinnym domu przy dziewięciorgu rodzeństwa nie brakowało. Pranie, sprzątanie, gotowanie – każdego dnia miała ręce pełne roboty. Z domu wychodzili w świat kolejni bracia i siostry, a ona wiernie towarzyszyła mamie, będąc dla niej do końca jej życia podporą. Szczególnie po śmierci ojca. Zmarła 6 lat po swojej mamie, w wieku 50 lat. Było to prawdopodobnie 19 lipca 379 roku. Jeżeli przysłuchując się tej historii doszli państwo do wniosku, że właściwie w jej świetle macie w swoim otoczeniu przynajmniej jedną osobę, która kwalifikowałaby się do wyniesienia na ołtarze, to spieszę uzupełnić życiorys dzisiejszej patronki o jeden, ważny szczegół. Otóż pomimo, a może przy okazji zajmowania się domem i dziećmi, cechowało ją coś, co nazywamy bogomyślnością. Innymi słowy ona sama, domownicy, a także towarzyszki, które pociągała swoim przykładem, otóż oni wszyscy razem prowadzili życie na wpół klasztorne. Co biorąc pod uwagę IV wiek było pewną nowością. Albo raczej pewnym przeczuciem, zapowiedzią mającego się w niedługim czasie narodzić monastycyzmu, życia we wspólnocie zakonnej. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? I czy znacie święte rodzeństwo dzisiejszej patronki? Kościół wspomina dzisiaj świętą Makrynę Młodszą, córkę św. Bazylego Starszego i jego żony Emmalii, która także uchodziła za świętą. Małżeństwo to wydało na świat pięć córek i pięciu synów, z których najbardziej się zasłużyli: św. Bazyli zwany Wielkim, św. Piotr, biskup Sebasty, oraz św. Grzegorz, który został biskupem w małoazjatyckiej Nyssie.

Pan Bóg czuwał nad swym narodem

Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.

Wj 12, 37-42

Zobacz cykl audycji Radia eM: