27.06.2025

Sprawiedliwy Pasterz

Będę pasł sprawiedliwie... (Ez 34,16)

Ez 34,11-16

Będę pasł sprawiedliwie... (Ez 34,16)

Wydawać by się mogło, że fragment z 34. rozdziału księgi Ezechiela zapowiada owcom niezwykle komfortowe życie. Szukać ich będzie – gdy się zabłąkają – sam Bóg. Uwolni je z każdego uwikłania, również takiego, które przynosi ciemność i mrok. Dostaną świetne pożywienie, komfortowe warunki rozwoju, ba – ich pastwisko będzie... tłuste. Coś w rodzaju krainy mlekiem i miodem płynącej, w której nie ma ani problemów, ani... zobowiązań. A jednak ostatnie słowo tego dzisiejszego pierwszego czytania może lekko zaniepokoić. Otóż Bóg mówi, że będzie pasł... sprawiedliwie. Nie – miłosiernie, wyrozumiale, łagodnie, ale sprawiedliwie. Doskonale się składa, że w tę krainę mleka i miodu wkroczyło pojęcie sprawiedliwości. Nie tylko dlatego, że my – ludzie – mamy tendencję do wypaczania pojęć, w tym i samego miłosierdzia. Nam najczęściej sprawiedliwość źle się kojarzy i wolelibyśmy zamienić z „działaniem na korzyść”. Naszą własną korzyść. Tymczasem sprawiedliwy sędzia to ten, który nie zapewnia komfortu i wygody, ale prawdziwe szczęście. Takie, które nie jest pozorowaną poprawą warunków życia po to, żeby ktoś mógł się poczuć lepiej i wygodniej. Gdybyśmy rozumieli, czym naprawdę jest sprawiedliwość, nie mielibyśmy kłopotów z rozumieniem dlaczego Bóg prowadzi nas taką, a nie inną drogą. Może warto powrócić do pojęcia sprawiedliwości nie uciekać przed nim ze strachu? 
 

 Jezus zaprasza nas do wspólnotowego postrzegania życia wiecznego

W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca. Łk 15,7

Łk 15,3-7 

Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła.

Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia».

W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca. Łk 15,7

Ewangelia z komentarzem. Jezus zaprasza nas do wspólnotowego postrzegania życia wiecznego
Gość Niedzielny

Na podstawie dzisiejszej Ewangelii można by odnieść przewrotne wrażenie, że nie warto być w gronie sprawiedliwych, ponieważ w niebie więcej jest radości z powodu jednej owcy, która zginęła, niż z 99 sprawiedliwych. Tę przypowieść możemy interpretować w kilku wymiarach. Z jednej strony, czy rzeczywiście możemy zaliczyć się do grona tych sprawiedliwych? Może to opowieść o naszych odejściach i nieumiejętności wracania do Boga. A z drugiej, Jezus zaprasza nas do wspólnotowego postrzegania życia wiecznego. Grono sprawiedliwych nie jest przez Boga odsunięte i nieważne, ale zaproszone, by dzielić Jego radość z nawrócenia grzesznika.

Św. Cyryl Aleksandryjski

Znamy wszyscy określenie : pójść w czyjeś ślady. I wiemy, że może mieć ono różny wydźwięk. Wszystko zależy od tego, gdzie te czyjeś ślady prowadzą. Bo mogą prowadzić na bezdroża, albo do bardzo konkretnego celu.

W przypadku dzisiejszego patrona tym celem okazała się, na przykład, chwała nieba. Zanim jednak do tego doszło, w jego życiu musiał pojawić się najpierw ten, kto ów ślad wyznaczy. Zanim jednak automatycznie odpowiecie państwo, że to Chrystus, warto przypomnieć, że i do tego Chrystusa ktoś nas musi doprowadzić. Dla bohatera dzisiejszej historii, który urodził się w Aleksandrii ok. 380 roku, tym kimś był jego rodzony wuj, Teofil. Znany pisarz kościelny, po którym odziedziczył zresztą ognisty, pełen żaru i zaangażowania polemiczny styl mówienia i pisania. Był on niezbędny w walce z błędnowiercami, których w tamtym czasie, to jest w wieku V, doprawdy nie brakowało. Najlepszym przykładem tego był słynny synod "Pod Dębem", w którym dzisiejszy patron uczestniczył razem ze wspomnianym wujem. Oto na ich oczach heretycy, dzięki swojej przewadze i poparciu cesarza, podnieśli rękę na prawowitego patriarchę Konstantynopola. Nic więc dziwnego, że po takiej lekcji dzisiejszy święty stał się nieprzejednanym głosicielem prawowierności. A jego głos stał się tym mocniejszy i powszechniej słyszany, gdy w roku 412 zasiadł na stolicy aleksandryjskiej, właśnie po śmierci swego krewnego, czyli Teofila. Jako biskup dzisiejszy patron wypowiedział nieubłaganą walkę Nestoriuszowi, ówczesnemu patriarsze Konstantynopola, który w Chrystusie widział dwie odrębne osoby, a Maryi odmawiał przywileju Boskiego Macierzyństwa. By postawić tamę rozprzestrzenianiu się tych poglądów w Kościele, bohater naszej dzisiejszej historii wymógł na papieżu, św. Celestynie I, zwołanie do Rzymu synodu, na którym potępiono naukę Nestoriusza, a herezjarchę uroczyście wykluczono z Kościoła. Dzisiejszy święty zrobił nawet coś więcej - skłonił ówczesnego cesarza, by w porozumieniu z papieżem zwołał sobór do Efezu. I na tym trzecim soborze powszechnym w dziejach Kościoła obronił tytuł, którym odtąd będzie nazywana Maryja – Theotokos, Boża Rodzicielka.  W efekcie, w 431 roku, w czasie czwartej i piątej sesji soborowej, około 200 biskupów podpisało deklarację, że tytuł ten Maryi się należy, a prawda, która to przekonanie Kościoła wyraża, jest odtąd dogmatem wiary. Jak można się domyślać, zwolennicy nestoriusza nie mogli darować dzisiejszemu patronowi takiego zwycięstwa. Zdołali nawet, dzięki swoim wpływom, doprowadzić na jakiś czas do jego wygnania. Ale ostatecznie bohater tej historii wrócił na swoją biskupią stolice i  pełen zasług zmarł 27 czerwca 444 roku. Czy wiecie państwo kogo wspomina dzisiaj Kościół? Św. Cyryla Aleksandryjskiego, o którym papież Pius XI 1500 lat później powiedział, że to największy obrońca przywileju Boskiego Macierzyństwa Maryi.

Prawdziwy Pasterz

Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.

Ez 34, 11-16

Zobacz cykl audycji Radia eM: