Pozyskano wtedy wielką liczbę wiernych dla Pana (Dz 11,24b)
Pozyskano wtedy wielką liczbę wiernych dla Pana (Dz 11,24b)
Historie apostołów są nie tylko częścią tradycji Kościoła, ale również świadectwem życia we współpracy z Duchem Świętym. Każdy ochrzczony staje się członkiem Chrystusa, przybranym synem Bożym, a nawet świątynią Ducha Świętego (KKK 1265). Ta prawda dostępna jest od 2000 lat do dzisiaj - życie w pełni wiary możliwe jest codziennie, a nie tylko co niedzielę. Oddane serce, wierność Panu oraz ukształtowany charakter to cechy Barnaby, który stał się świadkiem działania Bożej łaski (w.24). Liczne nawrócenia, od niewiary do bycia wierzącym były naturalnym wynikiem przejawiania się Bożej mocy w posłudze apostołów. Działania pierwszego Kościoła są ogromną inspiracją i wzorem dla czasów współczesnych. Próby narzekania na brak osób wierzących warto obrócić w autorefleksję i pytania. Czy moja codzienność świadczy przed innymi, że jestem świątynią Ducha Świętego, tak by pragnęli nazywać się chrześcijanami? Nie z powodu powinności czy konieczności, ale czystej miłości do Boga i pragnienia, by każdy Go spotkał.
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną. J 10,27
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!»
Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
Ewangelia z komentarzem. Gdy modlimy się w Jego imię, uczymy się patrzeć na świat Jego oczamiMoje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną. J 10,27
Jezus mówi o swoich uczniach jako o owcach. To nie przypadek – owca nie jest ani silna, ani samodzielna. Potrzebuje wspólnoty i pasterza, by żyć i czuć się bezpiecznie. W tym obrazie jest prawda o nas: jesteśmy stworzeni, by słuchać głosu Nauczyciela i iść za Nim.
Owce rozpoznają głos pasterza – to głęboka, wewnętrzna relacja. Nie chodzi o to, by znać zasady, ale by znać Jego samego. Jezus nie mówi o tłumie, ale o tych, którzy naprawdę należą do Niego. I właśnie tym daje życie wieczne.
Ta bliskość nie kończy się, bo Pasterz nie porzuca swoich owiec. W świecie pełnym fałszywych pasterzy Jego głos prowadzi do życia i pokoju. Wystarczy tylko zaufać.
Wielkie dzieła Boże wcale nie dokonują się gdzieś daleko stąd. Jeżeli faktycznie są Boże, to wystarczy im nasza rodzina, dzielnica czy miasto. I mam na to dowód w postaci dzisiejszej patronki.
Wielkie dzieła Boże wcale nie dokonują się gdzieś daleko stąd. Jeżeli faktycznie są Boże, to wystarczy im nasza rodzina, dzielnica czy miasto. I mam na to dowód w postaci dzisiejszej patronki. Urodziła się niewielkiej miejscowości Mornese w północnych Włoszech, w roku 1837. Ponieważ jej rodzice byli rolnikami, a w domu było jeszcze sześcioro rodzeństwa, śmiało można powiedzieć, że we znaki dawała im się bieda. Wszystkie ręce były więc na wagę złota przy pracy. Jednak oprócz pracy, rodzina naszej dzisiejszej bohaterki poświęcała również sporo czasu na życie religijne. Właściwie obie te rzeczywistości – ciężkiej pracy w polu i Kościoła – przenikały się wzajemnie, w sposób szczególny dotykając właśnie ją – zwyczajną dziewczynę, na prowincji Włoch. Strojenie pobliskiej kapliczki Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, potem codzienna Eucharystia, w końcu prywatny ślub czystości. Dzisiejsza święta krok po kroku zbliżała się do przełomowego momentu w swoim życiu. Co nim było? Epidemia tyfusu z roku 1860, w czasie której niosła pomoc potrzebującym, zaraziła się i choć cudownie wyzdrowiała, to już do końca życia była niepełnosprawna. O pomocy rodzicom na roli musiała więc zapomnieć. Żeby jednak nie być dla bliskich ciężarem, postanowiła u miejscowego krawca nauczyć się fachu. A gdy już opanowała sztukę szycia ubrań, okazało się, że w jej rodzinnej miejscowości, która dzisiaj liczy sobie nieco ponad 700 mieszkańców, są takie dziewczyny jak ona : bez perspektyw, bez zawodu, często bez dachu nad głową. Nasza święta postanowiła więc podzielić się z nimi wynajętym przez siebie pokoikiem. Potem w inicjatywę włączył się miejscowy proboszcz, który pomógł wynająć dla tej grupy młodych kobiet większe mieszkanie, bo odkrył, że idealnie łączą pracę z chrześcijańską formacją. Jeszcze później w maleńkim Mornese pojawił się św. Jan Bosko i odkrył, że ta wspólnota jest zaczątkiem zgromadzenia Córek Maryi Wspomożenia Wiernych. I tak w maleńkiej, rodzinnej miejscowości dzisiejszej patronki swój początek wzięła żeńska gałąź wielkiej salezjańskiej rodziny zakonnej. Gwoli ścisłości trzeba przyznać, że w roku 1879 salezjanki przeniosły się z Mornese do oddalonego o 30 km Monferrato, gdzie mogły rozwinąć szerszą działalność i to tam powstał ich dom macierzysty, ale wszystko zaczęło się od pragnienia jednej zwyczajnej dziewczyny, która chciała pracować i jednocześnie rozwijać się duchowo. O kim mowa? O św. Marii Dominice Mazzarello.
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.
Zobacz cykl audycji Radia eM: