Wielka zaś radość zapanowała w tym mieście (Dz 8, 8).
Wielka zaś radość zapanowała w tym mieście (Dz 8, 8)
Trudno dziś myśleć o czymś innym. Niedawno przecież, zaledwie kilka dni temu, „pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem” papieża Franciszka. My, ludzie pobożni, go pochowaliśmy i wiem, że wiele było takich osób, które po nim płakały i żałowały, że odszedł dobry ojciec.
Ale dziś kardynałowie wejdą do kaplicy Sykstyńskiej, by wsłuchując się w Tego, który wszystko przenika, wybrać nowego papieża – którego On sam wskaże. Obyśmy umieli słuchać go z uwagą i skupieniem, obyśmy widzieli znaki, które będzie czynił. Oby jego wiara uzdrawiała i uwalniała. Oby zapanowała wielka radość głoszenia Chrystusa z nowym Piotrem.
To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. J 6,40
Jezus powiedział do ludu:
«Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. J 6,40
Kilka lat temu o. Joachim Badeni podyktował mi książkę „Uwierzcie w koniec świata”. Opowiada ona o zwycięstwie dobra nad złem. Potem trafiło do mnie nagranie, w którym pewien duchowny, powołując się na tę książkę, twierdzi, że paruzja będzie czasem strasznym, czasem potępienia. Narracja grozy bierze górę nad zwycięstwem dobra. Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje dokładnie to, do czego przekonywał o. Joachim. Czas ostateczny będzie zwycięstwem miłości Syna, który chce wskrzesić każdego.
Ewangelia z komentarzem. Czas ostateczny będzie zwycięstwem miłości Syna
Musiała być kobietą wyjątkową, bo przez 37 lat rządów dała swojemu mężowi i dzieciom taki przykład życia wiary, że zarówno król Stefan I Węgierski, jak i jeden z synów, Emeryk, zostali wyniesieni do chwały ołtarzy.
Bł. Gizela Bawarska
brewiarz.pl
Choć trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale w pierwszej połowie X wieku, śmiertelnym zagrożeniem dla Zachodniej Europy byli Madziarzy, lepiej znani dzisiaj jako Węgrzy. Ich wojenne wyprawy regularnie grabiły tereny dzisiejszych Niemiec, Austrii, Włoch a nawet Hiszpanii. Było tak aż do roku 955, gdy doszło do jednej z najważniejszych bitew w dziejach Starego Kontynentu. W stronę obleganego przez Węgrów, a bronionego przez św. Ulryka Augsburga ruszyły zjednoczone wojska niemiecko-czeskie. Bitwa do jakiej doszło nad rzeką Lech była długa i krwawa. Militarnie plemiona węgierskie zostały pokonane, ale ich potencjalne zagrożenie spędzało sen z powiek kolejnych niemieckich władców. Dokładnie 30 lat po tych wydarzeniach na świat przyszła jednak dziewczynka, która miała te sytuację zdecydowanie odmienić. Być może dlatego otrzymała imię, które znaczy tyle, co zakładniczka. Ta, której los został przesądzony, by zaprowadzić trwały pokój. Gdyby spojrzeć do rodowodu tej dziewczynki, okazało by się, że była rodzona siostrą cesarza Henryka II. Już w dzieciństwie była prawdopodobnie uczennicą św. Wolfganga z Ratyzbony, który wcześniej był misjonarzem na terenie Węgier i miał namawiać dzisiejszą patronkę do wyjazdu na dwór w Ostrzychomiu, by przypieczętować pokój między Niemcami i Węgrami. Nie miała więcej niż 10 lat, gdy została zaręczona ze Stefanem, późniejszym królem Węgier. Zresztą owo królowanie dokonało się prawdopodobnie jedynie za jej sprawą, gdyż papież Sylwester II zgodził się na uroczystą intronizację pogańskiego księcia jedynie z uwagi na nieposzlakowany katolicki rodowód jego małżonki. Koronacja, która miała miejsce około roku 1001 dotyczyła zresztą obojga małżonków, co w praktyce oznaczało, że bohaterka naszej dzisiejszej historii była równoprawną monarchinią Węgier. Musiała być kobietą wyjątkową, bo przez 37 lat rządów dała swojemu mężowi i dzieciom taki przykład życia wiary, że zarówno król Stefan I Węgierski, jak i jeden z synów, Emeryk, zostali wyniesieni do chwały ołtarzy. Po tragicznej śmierci następcy tronu i naturalnej św. Stefana, przez królestwo Węgier przetoczyła się fala wewnętrznych sporów, których źródłem byli pogańscy pretendenci do korony. Jednak pomimo tych niepokojów, kraj nie odrzucił chrześcijaństwa. Zasługą była tu praca dzisiejszej patronki, która wytrwale przez cały okres swojego panowania fundowała coraz to nowe kościoły i klasztory. Jej staraniom przypisuje się nawet wystawienie katedry w Veszprem. Gdy jej osobiste bezpieczeństwo zostało w końcu zagrożone powróciła do Niemiec i wstąpiła do benedyktynek w Niederburgu. Zmarła tam w roku 1060 jako kseni, licząc sobie 75 lat. Czy wiecie państwo o kim mowa? O błogosławionej Gizeli Bawarskiej.
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.
Zobacz cykl audycji Radia eM: