19.01.2020

Wespół z innymi

W drugim czytaniu.

Święty Paweł, „odkąd z woli Bożej został powołany na apostoła Jezusa Chrystusa”, nie chodził własnymi drogami. Wcześniej, będąc Szawłem, działał w pojedynkę. To zazwyczaj oznaka wyniosłości i samowystarczalności. W pojedynkę pilnował ubrań tych, którzy kamienowali św. Szczepana, w pojedynkę też „zionął nienawiścią przeciwko uczniom Pańskim” (Dz 9,1). Po spotkaniu z Jezusem na drodze do Damaszku, zaprowadzony do Jego uczniów, po raz pierwszy usłyszał: „Szawle, bracie” (Dz 9, 16). Wtedy „jakby łuski spadły z jego oczu”. Poznał Kościół. Kto trzyma się dróg Pańskich, wnet na nich spotka podobnych do siebie. Bóg nie każe nam żyć samotnie ani działać w pojedynkę. U podstaw pierwotnej formacji uczniów Jezusowych było wysyłanie ich „po dwóch” dla głoszenia Ewangelii. Podobnie postępowali później św. Franciszek, św. Grzegorz Wielki czy w naszych czasach inicjator Drogi Neokatechumenalnej Kiko Argüello. Zasada socjusza miała na celu uobecnienie faktu, iż misjonarze są posłani, by głosić w imię Chrystusa podwójne przykazanie miłości: miłości do Boga i do bliźniego. Nie da się bowiem kochać Boga, którego się nie widzi, nie kochając brata, którego się widzi (por. 1 J 4,20). To wyjaśnia, dlaczego Paweł wyruszał w podróże misyjne z innymi chrześcijanami: Barnabą, Sylwanem, Tymoteuszem czy Sostenesem. To też tłumaczy, dlaczego dziś tysiące par małżeńskich wyrusza na krańce świata z krzyżem misyjnym w kieszeni. I nie wyobrażają sobie, by mogli to robić w pojedynkę.

Zostaliśmy uświęceni w Chrystusie i powołani przezeń do świętości wespół z innymi – mówi św. Paweł. Chodzi o tych, którzy „wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa na wszystkich miejscach”. Dla Maryi było darem z niebios spotkanie ze św. Elżbietą. Skończył się odtąd dla Niej okres podążania za wolą Bożą w samotności. Elżbieta pomogła Maryi w uświadomieniu sobie Bożego działania, którego stała się przedmiotem: „Skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie”. Sama też wiele zyskała w zetknięciu z Maryją. Potrzebujemy świadectwa wiary ze strony innych, potrzebujemy też ich miłości i modlitwy. Ile razy ratowały mnie z kapłańskiej gnuśności i odrętwienia szczerość i gorąca miłość do Boga moich świeckich przyjaciół… Głodem Bożej obecności leczyli moją chęć katapultowania się w rewiry prywatności. Kapłani potrzebują świętych małżonków, małżonkowie wypatrują nieprzeciętnych pasterzy. Kto szuka przyszłej żony lub męża, winien modlić się o znalezienie życiowego partnera z Bożą bojaźnią w sercu. Podobnie jak własnymi grzechami możemy innych ludzi ściągnąć w otchłanie piekieł, tak wzajemnym wspomaganiem możemy się mobilizować w drodze do nieba. W naszej epoce skrajnego indywidualizmu i doskwierającej samotności skarbem bezcennym staje się tajemnica świętych obcowania. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Prorockie wezwania pełne napięcia

W pierwszym czytaniu

Święty Jan Chrzciciel, który w czytanym dziś fragmencie Ewangelii rozpoznaje Oczekiwanego, wpisuje się w długi ciąg oczekiwań na tego, którego wybrał Pan Bóg. Jest w jego deklaracji jakaś ulga: „To jest Ten”, wreszcie „Ten”. I w tym kontekście warto czytać dzisiejsze pierwsze czytanie. Oto otwiera się przed nami opowiadanie o powołaniu, wybraniu do misji innej niż wszystkie inne: „W tobie się rozsławię. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”.

Kim jest ów wybrany do dzieła tak innego niż wszystkie pozostałe? Starotestamentowe historie powołań znają obrazy podobne do naszego czytania. Oto prorok Jeremiasz, zupełnie jak sługa z dzisiejszego czytania z Księgi Izajasza, też usłyszy, że został ustanowiony prorokiem, „zanim został ukształtowany w łonie matki”. Sługę z dzisiejszego czytania Pan „ukształtował od urodzenia”. Ale te same teksty znają też jakieś zaskoczenia ze strony wezwanych przez Pana. „Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie: »Idź, prorokuj do narodu mego!«” – deklarował w Samarii prorok Amos, skromny i nieśmiały, a przecież realizujący wielką misję, którą powierzył mu Pan Bóg. Są i tacy jak Jonasz, którzy będą uciekać przed Bożym wezwaniem.

Kim jest sługa z Księgi Izajasza? Modelem do zrozumienia ostatecznego prorockiego spełnienia jest sytuacja historyczna. Czytany dziś fragment księgi powstał w okresie niewoli babilońskiej. Naród wybrany oczekiwał jej końca i powrotu do ojczyzny. To dlatego słyszymy dziś zapowiedź roli, jaką ma do wypełnienia sługa – sprowadzenia „ocalałych z Izraela”. To sprowadzenie dokonało się po roku 538 przed Chr., gdy nowy pan Bliskiego Wschodu, perski król Cyrus, pozwolił Izraelitom na powrót do ojczyzny. Tamto sprowadzenie było zapowiedzią głębszą, dotyczącą nie tyle niewoli politycznej, ile tej, jaką na człowieka sprowadza grzech. „To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela” – mówi Pan Bóg do swego Wybrańca. Jego rola w zbawczym planie przekroczy losy i dzieje narodu wybranego: „Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”.

Św. Jan Chrzciciel żył w atmosferze tamtego oczekiwania. Wyglądał spełnienia starotestamentowych zapowiedzi, które znał i którymi żył, mówiąc o tym swoim uczniom, jak choćby późniejszym apostołom Pana Jezusa – Andrzejowi i Janowi. I trudno sobie wyobrazić, by spotkanie z Panem Jezusem dokonało się w samotności. Jego deklarację, w jakiś sposób pełną ulgi na skutek spełnionych oczekiwań, słyszeli uczniowie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: »Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie«”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Misja Baranka i misja Ducha

Jeśli Kościół przestaje wskazywać na Jezusa, jeśli jakiekolwiek inne cele, nawet szlachetne, przesłaniają ten pierwszy zasadniczy, wówczas traci rację bytu.

J 1, 29-34

Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: „Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi».

Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego na Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».

 

1. W sztuce chrześcijańskiej św. Jan Chrzciciel bywa przedstawiany jako mąż odziany w skórę wielbłądzią z palcem wskazującym wyciągniętym w kierunku Jezusa. „Oto jest Ten, na którego czekamy”. Wskazywanie na Jezusa jako oczekiwanego Zbawiciela – to sedno misji Jana Chrzciciela. Prorok znad Jordanu najpierw przeprowadził dla Izraelitów „rekolekcje” przygotowujące ich na przyjście Mesjasza, a potem dokonał Jego rozpoznania, identyfikacji. „Przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi” – mówi św. Jan. To zdanie oddaje także istotę misji Kościoła. Celem Kościoła jest objawianie światu Jezusa Chrystusa, wskazywanie na Tego, który jest rozwiązaniem wszystkich problemów ludzkości i każdego człowieka, pomaganie ludziom, aby Go odkryli, poznali i pokochali. Jeśli Kościół przestaje wskazywać na Jezusa, jeśli jakiekolwiek inne cele, nawet szlachetne, przesłaniają ten pierwszy zasadniczy, wówczas traci rację bytu. Staje się solą bez smaku skazaną na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.

2. „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Baranek Boży – to jedno z najbardziej niezwykłych określeń Jezusa jako Mesjasza. Święty Jan Ewangelista powróci do tego tytułu w Apokalipsie – pojawia się on tam aż 29 razy. Bibliści wskazują na wiele sensów tego sformułowania, które ma swoje źródło w Starym Testamencie. Najbardziej znaczące jest nawiązanie do baranka paschalnego. W święto Paschy Żydzi wspominali pamiętną noc wyjścia z Egiptu. Anioł śmierci wytracił wtedy pierworodnych Egipcjan, a ominął domy Izraelitów, którzy drzwi swych domostw pokropili krwią baranka zabitego podczas wieczerzy. Obraz baranka pojawia się także w pismach proroków Jeremiasza i Izajasza. U tego drugiego znajdujemy proroctwo o Słudze Jahwe, który zostanie zabity i w ten sposób dokona ekspiacji za grzechy ludu. „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić […]. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją” – pisał Izajasz. Jan Chrzciciel musiał znać te teksty. I jako pierwszy w prorockiej wizji rozpoznał w Jezusie tego, który z miłości będzie cierpiał, umrze za lud i w ten sposób pokona grzech, w którym zanurzony jest świat.

3. Jan Chrzciciel mówi także o Duchu Świętym, który zstąpił na Jezusa w chwili chrztu w Jordanie. Pojawia się zapowiedź, że Jezus będzie chrzcił Duchem Świętym. Jak to rozumieć? Greckie słowo baptizein oznacza „zanurzyć”. Jezus, sam namaszczony Duchem Świętym, rozlewa tego Ducha na świat. Zbawienie nie jest tylko uwolnieniem od grzechu. Zbawienie jest także zanurzeniem świata w Duchu Świętym. Przypominają się pierwsze słowa Biblii mówiące o Duchu Bożym, który unosił się nad wodami (Rdz 1,2). Jezus nie tylko odnawia dzieło stworzenia naznaczone przez grzech, ale także przynosi światu nowy, wspaniały dar Boga. Daje Ducha, który oświeca człowieka, wszak jest Duchem Prawdy. I zanurza świat w odwiecznej miłości Bożej. Duch Święty jest miłością łączącą Ojca z Synem. Zadaniem Kościoła nie jest tylko wskazywanie na Jezusa, ale także napełnianie bezdusznego świata Duchem Bożym, Duchem Prawdy i Miłości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.