22.12.2019

Przyjmij do siebie…

Ewangelista Łukasz skupia się na osobie Maryi. Natomiast Mateusz opisuje „zwiastowanie”, które przeżył św. Józef.

1. Pan Bóg nieźle namieszał w jego życiu. Maryja znalazła się w ciąży, zanim zamieszkali razem. Co mógł myśleć Józef? Czy Maryja wyjaśniła mu pochodzenie Dziecka? Jeśli tak, to czy Józef uwierzył? Może czuł się niegodny bycia tak blisko Osoby obdarzonej przez Boga tak niezwykłą łaską? A może Maryja zachowała milczenie i Józef był skazany na domysły? Pewne jest to, że Józef musiał stoczyć potężną walkę duchową i postanowił dyskretnie wyplątać się z sytuacji, która go przerosła. Bywają sytuacje, w których nie jest łatwo znaleźć właściwe rozwiązanie. Nieraz widać tylko ciemność, a decyzję trzeba podjąć. Iluż małżonków nachodzą myśli, aby odejść? Ilu kapłanów? Ucieczka wydaje się w subiektywnej ocenie jedynym sensownym rozwiązaniem. Takie chwile są próbą zaufania Bogu. Każdy z nas ma swoje „noce ciemne”.

2. „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki”. Taka jest odpowiedź Boga na rozterki Józefa. Może po to właśnie przydarzają się te chwile ciemności, aby oczyścić człowieka z pychy, z poczucia panowania nad sytuacją, nad swoim życiem. Aby zrozumiał, że światło może przyjść tylko z nieba. W chwilach kryzysu zostajemy pozbawieni wszelkich podpórek. Zostaje tylko Bóg. Nie bój się – mówi Bóg do Józefa i do Maryi. Oddaj mi swój lęk – mówi każdemu z nas. Boimy się, czy damy radę, czy sprostamy wyzwaniu, czy nie przegramy. Boimy się także całkiem zwyczajnie, np. tego, czy święta będą udane. Czy, nie daj Boże, ktoś się upije, bliscy pokłócą się o politykę albo dzieci wetkną nos w tablety i zamkną się w wirtualnym świecie. Józef ma przyjąć do siebie Maryję, swą małżonkę. A Ona nosi pod sercem Jezusa. Więc przyjmując Ją, Józef przygarnia także Jej Syna, czyli Boga. Pomyślmy. To rewelacyjna myśl: w święta mamy przyjąć do siebie: żonę, męża, syna, córkę, matkę, ojca, sąsiada, teściową itd. Święta służą odnowieniu więzi. Kiedy sobie przebaczamy lub kiedy potwierdzamy miłość, wtedy przyjmujemy do siebie także Jezusa. Mówić „tak” człowiekowi, który – jak mawiał św. Jan Paweł II – jest mi dany i zadany, oznacza mówić „tak” samemu Bogu.

3. „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie”. Wszystko w życiu jest po coś. Choć nie widać tego od razu. Słowo Boże wypełnia się także w naszym życiu. Nie da się zaobserwować, jak rośnie drzewo, jak dojrzewa dziecko. Widać to dopiero z dystansu. Słowo Boże ma charakter obietnicy, która wypełnia się i wciąż jest otwarta na kolejne spełnienia. Aż po kres historii. Józef nie przypadkiem jest patronem życia kontemplacyjnego. Modlitwa ma w sobie coś z oczekiwania, jest wołaniem pustego serca, które chce być napełnione. Jest tęsknotą za obecnością, za spotkaniem z Emmanuelem. Jest czekaniem na Jego słowo.

4. „Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”. Samo czekanie nie wystarczy. Józef nie przypadkiem jest też patronem robotników. Słowo Boga trzeba wprowadzać w życie, w czyn. Modlić się i działać. Zaczynając od rzeczy najprostszych.

#RokŚwiętegoJózefa

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.