10.11.2019

Zmartwychwstaniemy

Jak będzie po tej drugiej stronie? Czym jest zmartwychwstanie ciała?

1. Czy spotkamy tam żonę, męża, rodziców, dzieci, przyjaciół? W tych dniach, gdy odwiedzamy groby naszych bliskich, trudno o tym wszystkim nie myśleć. Saduceusze być może szukali zaczepki. A może po prostu pytali. Nie wierzyli wprawdzie w zmartwychwstanie, ale szukali. My też pytamy, bo nie radzimy sobie z wyobrażeniami o przyszłym świecie. Bywa, że ktoś wątpi. A jednak szukamy nadziei sięgającej poza życie doczesne.

2. Jezus nawiązuje do historii Mojżesza, któremu Pan przedstawił się jako „Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba”. Co to ma wspólnego ze zmartwychwstaniem? Pan Bóg odwołał się do osób, które w czasach Mojżesza już dawno nie żyły na tej ziemi. Ale Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Czyli Abraham, Izaak i Jakub żyją nadal. Żyją dzięki temu, że pozostają w relacji z Bogiem. „Z Jego mocy mają życie” (Jan Paweł II). Pośmiertne życie człowieka pochodzi z miłości Boga. Jeśli jestem w relacji z Nim, to ten związek jest podstawą mojego trwania na wieki. Jeśli kogoś kocham, to chcę, by kochana osoba była ze mną. I to na zawsze. Mówiąc: „Kocham cię”, mówisz zarazem: „Bądź, nie zostawiaj mnie, nie umieraj”. Ludzka miłość nie ma siły, by pokonać śmierć. Ale miłość Boga ma tę moc. Nieśmiertelność, którą daje nam Bóg, jest wskrzeszeniem, czyli ocaleniem całego człowieka, jego duszy i ciała. Bóg stworzył naszą duszę i nasze ciało. Kocha nas „w całości”, więc i ocali „w całości”, czyli wskrzesi.

3. Jak to będzie z naszym ciałem? Święty Jan Paweł II podkreśla, że zmartwychwstaniemy w ciałach mężczyzny i kobiety. A jednak w tym nowym świecie „ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”. „Sens męskości i kobiecości zostanie w »świecie przyszłym«, wraz ze zmartwychwstaniem, ukonstytuowany na nowo”. Będziemy podobni do Boga o niebo bardziej niż obecnie – podkreśla papież. Nie przez odcieleśnienie człowieka, ale przez „uduchowienie cielesnej natury”. Pojawi się inny „układ sił” wewnątrz człowieka: „zmartwychwstanie oznacza nowe poddanie ciała duchowi”.

4. Dlaczego nie będzie już małżeństwa? Bo małżeńskie „jedno ciało” jest obrazem miłości Boga do człowieka, znakiem zapowiadającym niebo. Kiedy zobaczymy Boga twarzą w twarz, nie będziemy już potrzebowali zapowiedzi. We wnętrzu komunii z Bogiem odnajdziemy jednak ludzi z Nim zjednoczonych. Wierzymy, że to, co dobre, prawdziwe i piękne w więzi małżeńskiej, będzie jakoś obecne, oczyszczone, uwydatnione we wnętrzu relacji z Bogiem.

5. Wniosek praktyczny: małżeństwo, nawet najdoskonalsze, nie zaspokoi ludzkiego głodu miłości. Zawsze zostaje jakiś brak, tęsknota, samotność. Dlatego nie wolno oczekiwać od współmałżonka, by był Bogiem. Małżeństwo jest związkiem dwojga grzeszników. Nie można liczyć na to, że skończony człowiek zaspokoi nasze nieskończone pragnienia. Ale jakieś wyobrażenie nieba można odnaleźć właśnie w szczęśliwym życiu małżeńskim i rodzinnym.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Cisi świadkowie zmartwychwstania

Siedmiu wspomnianych w czytaniu hebrajskich braci pogański władca usiłował namówić na zjedzenie wieprzowiny, co stało w wyraźnej sprzeczności z prawem przymierza zawartego z Bogiem.

Wobec prób nakłonienia ich do popełnienia świństwa odpowiedzieli: „Jesteśmy gotowi raczej zginąć aniżeli przekroczyć ojczyste prawa”. Karol Lwanga był paziem etiopskiego króla Mwangi II. On i wielu innych katolickich chłopców, spośród których najmłodszy miał zaledwie 14 lat, wybrali męczeństwo za odmowę udziału w homoseksualnej orgii młodego despoty. Niektórzy skończyli na płonących stosach, pewnemu zaś chłopcu imieniem Maciej odcięto ręce i nogi i zostawiono w buszu. Przeżył tak trzy dni.

„Mogą pokładać nadzieję w Bogu, że znów przez Niego zostaną wskrzeszeni”. Młodej Włoszki Annaleny Tonelli prawie nikt nie zna. „Chciałam iść tylko za Jezusem Chrystusem” – napisała. „Dla Niego wybrałam życie w skrajnym niedostatku”. Mimo protestów rodziny w 1969 r. wyjechała na misje, by żyć wśród nomadów na pustyni, przyjmując do domu osierocone, niedożywione, chore dzieci. Otwarła dla nich centrum rehabilitacji. Potem zaczęła opiekować się chorymi na gruźlicę, doprowadzając większość z nich do wyleczenia, czym zasłużyła na zainteresowanie ze strony Światowej Organizacji Zdrowia. Jednego razu wyznała: „Spełniam posługę bez nazwy, bez zabezpieczenia ze strony jakiegoś zgromadzenia zakonnego, bez przynależności do jakiejś organizacji, bez pensji i dochodów, bez dobrowolnych wpłat na konto na starość. Jestem niezamężna, bo tak wybrałam. Chciałam całkowicie należeć do Boga”. Gdy wybuchła wojna domowa w Somalii, wielu wyjechało. Nie ona. Każdego dnia ryzykowała, pomagając tysiącom nieszczęśników. „Tym sposobem mówisz o twoim Bogu” – oskarżali ją muzułmanie, i była to prawda. Mimo gróźb pozostała niewzruszona jak Chrystus postawiony przed oskarżycielami. Wieczorem 5 października 2003 r. ktoś ją zastrzelił. „Przez 33 lata – pisała – wykrzykuję Ewangelię mym samotnym życiem i płonę pragnieniem wykrzykiwania jej nadal, aż do końca”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Niech biegnie słowo Boże!

Święty Paweł w Drugim Liście do Tesaloniczan zachęca do dziękczynienia Panu Bogu.

W tym kontekście modli się za chrześcijan Tesalonik. Prosi dla nich o pocieszenie i nadzieję. To ciekawa treść prośby, biorąc pod uwagę doświadczenie prześladowań doznanych przez tę wspólnotę. Pociecha ma załagodzić cierpienie, a nadzieja przynieść radość, bo ona zakorzenia się w szczęściu wiecznym – nagrodzie za wierność. Paweł pokazuje i drugą stronę relacji między uczniami Chrystusa: wzajemność w modlitwie. „Bracia, módlcie się za nas” – apeluje. Ciekawa rzecz, on nie prosi o coś dla siebie, ale o skuteczność jego pracy ewangelizacyjnej. Słyszymy wezwanie: „By słowo Pańskie szerzyło się i rozsławiało”. W oryginalnym greckim tekście pojawia się czasownik trechein. Można go tłumaczyć jako „szerzyć się”. Warto jednak zauważyć jego podstawowe znaczenie: „biec”. Stąd można pokusić się o mniej eleganckie, ale bardziej dosłowne tłumaczenie apelu: „By słowo Boże biegło”.

Pojawiają się opinie, że św. Paweł pozostawał tu w kręgu porównań swego życia jako ewangelizatora do biegu w zawodach, o czym pisał w Drugim Liście do Tymoteusza: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Inni zauważają, że mógł mieć na myśli takie starotestamentowe teksty jak np. Psalm 147, gdzie czytamy: „[Pan Bóg] na ziemię zsyła swe orędzie, mknie chyżo Jego słowo (…). Posyła swoje słowo”, czy fragment Księgi Izajasza (rozdział 55), gdzie prorok wieszczy: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.

W zakończeniu św. Paweł nawołuje, by Tesaloniczanie prosili o wybawienie „od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę”. Te słowa są szczególnie aktualne mimo mijających stuleci. Ludzkość wciąż dzieli się na dwa obozy. Pierwszy to uczniowie Chrystusa, drugi to ci, którzy Go odrzucają. W drugim obozie są ludzie, którzy nie słyszeli zbawczego orędzia Chrystusa, oraz ci, którzy nim wzgardzili, a nawet z nim walczą. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Świeckim okiem

„Rozważ, Panie, moją słuszną sprawę, usłysz me wołanie, wysłuchaj modlitwy moich warg nieobłudnych”. Ps 17(16),1

Często zadajemy sobie pytania: czy Bóg wysłucha mojej prośby? jak długo będziemy czekać na efekty? czy w ogóle jest o co prosić Pana Boga? czy On istnieje? Można by powiedzieć, że aktualnie żyjemy w czasach, kiedy można dostać praktycznie większość rzeczy od ręki. Zazwyczaj chcemy mieć dużo w szybkim czasie. Lecz w tym przepychu, kontraście oraz pogoni za trendami dzisiejszego świata zapominamy o ważnych wartościach, jakimi są wiara i cierpliwość. Wiara jest potrzebna, żeby w coś uwierzyć, bo jak można wierzyć bez wiary – to jest nielogiczne. Cierpliwość z kolei jest potrzebna nam do oczekiwania na daną rzecz, bo przecież nachalnością niczego nie zyskamy, wręcz przeciwnie, możemy jeszcze pogorszyć sytuację, w najgorszym wypadku stracić. A ja jestem przekonany, że Bóg wysłuchuje każdych naszych próśb i problemów. Trzeba po prostu wierzyć w to, że Pan Bóg nas wysłucha, i uzbroić się w cierpliwość, bo On sam wie, kiedy naprawdę będziemy potrzebować Jego pomocy. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.