07.08.2022

Osobisty powrót do źródeł

Dzisiejsze pierwsze czytanie sięga do najmłodszej Księgi Starego Testamentu. Księga Mądrości powstała w Egipcie w I w. przed Chr. Jej autor był początkowo zachwycony kulturą hellenistyczną. Był Żydem, ale pisał po grecku. Kultura hellenistyczna zawiodła jednak jego oczekiwania.

Kulty bogów hellenistycznych prowadziły go jedynie do czci sił przyrody. Niby nowoczesny ogląd świata kończył się płytkim i bezsensownym materializmem oraz życiowym nihilizmem. W konsekwencji wrócił do biblijnych źródeł. Wciąż żyjąc w środowisku hellenistycznym, także wśród swych rodaków, którzy niejednokrotnie gardzili wielowiekową religijną tradycją narodu wybranego, sprzeciwił się tamtym modom i wrócił do przepisów biblijnej Tory.

Księga Mądrości jest w swej budowie i formie nie tylko pismem mądrościowym, ale też nawiązaniem do dawnych ksiąg prorockich. Autor przemawia w imieniu Pana Boga, który oznajmia swą wolę wszystkim narodom, a zwłaszcza ludowi, który wybrał, Izraelowi. W ostatniej części Księgi Mądrości wraca do dziejów narodu wybranego, by pokazać, że Pan Bóg w wyjątkowy sposób opiekuje się swym ludem. I to ten kontekst stanowi dzisiejsze pierwsze czytanie. Autor natchniony, kiedyś – z racji swej pogańskiej formacji – mocno wątpiący w moc Bożego słowa, ostatecznie z osobistą wiarą wraca do nocy, gdy Izraelici mieli opuścić kraj egipskiej niewoli. Nazywa ją „nocą wyzwolenia”. Tamta noc była jedynie i aż źródłem. Źródło ma to do siebie, że nie jest wielką rzeką. Ale ono ma moc początku, z którego wyrasta wielki nurt. I to w tym kontekście warto czytać słowa dzisiejszej Ewangelii: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”. W kontekście zdającego się tracić swe siły Kościoła we współczesnej kulturze ewangeliczną „trzódkę” chcemy widzieć jako koniec czegoś dużego. A może warto zapytać, czy owa trzódka nie jest raczej ważnym początkiem. •

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Nieuniknione poczucie obcości

Każde pokolenie pozostawia po sobie spuściznę sukcesów i porażek. Także i moje pokolenie wydało wiele dobrych osób, które zmieniały świat na lepsze. Ale największą porażką wielu rodziców, nauczycieli i pasterzy Kościoła bywa to, że nie udaje nam się w przekonujący sposób przekazać wiary pokoleniu, które teraz zajmuje nasze miejsce.

Powodem, dla którego wiara chrześcijańska nie ma znaczenia dla tak wielu młodych ludzi, jest być może to, że nie miała ona znaczenia dla nas samych. A przynajmniej nie na tyle, by kształtowała nasze życie. Jako katolicy czujemy się obcy we własnym kraju. I problemem nie jest to, że my, wierzący, jesteśmy tu „cudzoziemcami”, ale to, że nasze dzieci i wnuki wcale już nimi nie są. Świetnie odnajdują się w tym świecie, który my dla Chrystusa i dla nieba porzuciliśmy.

Dzisiaj nie ma miejsca na chrześcijaństwo. Wiara uznawana jest za przeszkodę w realizacji dążeń. Mamy w związku z tym pokusę, by poddać się zgorzknieniu i zaprzestać walki. Upadek z wysokiego stanowiska nikomu nie sprawia przyjemności, a to właśnie przydarza się zwolennikom katedr i sakramentów. Wielu wierzących nie jest gotowych żyć na marginesie. Musimy jednak walczyć z tą pokusą. Warto więc przywoływać fragmenty Listu do Hebrajczyków, który ludzi wierzących określa jako tych, którzy „uznają siebie za obcych i gości na tej ziemi”, szukają bowiem „ojczyzny nowej, niebieskiej”, „miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg”. Warto też wczytać się w starożytny List do Diogneta, który opisuje chrześcijan następująco: „Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba”. Pierwsi chrześcijanie rzeczywiście byli jak przybysze mieszkający w obcym kraju. Duch otaczającej ich cywilizacji był obcy temu, w co uwierzyli, bowiem nosili w sobie coś nowego: świadomość obywatelstwa niebiańskiego. I przede wszystkim byli wierni Królowi królów. Rozumieli, że naśladowanie Chrystusa oznacza płynięcie pod prąd. Chrześcijaństwo zrodziło się w świecie aborcji, seksualnego zamętu i rozwiązłości, nadużyć władzy i wyzysku ubogich. Miłość pierwszych chrześcijan do Jezusa przynaglała ich do tego, by wybierać doskonalszą drogę – drogę, która w oczach ówczesnej cywilizacji czyniła ich znakiem niezrozumienia, a czasem pogardy. „Nikt nie może podjąć walki – pisze papież Franciszek – jeśli nie wierzy w zwycięstwo”. I zachęca: „Spójrz w głąb twego serca, popatrz w swoje wnętrze i zadaj sobie pytanie: czy twoje serce pragnie czegoś wielkiego, czy jest uśpione przez rzeczy? Czy w twoim sercu pozostał niepokój pobudzający do poszukiwań duchowych, czy też uciszyłeś go rzeczami, które powodują jego zanikanie?”. •

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Oczekiwanie i służba

Mamy być sługami oczekującymi na powrót naszego Pana. Gotowi, aby służyć. Nie brzmi to zbyt atrakcyjnie dla współczesnego człowieka, który nie ma specjalnie ochoty ani czekać na cokolwiek, ani komukolwiek służyć.

Łk 12, 32-48

Jezus powiedział do swoich uczniów:

 

«Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.

 

Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.

A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».

Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»

Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.

Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą».

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

 

1. Chcemy mieć wszystko od razu, natychmiast. Pojęcie służby również wyszło z użycia, a nawet nabrało znaczenia negatywnego. Na przykład tradycyjne określenie „służba zdrowia” zastąpione zostało „ochroną zdrowia”. Nie chcemy służyć, a najmniej Panu Bogu. Sami chcemy być panami własnego życia. Oczekujemy, że to raczej świat będzie służył nam, że to inni będą w gotowości, aby zaoferować nam swoje usługi, bo przecież mamy do tego prawo. Jak z takim nastawieniem do życia możemy stać się ludźmi oczekującymi na spotkanie z Bogiem, gotowymi, by służyć?

2. Życie monastyczne, które wydało tak wspaniałe owoce w historii Kościoła i historii cywilizacji, zrodziło się z pragnienia służby Bogu. Z wiary w to, że życie jest wielkim wyjściem na spotkanie z wiecznością w Bogu. Święty Benedykt, ojciec zachodniego życia zakonnego, napisał regułę, której mądrość miała charakter uniwersalny i ponadczasowy. Jej celem było zorganizowanie „szkoły służenia Panu”. Czuwanie i służba Bogu wymagają dyscypliny i konsekwencji. Reguła pomaga człowiekowi nadać życiu określony kształt, chroni przed słabością woli, mobilizuje do dobra, pomaga pokonać lenistwo i zniechęcenie. „Przepasane biodra i zapalone pochodnie” – tę metaforę trzeba przełożyć na codzienny trud życia, na jakiś rodzaj reguły życia. „Módl się i pracuj” – to nie jest tylko wezwanie dla zakonników. Módl się, czyli wciąż przypominaj sobie o Bogu, który jest celem twojego życia. Pracuj, czyli niech twoje życie stanie się służbą na rzecz wspólnoty: rodziny, gminy, szkoły, uczelni, ojczyzny, Kościoła. Kto żyje tylko dla siebie, kto przestaje szukać Bożego oblicza, ten porzuca mądrość, wchodzi na równię pochyłą, idzie w stronę samotności i nudy.

3. Kto wytrwa w postawie oczekiwania i służby, ten będzie szczęśliwy. Na czym będzie polegać to szczęście? Zasiądzie do stołu z Bogiem, który będzie mu usługiwał. Niezwykły to obraz. Czy coś podobnego nie miało miejsca podczas ostatniej wieczerzy, gdy Jezus umywał uczniom nogi? A potem powiedział: „Wy Mnie nazywacie »Nauczycielem« i »Panem« i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,13-15). Nie przypadkiem ten gest i te słowa padają podczas ustanowienia Eucharystii. Chrystus karmi nas przy ołtarzu sobą, swoją miłością. Przychodzi w znaku prostego chleba. Tak nam służy. I zarazem wzywa do tego, byśmy Go naśladowali. Jak mawiał święty Brat Albert, mamy się stać dobrzy jak chleb. Dać się połamać i zjeść innym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.