Księga Daniela to dzieło mające podtrzymać na duchu Izraela umęczonego, już po niewoli babilońskiej, różnorakimi działaniami kolejnych władców tego regionu świata. Uwikłani w ich wojny, wprzężeni w ich plany umacniania wpływów, oczekiwali pełnego wyzwolenia; chwili, w której nie będąc od nikogo zależni, będą mogli naprawdę sami decydować o swoim losie. Wizja zawarta w pierwszym czytaniu tej niedzieli – to odpowiedź na te oczekiwania. Jest ona fragmentem szerszej wizji. Przedstawiono w niej najpierw cztery, wychodzące z morza bestie. Potem – sąd Boży, w wyniku którego jedna z bestii zostaje zabita, a innym, odebrawszy władzę, ściśle określono długość życia. Owe bestie to najpewniej kolejne królestwa tego regionu świata, wrogie wobec Bożych planów. Jedno zostało całkiem zniszczone, a inne po pewnym czasie przeminą. Władzę obejmie tajemniczy Syn Człowieczy, któremu służyć będą „wszystkie narody, ludy i języki”, a którego królestwo będzie wieczne. Dla Żydów owym Synem Człowieczym jest Izrael, „lud święty Najwyższego”. Sęk w tym, że patrząc na tę scenę w ten sposób, trzeba stwierdzić, że proroctwo to jeszcze się nie spełniło.
Chrześcijanie w Synu Człowieczym widzą Jezusa Chrystusa, którego królestwem jest Nowy Izrael, Kościół. To Jemu – Chrystusowi, dana została wszelka władza na niebie i na ziemi. A wspólnota, którą założył, Kościół, przetrwa dzień końca świata i w formie dostosowanej do „warunków nieba” będzie trwała wiecznie; wieczna będzie wspólnota Boga z Jego ludem, z nami, w Chrystusie pokładającymi ufność.
Scena ta jest pełna nadziei: zło nie będzie trwało wiecznie; to, co zostało zbudowane na bezbożności, w końcu się rozsypie. Tylko dobro, dzięki Bogu i Jego Synowi Chrystusowi, jest wieczne. I choć przerażać nas mogą różne bestie, bezmiar osaczającego nas zła zostanie pokonany przez dobro. To dobro ostatecznie zwycięży.