schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu (…), zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół (1 Kor 11, 17-18)
Trudno o większy paradoks. A raczej: trudno o większy skandal. Gromadzić się jako Kościół, który jest – zgodnie z nauką ostatniego soboru – sakramentem „wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”, i równocześnie być zaprzeczeniem tej jedności. Gromadzić się wokół stołu eucharystycznego, uobecniającego Ofiarę Chrystusa, przez którą „Bóg pojednał wszystko z sobą”, przywracając pierwotny ład we wszechświecie, a równocześnie zostawiać w sercu miejsce na radykalny podział, odrzucenie. Oto wielka tajemnica naszej niewiary.