… wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba.(2 Tes 3,7-8)
Przypomina mi się zdanie powtarzane przez jednego z moich przyjaciół: dojrzałość wiary sprawdza się w codzienności. Pragnienie spotkania z Panem wyrazimy raczej przez wierność zwyczajnym obowiązkom, rytmowi życia, powszednim sprawom, za które jesteśmy odpowiedzialni, niż przez porzucanie ich na rzecz długich modlitw czy spotkań, podczas których z lubością oddajemy się praktykom religijnym.
Zaniedbywanie obowiązków zawodowych i rodzinnych, troski o bliskich i właściwe wypełnianie ról społecznych na rzecz szukania znaków obecności Bożej w nadzwyczajnych przeżyciach i silnych wzruszeniach w nikim nie obudzi wiary, bo nie jest świadectwem pokoju serca. Przynosi więcej zamętu w nas samych i w naszym otoczeniu niż prawdziwego dobra.
Róbmy swoje, śpiewał Wojciech Młynarski. Róbmy swoje, bądźmy wierni codzienności. Pan przyjdzie, nie potrzebuje do tego nadzwyczajnych okoliczności, fajerwerków i cudów-wianków. Spotkamy Go pośród zwyczajnych obowiązków, w trudzie i zmęczeniu, w harmonii zwyczajności.