Uczyńcie sobie nowe serce i nowego ducha (Ez 18,31)
Ewagriusz z Pontu stwierdził: „Początkiem zbawienia jest poznanie samego siebie”. Zdanie sprzed ponad tysiąc sześciuset lat brzmi wyjątkowo współcześnie w epoce treningów uważności, poszukiwania wewnętrznej równowagi. Jeśli faktycznie poznanie siebie jest zaledwie początkiem, to znaczy, że jesteśmy w drodze. Tyle że nie wędrujemy nigdy sami. Św. Augustyn z Hippony (wędrował ziemskimi drogami mniej więcej w tym czasie co Ewagriusz) pisał o „wewnętrznym Nauczycielu”, który podpowiada, co jest dobre, co jest prawdziwe, a co nie. Stwierdził też, że „Bóg jest bliżej mnie, niż ja sam siebie”. O. Włodzimierz Zatorski, benedyktyn z Tyńca, którego ziemską wędrówkę przerwał covid, tak rozwinął myśl Augustyna w ważnej książce „Rozeznanie duchowe”: „Stworzenie nas na obraz i podobieństwo Boga wyraża się między innymi w tym, że tajemnica Boga jest w nas obecna. Stąd jedynie Bóg może zaspokoić nas w naszym istnieniu”. Nowe serce i nowy duch (Ez 18,31) to właściwie wciąż ten sam ja, tyle że już nie sam. A może zatem poznanie samego siebie to tyle, co rozpoznanie w sobie Jego?