Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Sierpień 2021
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Niedziela 8 sierpnia 2021

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 31/2021 Otwarte

Odpoczynek po walce

Odniósł spektakularne zwycięstwo, pokazując moc Boga Izraela. Ale ten triumf nie okazał się wystarczający, by czciciele kultów kananejskich uznali swą przegraną. Eliasz musiał uciekać przed wrogością królowej Izebel, która była córką Etbaala, króla Sydonu. Izebel została żoną Achaba, władcy Królestwa Izraela. Biblia ukazuje ją jako gorliwą czcicielkę Baala i Szery, bogów pogody i płodności.

W swej ucieczce przed wrogością Izebel Eliasz udał się na południe. Biblijny przekaz pokaże, że znajdzie się w pobliżu góry, na której wcześniej Dekalog otrzymał Mojżesz.

Eliasz, niepiśmienny prorok, a więc ten, który nie zostawił po sobie spisanych orędzi, żył i działał w IX w. przed Chr. W swej działalności walczył o prawdę o tym, że to Jahwe, a nie inni bogowie, jest jedynym Bogiem i Panem. Potwierdza to już jego imię, które etymologicznie znaczy: moim Bogiem jest Jahwe.

Jego znaczenie w dziejach Starego Testamentu polega przede wszystkim na tym, że bezkompromisowo występował w obronie kultu i czci Jahwe, Boga Izraela. Postrzegał Go jako Tego, który sprawuje rządy nad stworzeniem. To Jahwe, a nie Baal, jest Bogiem natury i On jest panem życia i śmierci. To On domaga się prawa i sprawiedliwości oraz karze niesprawiedliwość.

W orędziu proroka Malachiasza, jednego z ostatnich wieszczów Starego Testamentu, Eliasz przyjdzie przed dniem Jahwe. Do tej zapowiedzi odniósł się Pan Jezus, wskazując, że przed przyjściem Mesjasza oczekiwany będzie Jan Chrzciciel.

Prorok ucieka przed królową Izebel. Jest na skraju sił fizycznych i duchowych. „Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć…” – mówi autor biblijny. I w tej dramatycznej sytuacji pomoc przychodzi z nieba. Pan Bóg posyła anioła. Tak o tym opowiada pierwsze czytanie: „Anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: »Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga«”.

Anioł zwiastował narodziny Jana Chrzciciela. Anioł przyszedł do Maryi w Nazarecie, oznajmiając, że będzie matką Syna Bożego. Anioł wyjaśniał wszelkie wątpliwości św. Józefowi.

Pan Bóg wciąż wysyła swoje anioły, by nam pomóc. A my, niczym Eliasz broniący prawdy o swym Bogu, jesteśmy zaproszeni do odważnego przyjęcia ich orędzia i pomocy. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 31/2021 Otwarte

Serce opieczętowane Duchem

Pieczęć jest odciskana w wosku lub laku i nosi zazwyczaj wizerunek albo herb właściciela. Opieczętowany stanowi wówczas czyjąś własność. Pieczęć położona na czymś oznacza, że rzecz posiada właściciela. Może też odnosić się symbolicznie do osoby umiłowanej, z którą ktoś zamierza zacieśnić rodzaj przymierza: „Połóż mnie jak pieczęć na twym sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu” – mówi biblijna oblubienica do swego boskiego Oblubieńca (Pnp 8,6). Oblubienica staje się wówczas „źródłem opieczętowanym” (Pnp 4,12). Coś, co ma konotacje erotyczne, odnosi się do małżeńskiej wierności i wyłączności, w przypadku chrześcijanina nabiera sensu ścisłego zjednoczenia ze zmartwychwstałym Chrystusem. Chce do Niego przynależeć i do Niego się upodabniać. I jak w przypadku Abrahama, z którym Bóg wszedł w przymierze jednostronnie, samemu przechodząc pomiędzy przepołowionymi zwierzętami i samemu zobowiązując się do miłości i lojalności względem niego (Rdz 15,17) – ze świadomością, że człowiek o własnych siłach nie jest w stanie okazać wierności Bogu – tak samo wybór Chrystusa jako Pana i Zbawiciela wymaga specjalnej łaski udzielonej człowiekowi, by ten mógł przylgnąć do Mistrza całym swym życiem, stając się jak jego Pan. Kiedy Duch Święty pieczętuje człowieka, to znaczy, że bierze go w posiadanie. Uległość okazywana Jego subtelnemu działaniu sprawi, że uczeń stanie się jak jego Nauczyciel. Duch Święty staje się jego wewnętrznym Nauczycielem i sprawcą postępowania na wzór Jezusa – w dobroci, miłości i przebaczeniu.

Co oznacza zatem „zasmucanie” Ducha Świętego w sobie? To wewnętrzny opór i rebelia względem Jego nakazów i natchnień. Złamanie pieczęci. Efektem tego jest działanie antychrystusowe: „gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz z wszelką złością”. Nic dziwnego, że ludzką skłonność do złoszczenia się i nienawiści ojcowie pustyni nazywali „winem demonów”. Tamci bowiem upajają się nim. Znaczenie Ducha Świętego w ludzkim sercu dałoby się wyjaśnić przykładem pewnej rodziny, w której syn nigdy nie przychodził do stołu w czystym ubraniu, z umytymi rękoma, ale zawsze miał nieuczesane włosy i brudne uszy. A kiedy wychodził po posiłku, zawsze trzaskał drzwiami. Pewnego razu przyszedł do kuchni z czystymi uszami i uczesanymi włosami, jego ręce były perfekcyjnie czyste. Rodzice nie mogli zrozumieć, co się z nim stało. Gdy wcześniej błagali go, prosili o jakąś zmianę, nie słuchał ich. Tego dnia, kiedy skończył jeść, wyszedł i delikatnie zamknął drzwi za sobą. Chłopak poznał Marysię. Nowa miłość, nowa zasada zawładnęła jego sercem i wprowadziła zmiany w jego życie. •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

www.radioem.pl/doc/6997819.Pokarm-pielgrzymow

Pokarm pielgrzymów

1. Mówili, że przecież to tylko syn cieśli z Nazaretu, nikt nadzwyczajny. Jak On może twierdzić, że przychodzi z nieba? Nie takiego mesjasza spodziewali się Żydzi. Oczekiwali czegoś i kogoś bardziej spektakularnego. Jezus z Nazaretu jako Boży posłaniec wydał się im zbyt zwyczajny. Szemrali, bo mieli wyobrażenie o Bogu jako kimś wzniosłym, potężnym, zbyt wielkim, aby mógł zmieścić się w zwykłym człowieku. Dziś szemranie przeciwko Jezusowi ma zgoła inną formę. Dominuje świecki dogmat, że to człowiek jest bogiem, on decyduje, jego wolność jest święta. Dlatego niektórzy specjaliści od religii tłumaczą, że to uczniowie z rozpaczy po śmierci Mistrza uznali Go za Boga. Jezus był najwyżej religijnym guru, nikim więcej. Tak więc można odrzucać Jezusa ze względu na wiarę w Wielkiego Boga albo ze względu na pseudoreligię Wielkiego Człowieka. Chrześcijanie bywają nienawidzeni zarówno przez radykalnych wyznawców monoteizmu, jak i przez ateistycznych humanistów. Kamieniem zgorszenia w obu przypadkach jest Chrystus – „chleb, który z nieba zstąpił”.

2. Szemranie może się pojawić także we wnętrzu Kościoła, kiedy działanie Boga nie odpowiada naszym wyobrażeniom. Bóg może działać na wiele sposobów. Może wysyłać nam proroków, których odrzucimy, bo wydadzą się nam zbyt banalni, niegodni albo niepasujący do naszych oczekiwań. Widząc słabości ludzi Kościoła, możemy zwątpić w jego świętość. A jednak wciąż jest w nim obecny Chleb życia wiecznego, który zstępuje z nieba na ołtarze. Bóg powierzył największą świętość brudnym ludzkim rękom. Ewangelia głoszona jest nieczystymi ustami kaznodziejów. Łaska Boże jest wciąż obecna w Kościele, ale tuż obok grzechu. Paradoksalnie właśnie w ten sposób ukazuje swoją siłę i prawdę.

3. Eucharystia jest nową manną, jest pokarmem pielgrzymów zmierzających przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Jest obietnicą, przedsmakiem wieczności. Mała hostia kryje w sobie tajemnicę trudną do wyobrażenia. Dlatego w Kościele nie brakowało także szemrania przeciwko Eucharystii. Powiadali niektórzy, że to tylko symbol, kwestionując realną obecność Jezusa pod eucharystycznymi postaciami.

4. „Nie szemrajcie między sobą”. Jest to wezwanie dzisiejszej Ewangelii. Nie wolno trwać w stanie zwątpienia. Owszem, możemy przeżywać trudności w wierze. Ale najlepszym lekarstwem na wątpliwości jest paść na kolana przed Chlebem z nieba. Dać się pociągnąć tajemnicy, której nie ogarniamy, której nie potrafimy opisać, kontrolować. Tajemnice Boże są do adorowania. Jesteśmy ludem w drodze. Pustynia może nas przerażać, jednak nie wolno zwątpić w cel wędrówki. Jest nim niebo, czyli życie większe, obfitsze, prawdziwsze niż to, którym dziś się cieszymy. W dotarciu do celu nie pomoże narzekanie. Zamiast szemrać, lepiej się wzajemnie umacniać, uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem i prosić o nadzieję.

sprostowanie

W poprzednim numerze omyłkowo zamieściliśmy nieaktualną wersję rozważań ks. Tomasza Jaklewicza. Właściwy tekst można przeczytać na: gosc.pl. Czytelników i Autora przepraszamy!

Redakcja

 

Zapisane na później

Pobieranie listy