Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Kwiecień 2020
N P W Ś C P S
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 1 2
3 4 5 6 7 8 9

Niedziela 19 kwietnia 2020

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 15/2020

Krótka wiosna Kościoła

Dziś słuchamy pierwszego z nich. Jest ono w swym wyrazie najbardziej bliskie ideałowi: „Trwali w nauce apostołów i we  wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach”. To czas, gdy w Jerozolimie zaczęła istnieć wspólnota uczniów Chrystusa. W tym sumarycznym stwierdzeniu pojawiają się trzy fundamentalne słowa: nauka, wspólnota i łamanie chleba. Na określenie „nauki” biblijny grecki tekst używa rzeczownika didache. To słowo będzie oznaczało całość nauki Zbawiciela. Całość, czyli zarówno zbiór odpowiedzi na pytanie, w co wierzę, jak też wynikającą z nich konsekwencję: jak mam żyć. Drugie określenie życia pierwotnej wspólnoty uczniów Chrystusa to „wspólnota”, w greckim tekście koinonia. Święty Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, użył tego rzeczownika tylko tutaj. Był on sekretarzem św. Pawła, który o koinonii w swych listach mówi wielokrotnie. Więź w nauczaniu Apostoła Narodów jest wzajemną odpowiedzialnością za otrzymaną wiarę. Wspólnota to niesienie razem nauki i jej życiowych konsekwencji. Trzecie z określeń, opisujących życie pierwszego pokolenia uczniów Chrystusa, dotyczy „łamania chleba”. To oczywiście Eucharystia. Ona była sercem życia wspólnot. Pierwsi chrześcijanie gromadzili się na pamiątkę ostatniej wieczerzy, która była uobecnieniem męki Zbawiciela, ale również wspomnieniem doświadczenia dwóch uczniów, którzy zmierzali do Emaus i którzy poznali Zmartwychwstałego, gdy On – niczym w Wieczerniku – „zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im”. W pierwszym summarum Dziejów Apostolskich interesujące jest stwierdzenie: „Cały lud odnosił się do nich życzliwie”. To w tym momencie – tak po ludzku – można mówić o wiośnie uczniów Chrystusa, powszechnej życzliwości i otwarciu. Kończy się to jednak bardzo szybko. Swój rychły finał znajdzie w opowieści Dziejów Apostolskich o kamienowaniu św. Szczepana, pierwszego męczennika w dziejach Kościoła. Postawiony przed oskarżycielami, w swej mowie powie o słuchaczach, że są ludem „twardego karku i odpornych serc i uszu”, a wtedy… „gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego”. Krótkie wiosny Kościoła w dziejach świata były wielokrotnie związane z wrogą reakcją sił zła, które starały się maksymalnie niszczyć to, co było dziełem zbawienia. Odpowiedzią na działanie Złego jest ucieczka w ramiona Boga miłosiernego. „Nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” – zachęca sam Pan Jezus. „Pan mój i Bóg mój!” – to nasza odpowiedź. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 15/2020

Boża porodówka

Liturgia hebrajska pełna jest błogosławieństw – beracha. W ich centrum znajduje się Bóg. Także Jezus, sprawując w Wieczerniku żydowską Paschę, ustanowił Eucharystię pośród wypowiadanych błogosławieństw. Nic dziwnego, że Piotr również wznosi błogosławieństwo: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa”, by wypowiedzieć Jego największe dzieło: „W swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo nas zrodził do żywej nadziei”. Nawet gdyby nadeszły chwile „smutku z powodu różnorodnych doświadczeń, wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu”. Nasze europejskie języki trochę nas oszukują. Wiążą one bowiem słowo „miłosierdzie” z sercem (łac. cor, cordis), osierdziem, uczuciem, empatią, wzruszeniem. Tymczasem język hebrajski, język Boga, wyraża je za pomocą pojęcia rahamim, które pochodzi od rehem, czyli kobiecego łona. Miłosierdzie jest więc czymś więcej niż odruchem serca; oznacza poród, danie życia. W Chrystusie spotkaliśmy się z tego rodzaju Bożym miłosierdziem. On nas zrodził na nowo, do nowego życia, nadał nam nową tożsamość – dzieci Boga. Dlatego też w Kościele pierwotnym sadzawka chrzcielna miała kształt matczynego łona. Podczas chrztu nie polewano ludzi wodą, ale ich z niej wydobywano. Jak dziecko z kobiecej macicy. Tak rodzi Bóg. W Nim jest ojcostwo i jednocześnie macierzyństwo. Jeśli urodziłem się na nowo, to znaczy: doznałem miłosierdzia Bożego, poznałem, jaki smak ma Jego ojcostwo. To też wyjaśnia, dlaczego podczas długiego okresu przygotowania do chrztu modlitwy „Ojcze nasz…” uczono pod koniec. Była ona wręczana jak talizman, pamiątka wtajemniczenia w ogromny sekret. Mamy blade pojęcie o Kościele. Nieraz mówimy: wierzę w Boga, ale nie w Kościół. Kościół kojarzy nam się z instytucją, biurem parafialnym lub z hierarchią. Ludzie nieraz odrzucają Kościół, bo go nie znają. Gdyby poznali moc Bożego miłosierdzia, które odsłania się dla nas w Chrystusowym zwycięstwie nad grzechem i śmiercią, pojęliby też macierzyństwo Kościoła. Miłosierdzie kojarzy się nam nieraz z potrzebą zajęcia się nieszczęśnikami tego świata albo ze słodkimi modlitewkami, oderwanymi od naszego chropowatego i cuchnącego grzechem życia. O, gdybyś mógł poczuć się synem Boga, zrodzonym do nowej nadziei w Chrystusie, wówczas zobaczyłbyś, że twoja parafia to porodówka, twój kapłan to akuszer, a Jezus to ordynator oddziału, na którym na nowo przyszedłeś na ten świat. Tymczasem ten nasz biedny świat bardziej przypomina kostnicę niż salę porodową. Teraz już rozumiesz, czemu wciąż wołamy: „Miej miłosierdzie dla nas i świata całego”? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

GN 15/2020

Jesteś mój

1.Nawet nasze kościoły opustoszały. Druga niedziela wielkanocna to Niedziela Miłosierdzia, Bożego miłosierdzia! Pierwszym darem Zmartwychwstałego jest pokój. Boże miłosierdzie pokonuje zamknięte drzwi. Pan odnajduje nas tam, gdzie jesteśmy pozamykani w czterech ścianach naszych lęków. W jakim stanie zobaczy nas Jezus? Obawiam się, że w nie najlepszym. Tym bardziej potrzebujemy takiego spotkania i pokoju, którego sami nie wytwarzamy. To pokój, który jest Jego darem, jest owocem Paschy, pojednania ziemi z niebem.

2. „Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana”. Rozumiemy ich radość. My jednak nie widzimy Zmartwychwstałego tak jak oni. Możemy Go zobaczyć tylko przez wiarę. W każdym z nas mieszka Tomasz, który chciałby widzieć. Może dlatego Jezus kazał św. Faustynie namalować obraz, który ma być „ilustracją” dzisiejszej Ewangelii. Jezus pokazuje swoje rany, z których promieniuje łaska przebaczenia. Jego dłoń jest wzniesiona tak samo jak dłoń kapłana, który udziela rozgrzeszenia. Wśród mnóstwa filmików krążących na YouTubie znalazłem i taki, który przedstawiał kapłana zachęcającego do oklejania drzwi domów w czasie pandemii wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Kapłan tłumaczył, że nie chodzi o magię, ale o wiarę w moc Jezusa, który obiecuje nam coś więcej niż obronę przed zarażeniem, obiecuje ratunek w chwili śmierci. W „Dzienniczku” znajdujemy takie słowa Jezusa: „Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten Obraz, nie zginie. Obiecuję także już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinie śmierci. Ja sam bronić będę ją jako Swej chwały”. Warto utkwić swój wzrok w Jezusie Miłosiernym.

3. „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone…”. Koronawirus zaatakował także spowiedź. Wielu z nas nie było u świątecznej spowiedzi. Korzystaliśmy z pozasakramentalnej drogi do pojednania z Bogiem poprzez akt żalu doskonałego. Kiedy ustanie epidemia, powróćmy koniecznie do spowiedzi. To wielki „kanał” Bożego Miłosierdzia, który nie może zostać porzucony. Raz jeszcze sięgnijmy do „Dzienniczka”. Jezus mówi: „Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza duszy spotyka się z Bogiem miłosierdzia. Powiedz duszom, że z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności. Jeżeli ufność ich będzie wielka, hojności mojej nie ma granic”.

4. „Pan mój i Bóg mój”. To wyznanie wiary św. Tomasza jest swego rodzaju podsumowaniem całej Ewangelii św. Jana, która zaczyna się od słynnego Prologu o Słowie, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. „Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca” (J 1,14). Ta chwała zakryta na krzyżu, rozbłysła w zmartwychwstaniu. Tomasz chciał zobaczyć i wtedy uwierzył. My w Kościele wierzymy świadectwu tych, którzy widzieli. Powtórzmy dziś wyznanie wiary Tomasza. Słowo „mój” jest także istotne. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Zapisane na później

Pobieranie listy