Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Kwiecień 2020
N P W Ś C P S
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 1 2
3 4 5 6 7 8 9

Niedziela 5 kwietnia 2020

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 14/2020

Cierpiący Sługa Jahwe jako uczeń

Uderzają najpierw te trzy wyznania: „Ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet mój (…). Nie zasłoniłem mojej twarzy”. Wobec wrogości i zadawanych cierpień fizycznych bezimienny bohater, nazywany „Sługą Jahwe”, zachowuje przedziwną stałość, ale też pokorną łagodność. Taki sam pokazał się w pierwszej z pieśni, gdy nic nie zapowiadało, że jego losem będzie taka agresja: „Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć swego głosu na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku”. W zapowiedzi pierwszej pieśni Sługa miał „przynieść narodom Prawo” i zrobił to, ale nie spotkała Go za to wdzięczność. Święty Jan Ewangelista napisze, nazywając wybranego i posłanego przez Pana Boga „Słowem”: „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”.

Owi, którzy mieli być „swoimi”, stali się tymi, którzy obili grzbiet Sługi, rwali Mu brodę, nie szczędzili zniewag i pluli na Niego, wyrażając swą pogardę. Ostatnia, czwarta pieśń pójdzie dalej w prorockiej zapowiedzi losu oczekiwanego Mesjasza: „Nie miał On wdzięku ani też blasku… Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem… On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”.

Warto w tym obrazie prorockiej zapowiedzi i ewangelicznego spełnienia zatrzymać się na bardzo ciekawej frazie Izajaszowej pieśni z dzisiejszego pierwszego czytania. Rozpoczynając trzecią pieśń, prorok wieszczy, oddając głos Słudze Jahwe: „Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym”. W oryginalnym, hebrajskim tekście księgi „język wymowny” to lason limmudim. Dosłownie frazę trzeba by przetłumaczyć: „język uczniów” lub „język uczniowski”. To odwołanie się do wczesnej tradycji mądrościowej, gdzie istotna jest relacja uczeń–nauczyciel/mistrz. Uczniem jest Sługa Jahwe, a mistrzem Pan Bóg. Uczeń, obdarzony językiem gorliwego adepta, jest gotowy natychmiast recytować to, czego nauczył go mistrz. On posiadł gotowość i zdolność przyjmowania pouczeń mistrza, a potem realizowania tego, co usłyszał od swego nauczyciela. I tu, w tym mądrościowym ujęciu, można szukać podstawy tego, jaki pozostaje uczeń – Sługa Jahwe, niezależnie od spotykających go okoliczności. Jezus Chrystus pozostał wierny swej misji, z jaką przyszedł na ziemię. Nigdy z niej nie zrezygnował, niezależnie od okoliczności. „Przeszedł, dobrze czyniąc” – mówili chrześcijanie pierwszego pokolenia, wspominając publiczną działalność, i taki sam pozostał, zanurzony w dobroci, gdy przyjął cierpienie, aż po śmierć na krzyżu. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 14/2020

Kolana serca

Mieli to czynić, odmawiając Różaniec na kolanach, z wzniesionymi rękoma. Wielkim wyzwaniem okazało się dla nich trwanie przed Panem na klęcząco. Goszcząc w Polsce kilku zagranicznych turystów, zapytałem, co wywarło na nich największe wrażenie w naszym kraju. Usłyszałem, że widok młodych osób modlących się w kościele na kolanach. „U nas już takich obrazków się nie widzi”. A przecież Chrystus, prawdziwy Bóg, który „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”, a nawet „stał się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej”, zmartwychwstał, jest Panem. Najwłaściwszą postawą, jaką człowiek może przyjąć przed misterium ukrzyżowanego Boga, jest „zgięcie kolan”. Taką postawę przyjmował przed Bogiem król Salomon: „Trwał na kolanach z rękami wzniesionymi ku niebu” (1 Krl 8,54), Eliasz na modlitwie wręcz „wtulał twarz między swoje kolana” (1 Krl 18,42). Prorok Daniel „modlił się i uwielbiał Boga” na klęczkach, wbrew zakazom królewskim (Dn 6,11).

Przed Jezusem ludzie też upadali na kolana (Mk 1,40), a nawet „padali na twarz” (Łk 5,12). On sam również modlił się na kolanach w Ogrójcu i „padał twarzą na ziemię” przed Ojcem (Mt 26,39). Uczniowie Chrystusa po Jego zmartwychwstaniu przyjęli tę formę modlitwy jako postawę błagania połączonego z uwielbieniem. „Zginam moje kolana przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi” – pisał św. Paweł (Ef 3,14-15). W Kościele pierwotnym w niedziele i w okresie wielkanocnym chrześcijanie przyjmowali postawę stojącą, Wielki Post zaś przeżywali na kolanach. Ta postawa okazała się ulubioną postawą modlących się chrześcijan. Na Wschodzie mnisi zwykli trwać na kolanach przez całą noc. Wstanie z kolan było przeżywane jako znak duchowego zmartwychwstania. Klękano często. Mnich Aleksander Acemita padał codziennie na kolana 490 razy, siedemdziesiąt razy po siedem (Mt 18,22); pustelnik Krystofor używał kolan tysiąc razy za dnia, trzy tysiące zaś razy nocą. Mówiło się, że św. Jakub Młodszy nosił na swych kolanach odciski podobne do garbów wielbłądzich. Do przyjmowania takiej postawy na modlitwie wzywał Nil z Ancyry, gdy ktoś toczył duchową walkę z demonem, św. Barsanufiusz zachęcał do niej za każdym razem, gdy kogoś opadały złe myśli. Jest to najpiękniejszy sposób, by uczynić się małym przed Bogiem. „Konstytucje apostolskie” w IV wieku zachęcały wierzących do „zginania kolan serca”. Co zrobić, by dzisiejszy wyprostowany i dumny homo sapiens odkrył, że taka właśnie postawa przyjmowana względem swego Pana i Zbawcy najadekwatniej wyraża prawdę o nim samym? Ona chroni, by nie klękać pochopnie przed kimkolwiek innym. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

Na osiołku wiary

Na osiołku wiary

 

  1. Niedziela Palmowa, czyli Niedziela Męki Pańskiej, wprowadza nas w Wielki Tydzień. W liturgii Kościoła uobecniają się największe tajemnice naszego zbawienia. Ten Wielki Tydzień będzie inny niż wszystkie, które do tej pory przeżyliśmy. Nie będziemy mogli wspólnie w naszych kościołach celebrować Męki, Śmierci i Zmartwychwstania naszego Pana. Choć fizycznie pozostaniemy w naszych domach, to jednak będziemy razem jako wspólnota wiary. Zjednoczeni duchowo wokół naszego Zbawiciela, wokół Jego Krzyża. Nie poświęcimy palm w kościołach, ale w naszych domach na stołach być może pojawią się zielone gałązki, które przypomną nam o uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy.
  2. Dlaczego Jezus w tak spektakularny sposób przybył do świętego miasta? Ten wjazd do Jerozolimy przypomina intronizację króla. W ceremoniach królewskich na starożytnym Bliskim Wschodzie oślica była wierzchowcem króla. W literaturze rabinów podkreślano, że Mesjasz przybędzie na ośle. Tak zapowiadał prorok Zachariasz i te słowa przywołuje ewangelista Mateusz. W Jerozolimie dokona się intronizacja Chrystusa-Króla, Mesjasz dopełni swojej misji.  Dlatego Jezus godzi się na to, aby głośno, publicznie manifestowano Jego mesjańską godność. On wie, że wkrótce zostanie ukoronowany – włożą mu na głowę koronę z ciernia, a w rękę berło z trzciny. Posadzą na tronie, którym będzie krzyż ustawiony między złoczyńcami. Król idzie oddać życie za swoich poddanych. Król idzie stoczyć decydującą bitwę, w której pokona śmierć, grzech i wywalczy dla nas życie wieczne.
  3. „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!” – woła tłum pielgrzymów podążających na święto paschy. Niosą ze sobą paschalne baranki, które mogły być złożone w ofierze tylko w świątyni. Dokonywali tego kapłani, a sposób ich zabijania przypominał ukrzyżowanie. Jezus, Baranek i Król, wjeżdża do Jerozolimy, aby złożyć paschalną ofiarę z siebie. Ofiarę miłości, która raz na zawsze zamknie historię ofiar Starego Testamentu. „Poruszyło się całe miasto” – notuje Mateusz. To nie jest radość, ale raczej przestrach, niepokój, przeczucie, że wydarzy się coś nieodwracalnego. Jerozolima odrzuci Chrystusa, ale ten kamień odrzucony stanie się kamieniem węgielnym. Jezus dokona nowej paschy, nowego wyjścia. Wyprowadzi na wolność już nie tylko Żydów, ale wszystkich ludzi, którzy podejmują zaproszenie Boga. Dokona wyjścia nie z Egiptu, ale z Otchłani, z krainy śmierci. Dlatego musi umrzeć, musi być położony do grobu, aby móc złamać moc śmierci.
  4. Przed nami Wielki Tydzień. To czas oddawania chwały Panu, który przychodzi by nas zbawić. Miejmy odwagę przyznawać się do Niego. Nie będziemy mieli możliwości czynić tego w kościołach czy w procesji. Ale podążajmy za Nim w zaciszu naszych domów. W rodzinach lub w samotności. Otwórzmy bramy naszych domów i serc, pozwólmy by wjechał do nich na osiołku wiary Ten, który jest samą miłością, pokojem, miłosierdziem, lekarstwem. Przejdźmy wraz z Nim tegoroczną Paschę. Niech nas wyzwoli od lęku przed śmiercią i napełni nadzieją na życie, któremu nie straszny już żaden wirus.
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy