Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Marzec 2020
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Niedziela 1 marca 2020

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 09/2020

Ani słowa prawdy

Oba teksty opowiadają o dialogu nie z kim innym jak z diabłem/szatanem. W Księdze Rodzaju kusicielem/rozmówcą jest wąż, nienazwany wprost szatanem, a w Ewangelii rozmówca Zbawiciela nie kryje swej tożsamości. „Był kuszony przez diabła” – zapisał św. Mateusz.

W Ewangelii diabeł jawi się jako sprawny polemista, osoba obdarzona nie tylko wyjątkową inteligencją, ale również wiedzą i sposobem rozumowania, jakiego nie powstydziliby się wtedy uczeni w Piśmie, a dziś wytrawni teolodzy. Biblijne cytaty, sprytne sylogizmy.

Natomiast w Księdze Rodzaju wąż przychodzi jakoś z nagła i mówi dwa zdania. Jedno to pytanie, a drugie stwierdzenie. Oba pełne totalnego kłamstwa.

Najpierw pytanie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”. Ono ma wciągnąć niewiastę w rozmowę. Wąż wie, że mówi nieprawdę, bo przecież Pan Bóg nie wydał zakazu jedzenia owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu. Ale to nieprawdziwe zdanie – co zakłada kusiciel – powinno skłonić niewiastę do rozmowy. I to już wystarczy. Broniąca Pana Boga niewiasta wdaje się w dialog, a przy tym sama idzie krok dalej: „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać”. W Bożym zakazie nie ma bowiem żadnego słowa o dotykaniu.

Ale tu kusiciel już ma, już uchwycił swą rozmówczynię. I potem idzie dalej. Kłamie na całego. Oskarża Pana Boga o oszustwo. Stwórca zabrania spożywania owocu, bo jest kłamcą. On, niby dobry Stwórca, w istocie nie jest dobry. On łże. To wąż jest tym, który ogłasza prawdę i jest dobry. Jeśli spożyjecie ów zakazany owoc, poznacie, na czym polega oszustwo Pana Boga. Co więcej, to, czego Pan Bóg zabrania – spożycie zakazanego owocu – sprawi, że Adam i Ewa będą jak On, oszust, jak Pan Bóg.

Adam i Ewa spożyli zakazany owoc. Efekt okazał się zgoła odmienny od tego, co obiecywał wąż. Nie stali się jak Stwórca i nie poznali prawdy o dobru i złu. Co więcej, poznali coś innego, poznali swą mizerię. Obrazowo wyobraża to stwierdzenie: „Otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy”.

Dialog diabła z Panem Jezusem w ewangelicznym opisie kuszenia pokazuje nieco inną strategię. Chrystus słucha kunsztownych argumentów. Odpowiada na nie biblijnymi cytatami, dowodząc, że analityczne rozumowanie badaczy Pisma Świętego jest ważne i ma sens. W kluczowym momencie jednak, zupełnie inaczej niż niewiasta w raju, nie bierze słów kusiciela jako „owoców dobrych do jedzenia”. Pokazuje, że z diabłem nie wchodzi się w jakikolwiek układ: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: »Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz«”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

Diagnoza: jestem grzesznikiem

Nieraz słyszałem: „Ksiądz tylko o jednym”. Ale jak ogłosić zwycięstwo Chrystusa nad złem i śmiercią, nie mówiąc o grzechu? Zwłaszcza że – jak stwierdza św. Paweł – „wszyscy zgrzeszyli”. Pamiętam, jakie wrażenie wywarł na dziennikarzach wpis papieża Franciszka pozostawiony w księdze pamiątkowej jasnogórskiego sanktuarium: „Módlcie się za mnie, bo jestem grzesznikiem”. Jak to? Papież grzesznikiem? Chyba już nie ma religii! A tymczasem Ojciec Święty wyraził tylko to, co każdy wierzący chrześcijanin winien wiedzieć o sobie samym w świetle słowa Bożego i własnego doświadczenia. Od Adama wszyscy nosimy w sobie jacer hara – instynkt zła, skłonność do czynienia tego, co nas rujnuje. W ludzkim sercu jest pęknięcie, które sprawia, że wszyscy popadamy w niewolę grzechu. Każdy krucyfiks, każda kalwaria uświadamia nam cenę odkupienia, jaką musiał za nas wszystkich ponieść Chrystus. Jeśli wyjdę z założenia, że jestem dobry, nawet gdy dopuszczę się wielu krętactw i zaniedbań, będę je banalizował i mówił: „Bez przesady, przecież nic szczególnego się nie stało. Nikogo przecież nie zabiłem”. Im więcej zachwytu nad samym sobą, tym silniejsza skłonność do udzielania sobie rozgrzeszeń. Nie dostrzegam w sobie mankamentów, w związku z tym nie muszę się zmieniać. Słuchanie o grzechach i o pokutowaniu budzi tylko niesmak. Życie nieoświecone miłością Chrystusa dopuszcza tylko dwie opcje: neurotyczne poczucie winy: „jestem kanalią” bądź neurotyczne poczucie bezgrzeszności: „nie mam sobie nic do zarzucenia”. Nic dziwnego, że Ukrzyżowany irytuje. „Należy rozprawić się ostatecznie z takimi pojęciami jak grzech” – wrzeszczeli rewolucjoniści ’68 roku. Człowiek, zbliżając się do Boga, wyraźniej widzi swą grzeszność. Początkowo takie odkrycie może wywoływać zaniepokojenie: „Jakże to, im bliżej Boga jestem, tym gorszy się staję?”. Oczywiście nie gorszy, tylko mniej ślepy. Prorok Izajasz, widząc światło Bożej chwały, wpadł w panikę: „Biada mi! Zginąłem, bo jestem człowiekiem o nieczystych wargach” (por. Iz 6,5). Podobnie zareagował Piotr: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem” (Łk 5,8). To najlepsza diagnoza. Mówiąc: „jestem grzesznikiem”, potwierdzam: „jestem kochany”. Te dwa stwierdzenia potrzebują się nawzajem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 09/2020

Ukłonik nie zaszkodzi?

1. Pan jest kuszony jako Mesjasz, którego diabeł chce odciągnąć od wypełnienia zbawczej misji, oraz jest kuszony jako człowiek solidarny z nami, kuszonymi. Ta scena uświadamia nam, że nie da się przejść przez życie, nie stając do walki z pokusami, pychą, egoizmem itd. Święty Augustyn zauważa wręcz, że „postęp duchowy dokonuje się przez pokusy”. Dlaczego? Bo „zwycięstwo odnosi się przez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy stanie się w obliczu pokus i nieprzyjaciela”. Ewangelia nie jest wezwaniem do naiwnego pacyfizmu. Zarówno pojedynczy człowiek, jak i Kościół jako całość muszą stawać do walki.

2. Oczywiście nie pokonamy diabła, licząc tylko na siebie. Możemy zwyciężyć tylko dzięki Chrystusowi. On daje nam moc i uczy, jak walczyć z pokusą. Jezus odpiera ataki diabła, cytując Pismo Święte. Słowo Boże jest tarczą, za którą można się schronić. To nie jest wcale tak, że dialog jest zawsze właściwą postawą. Z diabłem się nie rozmawia. Trzeba mu od razu powiedzieć stanowczo: „Idź precz”. Przewrotność diabelska jest bowiem potężna. Pokusa przychodzi pod pozorem dobra, stroi się w piórka troski o człowieka, bardziej „ludzkiej” religijności lub zaprowadzenia pokoju („nie dzielmy ludzi, jednajmy się”). Kłamstwa Złego są głoszone tak, żeby brzmiały wiarygodnie i pociągająco. Diabeł potrafi kusić, nawet cytując Biblię.

3. Trzy pokusy, które spotykają Jezusa, uderzają w czułe miejsca ludzkiej natury. Pokusa pierwsza dotyczy głodu ciała. To jasne, że trzeba go zaspokajać, ale nie może on nas zdominować. Kościół jest dziś mocno kuszony tym, żeby skoncentrować się na rozwiązywaniu palących kwestii społecznych, a temat Boga odłożyć na potem jako pozornie mniej istotny. Prawda jest taka, że nie ma sprawy pilniejszej niż przywrócenie prymatu Boga. Bo bez Boga nic nie może być dobre.

4. Pokusa druga idzie po linii pragnienia duchowego, a mianowicie tego, że chcemy wyraźniej zobaczyć Boga. Dlatego żądamy dowodu. Zapominamy, że nie możemy Bogu rozkazywać i stawiać warunków. Nie jest przypadkiem, że ta pokusa dopada Jezusa w świątyni. Czy nie jest tak, że właśnie w kościele doświadczamy pokusy, która powiada tak: „Patrz, jaki nędzny ten twój Kościół, domagaj się od niego czegoś niezwykłego, a jeśli ci tego nie daje, poszukaj lepszego miejsca na spełnianie religijnych aspiracji. Nie słuchaj słabych kazań, po prostu wychodź z tego kościoła”.

5. Pokusa trzecia dotyczy pragnienia władzy i znaczenia. Diabeł nie ma nic do zaoferowania, ale zachowuje się tak, jakby był Bogiem. Sugeruje, że to on ma władzę nad światem. Odpowiedź Jezusa wskazuje na to, o co toczy się gra. Czy chcę oddawać pokłon SAMEMU Panu Bogu? A może jednak jestem gotów pokłonić się diabłu po to, by np. zdobyć jakąś dotację na znaczący projekt albo znaleźć się na zdjęciu w gazecie? Diabeł pozornie nie oczekuje zbyt wiele. Człowiek myśli sobie: „A co mi tam, jeden ukłonik nie zaszkodzi”. Adam i Ewa też myśleli sobie: „Tylko spróbujemy”. Jak się skończyło, wiemy. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Zapisane na później

Pobieranie listy