Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Grudzień 2019
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Niedziela 1 grudnia 2019

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 48/2019

Zapotrzebowanie na światło

Izajasz głosi: „Góra świątyni Pańskiej stać będzie mocno na szczycie gór i wystrzeli ponad pagórki”. Tymczasem ilustracją aktualnej pozycji Kościoła w świecie jest katedra św. Patryka w Nowym Jorku, zagubiona jak maleńka wysepka pośród ogromnych drapaczy chmur. Ta niewielka neogotycka katedra pośród szklanych gigantów wydaje się przygniatającym przykładem tego, że chrześcijaństwo nie ma wiele do powiedzenia współczesnemu światu. Inne świątynie przejmują prerogatywy świątyni Pańskiej. Dokonuje się nawet pewna inwersja. W kościołach gwar zwiedzających, chaos dźwięków, swoboda zachowań, strojów, duszpasterskich propozycji. W nowych świątyniach – np. w bankach – obowiązuje cisza, nabożna atmosfera, zakaz hałasowania: tu jest bóg! Tu się liczy pieniądze! Należy zachować dystans, odległość, uległość, kolejność, hierarchię, zwrócić się z prośbą, umieć poczekać. Nowi kapłani udzielą łaski w postaci kredytu lub dotacji.

Izajasz zapowiada: „Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: »Chodźcie«”. Tymczasem media, rozmowy, odezwy, wypowiedzi spowija atmosfera zniechęcania, wybrzydzania na Kościół, jego kult i kapłanów. „Nie chodzę do kościoła” – piszą na forach internetowych anonimowi rebelianci. Za dobry ton uchodzi chlubienie się wrogością do „tej instytucji”, obnoszenie się z pogardą. Po mandaty poselskie i prestiżowe nagrody sięgają zdeklarowani apostaci, ateiści, koryfeusze nowej religii: tej wegańskiej, cieplarnianej, równościowej. W żaden sposób nie pasuje im do tych kanonów wiary ani Chrystus, ani Najświętsza Panienka. Nie trzeba ich zwalczać, wystarczy wziąć w nawias jako przesłanki do życia niepotrzebne. Najświętszy Sakrament to „wafel”; celibat, dziewictwo, nierozerwalność małżeństwa to coś z założenia „perwersyjne”, „obrzydliwe”, „średniowieczne”.

Toczy się ponowoczesny spór o ludzką duszę, o kształt przyszłego społeczeństwa, miłości, edukacji. Czasem przeradza się on w wojnę, zderzenie cywilizacji, walkę życia ze śmiercią. Kiedyś wszyscy staniemy przed trybunałem Boga. Będziemy pytani o prawdę, rozliczani z miłości. „Nie będą się więcej zaprawiać do wojny”, bo wszystko będzie jasne. Zwyciężył Baranek i ci, którzy „umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tm 4,8). Czas jest krótki, za krótki, by eksperymentować z ciemnościami, bawić się w wymyślanie alternatywnych światów, żyć metodą prób i błędów. „Domu Jakuba, postępuj w światłości Pańskiej!”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 48/2019

Kairos do zrozumienia

Czas to przestrzeń, w której dzieją się wyjątkowe chwile i pojawiają się wyzwania. To czas mojego życia i choćby czas zbawienia. Biblijna greka sięgała do bogactwa języka greckiego, gdzie na określenie czasu pojawiają się trzy fundamentalne terminy: kairos, chronos i aion. Ostatni z rzeczowników to najszersze w mierze ruchu określenie, które można oddać jako „era”. Nieco węższe jest znaczenie rzeczownika chronos, ale i tutaj sens znaczeniowy wskazuje na jakieś trwanie w czasie. Natomiast kairos, co genialnie oddaje tłumaczenie dzisiejszego drugiego czytania, to chwila obecna, moment tu i teraz, co więcej chwila, która się nie powtórzy. Ta chwila to konkretne wydarzenie, ale wydarzenie z określonymi skutkami. Jej niezrozumienie, przeoczenie czy zbagatelizowanie pociąga za sobą bolesny efekt: niezauważenie skutków i brak udziału w tym, co kairos przynosi.

„Rozumiejcie chwilę obecną (kairos)” – apeluje św. Paweł. Dla niego kairos to chwila zbawienia, to, co dokonało się na krzyżu, oraz skutki tego wydarzenia. „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w określonym czasie (kairos), gdyśmy jeszcze byli bezsilni” – pisze św. Paweł w Liście do Rzymian.

Dla uczniów Chrystusa kairos zbawienia jest konkretnym wyzwaniem. Nie można go przeoczyć. Owo przeoczenie byłoby przespaniem tej chwili i jej skutków. „Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu” – przypomina Apostoł Narodów. Przebudzenie, by wykorzystać skutki kairos, otwiera dla chrześcijanina kolejny kairos: konkretny czas bycia uczniem Chrystusa, który ma owocować pełnieniem uczynków wynikającym z tego stanu i z tego powołania. Tak o tym napisał św. Paweł w Liście do Galatów: „A zatem, dopóki mamy czas (kairos), czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze”.

Pawłowe pouczenie o czasie liturgia przypomina nam dzisiaj, w I niedzielę Adwentu. Rozpoczyna się nowy rok liturgiczny, kolejny kairos naszego życia. Przez dni tego okresu liturgicznego będziemy przygotowywali się do przeżywania kolejnej uroczystości Bożego Narodzenia. Święty Paweł w Liście do Galatów zostawił jego najstarszy opis w Nowym Testamencie: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”. Tam Apostoł Narodów nie użył słowa kairos, napisał pleroma chronu: „pełnia czasu”, użył rzeczownika chronos. Przyjście na świat Bożego Syna rozpoczęło nowy czas, czas zbawienia i czas Kościoła, który potrwa do powtórnego przyjścia Chrystusa, gdzie my – dwa tysiące lat po tamtej pełni czasu – mamy swe miejsce, powołanie i rolę do odegrania.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

GN 48/2019

Czuwać, czyli budować arkę

1. Słowo „adwent” pochodzi od łacińskiego advenire – przyjść. Uroczyste wejście cesarza-boga do swej świątyni nazywano w Rzymie adventus. Chrześcijanie przejęli to słowo i nadali mu nowy sens. Dwa tysiące lat temu Jezus, Boży Syn, przyszedł na świat. To było Jego pierwsze przyjście, pierwszy adventus. Teraz czekamy na Jego powtórne przyjście, które będzie definitywną intronizacją Króla Wszechświata. To powtórne przyjście ma dwa wymiary. Jeden dotyczy wielkiej historii zbawienia, która w paruzji będzie miała swój wielki finał. Drugi wymiar – to ten indywidualny. W chwili śmierci każdy z nas wychodzi naprzeciw powtórnego przyjścia Pana. Wszyscy zmierzamy w tę stronę. Z każdą chwilą życia.

2. Ewangelia zwraca uwagę, że to powtórne przyjście Pana będzie dla sporej liczby osób czymś zaskakującym. Tak jak potop był zaskoczeniem w czasach Noego. Jedynym przygotowanym okazał się Noe, człowiek traktujący na serio Boga i nieoglądający się na to, co myślą inni. Reszta była pogrążona w grzechu, zbyt mocno zajęta sobą, aby przejmować się Bogiem czy śmiercią. Ojcowie Kościoła widzieli w arce Noego obraz Kościoła, narzędzie Bożego miłosierdzia i zbawienia. Niektórzy traktowali arkę jako alegoryczne wyobrażenie samego Chrystusa. Jego krzyż jest drewnianą arką, która ratuje świat przed konsekwencjami grzechu.

3. „Jeden będzie wzięty, drugi zostawiony (…), jedna będzie wzięta, druga zostawiona”. Powtórne przyjście Pana wiąże się z ujawnieniem się całej prawdy o nas samych. „Jezus zapowiedział w swoim przepowiadaniu sąd, który nastąpi w dniu ostatecznym. Zostanie wtedy ujawnione postępowanie każdego człowieka i wyjdą na jaw tajemnice serc. Nastąpi wtedy potępienie zawinionej niewiary, która lekceważyła łaskę ofiarowaną przez Boga. Postawa wobec bliźniego objawi przyjęcie lub odrzucenie łaski i miłości Bożej” – czytamy w KKK (678). Nasze moralne wybory, wiara lub niewiara mają znaczenie na wieczność. Jezus, mówiąc o sądzie, nie chce nas straszyć, ale przypomnieć nam, jak wiele zależy od tego, co robimy teraz ze swoją wolnością.

4. Wezwanie, które zawsze słyszymy na początku Adwentu, to zaproszenie do czuwania. Czuwanie jest przeciwieństwem uśpienia. Chodzi o to, aby oczekiwać Boga. By nasze życie było nieustannym wychodzeniem Mu naprzeciw. Przez modlitwę, spowiedź, Eucharystię, służbę bliźniemu, przebaczenie, świadectwo itd. Zadaniem chrześcijan jest budowanie razem z Chrystusem Kościoła, czyli arki ratującej przed powodzią grzechu i niewiary. Świat żyje pogrążony we śnie. Lekceważy ostrzeżenia. „Jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali”. Świat jest zajęty sobą, dąży do czysto ziemskich celów, do „małego” szczęścia tu i teraz. Przejmuje się najwyżej wizją ekologicznej katastrofy. Chrześcijanie sprawy doczesne próbują podporządkować i uporządkować z myślą o oczekiwaniu Boga. Zadaniem Kościoła jest budzić ludzi ze snu. Ostrzegać ich przed katastrofą o wiele poważniejszą niż ta ekologiczna. Bo mającą konsekwencje wieczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Zapisane na później

Pobieranie listy