Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Kwiecień 2019
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Niedziela 7 kwietnia 2019

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 14/2019

Przeciw duchowemu alzheimerowi

Bóg nie był dla niego nigdy pojęciem abstrakcyjnym. Izraelici doznali Jego mocnej ręki i wyciągniętego ramienia, które uratowało ich z niewoli. To sprawiło, że ich liturgia stała się paschą, czyli „przejściem” Boga, a wiara – opowieścią wydarzeń, które na tamto przechodzenie się złożyły. I rzeczywiście, kto kiedykolwiek brał udział w żydowskiej Passze, wie, że jej zasadniczym trzonem jest opowiadanie wielkich dzieł Bożych. Izraelici wspominają swą niewolę oraz wyprowadzenie na wolność i, w miarę opowiadania, doznają radości oraz wdzięczności. Narasta w nich uwielbienie. On „otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody”. Dla nas, chrześcijan, przejście przez Morze Czerwone i wyzwolenie z władzy faraona oznacza chrzest. Dlatego też podczas naszej Wigilii Paschalnej odczytujemy z Pisma Świętego relację z tamtego wydarzenia, po czym odnawiamy uroczyście przyrzeczenia chrzcielne. Wspominanie dzieł Bożych wzmacnia wiarę i zasila modlitwę. Pamięć to istotny organ wiary. Gdy ona zacznie zawodzić, przekonania w człowieku wierzącym słabną i wiotczeją, a modlitwa ustaje. Jednym z największych zagrożeń dla postnowoczesnego wyznawcy Boga jest duchowy alzheimer. „Pozbywanie się, niczym zbędnego i dużego ciężaru, tego, co było przed nami” to dla papieża Franciszka przejaw wewnętrznej demencji. „Jeśli zapominamy o naszym spotkaniu z Panem, nie jesteśmy już niczego pewni i ogarnia nas strach, który blokuje każdy nasz ruch”.

Tymczasem Bóg wzywa nas nie tylko do wiernego przestrzegania tradycji i wsłuchiwania się w historię zbawienia. Obietnica Jego działania w nas wybiega w przyszłość: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Otworzę drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu (…), gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany”. Każdy świadomy uczestnik żydowskiej Paschy słyszał na początku wezwanie: „Tej właśnie nocy wiedz, że cię odkupię” (Szemot Rabba). Jak mówił rabin Jeszua, syn Hananiasza, „tej nocy zostaliśmy odkupieni i tej nocy zostaniemy odkupieni” (Mechilta do Księgi Wyjścia). Także Jezus podczas ostatniej wieczerzy mówił: „To jest Ciało Moje, to jest Moja Krew”, choć Jego męka miała się spełnić nazajutrz. U Boga wszystko dzieje się TERAZ. Wyraża to przepiękne hebrajskie słowo zikkaron. Dzieła Boże, które wspominamy, właśnie się realizują. Kto je przywołuje, zarazem bierze w nich udział. Pascha to Chrystus, a Chrystus jest „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Gdy Go przywołujemy w pamięci, czynimy to po to, by znów móc rzucić się w Jego troskliwe ramiona. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 14/2019

To, co za mną, to strata i śmieci

Urodził się w żydowskiej rodzinie w Cylicji, dziś to południowo-wschodnia Turcja. Jego listy wskazują, że tam, już jako dziecko, odebrał solidną formację hellenistyczną. Potem został posłany do Jerozolimy, by tam przez kilkanaście lat formować się w szkole Gamaliela, jednego z najwybitniejszych rabinów. Młody, gorliwy, jak sam napisał w Liście do Galatów, „w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu”. I z nagła porzucił to wszystko, a czas przeszły, po latach, nazwał stratą i śmieciami.

Totalną przemianę Szawła w Pawła sprawiła wizja pod Damaszkiem. To tam z prześladowcy stał się głosicielem tego, co do tej pory zwalczał. Nawrócenie jest w korespondencji św. Pawła ważnym punktem odniesienia. On nie przeczy temu, kim był wcześniej. Tamten czas nie był okresem jakiejś letniej religijności. Był czymś więcej – czasem gorliwości w duchu i formacji znanych z Ewangelii faryzeuszy. Wizja Zmartwychwstałego pod Damaszkiem spowodowała, że Szaweł, stając się Pawłem, tamto religijnie gorliwe wczoraj zamienił – jako Paweł – na teraz, gdy trzeba było głosić „najwyższą wartość poznania Chrystusa”.

Poznanie w duchu mentalności biblijnych Semitów, a takimi byli Żydzi doby Pana Jezusa, nie było czymś czysto abstrakcyjnym, lecz czymś, co przekształcało całe życie. Dla Żyda, a nim przecież był św. Paweł, poznanie było czymś więcej niż aktem rozumu. To było coś obejmującego całość egzystencji. „Poznać” znaczyło uznać i przyjąć w świat swych wartości. „Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego” – orzeka starotestamentowa Księga Powtórzonego Prawa.

Spotkanie z Chrystusem, uznanie Go za swego Pana i Zbawiciela, powodowało totalną przemianę osobowości i całkowite przewartościowanie dotychczasowych ocen i życiowych wyborów. W kontekście tego spotkania wszystko to, co było wcześniej, zdało się śmieciami, a wcześniejsze zmagania – po prostu stratą, działaniami niepotrzebnymi.

Ale w tak totalnie nowym wyborze św. Paweł jest świadom, że nie stał się kimś doskonałym z automatu, z faktu przyjęcia chrztu. On wciąż potrzebuje oczyszczenia. To dlatego pisze: „Nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 14/2019

Miłość zawiedziona, miłość prawdziwa

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.

Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.

Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.

Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.

Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».


1. Albo czy chcieli okazać serce grzesznicy? Nie, ich celem było tylko i wyłącznie podważenie autorytetu Jezusa. Zwróćmy uwagę na zdanie: „Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich”. To uwierało liderów Izraela – że cały lud Go słuchał. Dlatego postanowili zamknąć Mu usta, „wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć”. Jeśli okaże miłosierdzie, zlekceważy prawo. Jeśli nakaże kamienować, wykaże się brakiem miłosierdzia. Kobieta została przez oskarżycieli potraktowana czysto instrumentalnie. Była tylko pionkiem na szachownicy ich gry. Podobna sytuacja powtarza się dziś w odniesieniu do Kościoła – ciała Chrystusa. Chodzi o rząd dusz. Współczesne quasi-religijne elity zastawiają na niego pułapki, byle tylko odebrać mu autorytet. Pozornie będzie chodziło o większe miłosierdzie albo o sprawiedliwość. Nie dajmy się zwieść. W istocie chodzi o jedno – o skuteczną kompromitację. O to, by lud nie słuchał już głosu Pana w Jego Kościele.

2. Jezus milczy i pisze palcem po ziemi. Co pisze? Powstało wiele teorii. Czy wypisuje grzechy faryzeuszy? Pochylenie się Jezusa wydaje się nawiązywać do umywania nóg. Palec Boży – to określenie Ducha Świętego. Może więc mamy raczej do czynienia z prorockim znakiem. Można go wyjaśnić tak: Duch Święty pisze prawo nowego przymierza, już nie na glinianych tablicach, ale na żywych – ludzkich sercach. Jego istotą jest przebaczenie. Potępienie grzechu i ocalenie grzesznika.

3. Kobieta zgrzeszyła, ale grzesznikami byli również jej oskarżyciele. Oni jednak w przeciwieństwie do niej uznawali się za doskonałych i dlatego tak łatwo wydawali wyroki. Odeszli zawstydzeni. Czy jednak odeszli nawróceni? Niekoniecznie. Jezus pomógł im zobaczyć ich grzech, ale oni woleli uciec od Niego. Człowiek może nie chcieć przebaczenia. Może czuć się pewny swego, nawet wtedy, gdy chwilowo przegrywa upokorzony. A jednak nadal nie chce zgiąć karku przed Bogiem. Oni wkrótce wrócą po Jezusa. Aby dowieść swego.

4. „Pozostał tylko Jezus i kobieta”. Stała tam ze swoim wstydem, hańbą, samotnością. Upokorzona i bezradna. Tak wyglądamy po grzechu. W Biblii cudzołóstwo jest symbolem każdego grzechu. Bo Bóg jest oblubieńcem, a Jego lud – oblubienicą. Bóg stworzył nas dla siebie, aby nas kochać. Każdy grzech jest zdradą, oddaniem się w ręce innego kochanka niż Bóg. W tym kontekście słowa „pozostał tylko Jezus i ta kobieta” nabierają mocniejszego znaczenia. To nie tylko opis tamtej sytuacji. Człowiekowi ostatecznie zostaje tylko Jezus, tylko Bóg. Gdzie indziej znajdzie przebaczenie i nadzieję? Gdzie był kochanek tej kobiety? Zostawił ją samą. Tak działa grzech. Uwodzi, zamiast miłości daje chwilową iluzję szczęścia i porzuca. W pustym miejscu po grzechu zjawia się ON – Jezus, prawdziwy Oblubieniec, najczystsza Miłość. Mówi: „Nie potępiam cię. Wiem, że pragniesz miłości, ale szukasz jej w złym miejscu, w zły sposób. Dlatego jestem z Tobą. Nie musisz już więcej grzeszyć, bo masz Mnie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

Marlena Połeć

|

GN 14/2019

Świeckim okiem

Jezus w Ewangelii nie potępia kobiety, ale poucza, by więcej nie grzeszyła. Wie, że nikt z nas nie jest idealny, ale daje nam szanse, nie krytykuje nas, ale okazuje swoje miłosierdzie. Lecz czy my sami zawsze potrafimy zrozumieć, że nie jesteśmy bez grzechu? Dla faryzeuszy przyprowadzenie i ukamienowanie kobiety miało stanowić zasłonę dla własnych grzechów. Łatwo nam dzisiaj zapomnieć o własnych grzechach, a osądzać innych. Już od najmłodszych lat zasłaniamy się błędami innych osób, np. w szkole, gdy dostajemy zły stopień, odwracamy nasze wcześniejsze lenistwo, mówiąc, że byli tacy, którzy również nie przyłożyli się do nauki. Potrzebujemy czasu, by uświadomić sobie swoje błędy. Tłumacząc się błędami innych, oszukujemy bliźnich oraz samych siebie. Jezus wie o naszych słabościach, przed Nim nic nie ukryjemy, zna nas lepiej, wie, czego pragniemy. Jezus nie potępia nas, ale grzech. Uczy nas patrzenia na drugiego człowieka z miłością. Niech wady innych nie przysłaniają nam tej pięknej miłości. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Zapisane na później

Pobieranie listy