Przede wszystkim duch

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 40/2011

W filmie „1920 Bitwa Warszawska” jest scena, w której przypadkowo spotkany żołnierz zniechęca głównego bohatera do modlitwy za zmarłą kobietę.

Przede wszystkim duch

W dosadnych słowach przekonuje, że Bóg wszystko na świecie już poukładał i nie może brać pod uwagę żadnych próśb, bo – i tu pada słowo, które zastąpimy łagodniejszym – na świecie zapanowałby bałagan. Oficer ignoruje jednak te uwagi, zapala świeczkę przed obrazem Matki Bożej i modli się za żonę carskiego generała. Film Hoffmana nie jest dziełem wybitnym, ale bardzo dobrze, że powstał. Z kilku względów warto go zobaczyć, niekoniecznie z racji użytej techniki 3D, którą można traktować jako wyrafinowaną zabawkę dla dużych chłopców.

Hoffman dobrze pokazał, że Bitwa Warszawska była starciem dwóch światów: barbarzyńskiego świata bolszewików z cywilizowaną Europą ukształtowaną przez chrześcijaństwo. Świat wartości duchowych przewija się przez cały film. W jednej ze scen marszałek Piłsudski przekonuje, że na wojnie wszystko jest w ręku Boga. A po wygranej bitwie nie dystansuje się od sugestii wyrażonej bodaj przez generała Wieniawę-Długoszowskiego, że zwycięstwo nad bolszewikami przez wielu może być uznane za cud. Przywołuję ten wymiar filmu Hoffmana w kontekście i Dnia Papieskiego, i wyborów parlamentarnych. Dla Jana Pawła II wymiar duchowy świata był oczywistością. Jeżeli tak dużo się modlił, to dlatego, że nie miał wątpliwości, iż kierunek rozwoju świata zależy od wartości duchowych. Słynne powiedzenie Clintona: „Przede wszystkim gospodarka, głupku” jest nieporozumieniem. To prawda, że z takim hasłem można wygrać wybory, ale nie spokojną przyszłość. Parafrazując Clintona, trzeba mówić: „Przede wszystkim duch, głupku”.

Za duchem przyjdzie i gospodarka. Prymas Węgier kard. Erdő przyznał w rozmowie z GN (str. 7), że duchowa odnowa narodu ma związek z krucjatą modlitwy ogłoszoną przez węgierski episkopat w 2006 r. Mylą się ci, którzy nadzieję pokładają w miliardach euro unijnych dotacji, a nie potrafią bądź nie chcą odróżniać dobra od zła. Benedykt XVI, przemawiając do polityków w Bundestagu w czasie niedawnej pielgrzymki do Niemiec, przywołał króla Salomona. Młody władca z okazji swojej intronizacji mógł prosić Boga o cokolwiek. Nie poprosił o bogactwo, powodzenie, długie życie czy zgubę nieprzyjaciół. Wybrał „serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła” (1 Krl 3,9). Kompetentny polityk to przede wszystkim ten, który wie, co jest dobre, a co złe. I ma odwagę bronić dobra.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.