Trzeba ograniczyć służbom specjalnym dostęp do niektórych technik operacyjnych. Szkoda, że ustępujący rząd dopiero teraz myśli o zaostrzeniu kontroli nad specsłużbami.
istockphoto
Mówiąc o ograniczeniu niektórych technik operacyjnych, minister Kwiatkowski miał na myśli dostęp do billingów rozmów telefonicznych, który, jego zdaniem, powinien dotyczyć tylko przestępstw zagrożonych karą co najmniej 3 lat więzienia, czyli ciężkich.
Mogą wszystko i jeszcze więcej
Teraz służby specjalne mogą w każdej chwili i bez jakichkolwiek uzasadnień wystąpić do operatorów o wydanie danych każdego obywatela czy firmy: określenia, czyj jest dany numer albo jaki numer telefonu ma Kowalski, z kim się łączył, gdzie w danej chwili był zlokalizowany telefon oraz o podanie numeru IP komputera. Służby chętnie z tego korzystają. W ubiegłym roku skierowały prawie 1,3 mln zapytań, z czego ponad połowa dotyczyła ustalenia nazwisk użytkowników telefonów lub ich numerów. Uzyskane w ten sposób informacje mogą być wielce przydatne.
– Służby mówią, że to są tylko dane o abonencie. Nic bardziej mylnego – mówi Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy. – Z billingów można wywnioskować, z kim abonent najczęściej się kontaktuje, o której godzinie, z posiadaczami jakich numerów telefonów się spotyka, z kim robi interesy, czy ma kochankę, a nawet jakie ma preferencje seksualne, gdy dzwoni pod numery zaczynające się na 700. To potężna informacja.
– Dane od operatorów telefonii są potrzebne do normalnego procesu rozpoznawczego – ripostuje Adam Rapacki, twórca Centralnego Biura Śledczego, a obecnie wiceminister spraw wewnętrznych, nadzorujący policję. – Gdyby nie szybka analiza billingów po kradzieży napisu w muzeum-obozie w Auschwitz, moglibyśmy szukać wiatru w polu. Dzięki nim udało się ustalić zleceniodawcę ze Szwecji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.