Zakochani w Miłosierdziu

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

GN 40/2011

publikacja 06.10.2011 01:15

„Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie Mojej woli, wywyższę ją w świętości i potędze. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje” – powiedział Jezus do s. Faustyny (Dz 1732). Światowy Kongres Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach dowiódł, że Jezus słów dotrzymał.

Apostołowie miłosierdzia przyjechali do Łagiewnik z całego świata Apostołowie miłosierdzia przyjechali do Łagiewnik z całego świata
henryk przondziono/GN

Sanktuarium w Łagiewnikach przypomina okręt z gigantycznym masztem. Płynie, by zanieść światu cenny materiał do odbudowy rejonów zniszczonych nienawiścią – miłosierdzie. A wypełniający kościół dwutysięczny rozśpiewany i tryskający energią międzynarodowy tłum uczestników Kongresu Miłosierdzia to apostołowie miłosierdzia. Z Europy są Francuzi, Włosi, Hiszpanie, Słowacy, Niemcy, Anglicy. Z Afryki dużo Nigeryjczyków, z Ameryki Południowej kolorowy las flag argentyńskich. Jest Kolumbia, Urugwaj. Duża grupa skośnookich z Korei i Chin, Japonii i Filipin. Są Nowa Gwinea, Papua, Dominikana, Wyspy Reunion, Polinezja Francuska, Liban, Madagaskar, Maroko. Cały świat. Uśmiechnięte twarze, wiwaty, eksplozje radości. Kard. Stanisław Dziwisz ze łzą w oku ogarnia tętniący życiem tłum. Jakby chciał powtórzyć słowa z 2006 r., kiedy usłyszał o idei Światowego Kongresu Miłosierdzia: „To było marzenie Jana Pawła II!”.

Wybija 15.00. Godzina Miłosierdzia. W kościele słychać szum różańców. Kapłani w procesji wnoszą Najświętszy Sakrament. Jedni klękają, inni, głównie Argentyńczycy i Kolumbijczycy, na stojąco biją dynamicznie brawo: w oparach kadzideł idzie Król! Koronkę odmawianą w kilku językach kończy gromki śpiew „Jezu, ufam Tobie”. Polacy obok mnie ze zdziwieniem podnoszą głowy. Stojące obok Koreanki i Filipinki, ubrani w czerwone długie suknie mieszkańcy wysp wulkanicznych Samoa, Polinezji Francuskiej i Papui śpiewają po polsku ostatnią część koronki. Z pamięci. Serce rośnie, choć walczę z poczuciem dumy narodowej. Pytam o odczucia krakowskiego biskupa Grzegorza Rysia. – Nie chodzi o dumę. Czuję się na swoim miejscu. Pytanie, czy nasz Kościół ma swój charyzmat, coś, co jest jego sposobem przeżywania wiary? Jestem przekonany, że jest to miłosierdzie. Jadwiga, Jan Kanty, Piotr Skarga, Brat Albert, Faustyna Kowalska, Jan Paweł II doskonale czuli, czym jest miłosierdzie. Faustyna wchodziła w życie, kiedy ze sceny schodził Brat Albert. Jan Paweł II przejął ich idee. To pewien łańcuch.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.