Cerkiew rosyjska i grób Lenina

George Weigel

Liderów Kościoła Prawosławnego nie stać na odwagę, by głośno powiedzieć, że zmumifikowane zwłoki tego potwora powinny natychmiast zniknąć.

Cerkiew rosyjska i grób Lenina George Weigel Roman Koszowski/GN

Blisko 40 lat temu pewien będący już w podeszłym wieku duchowny anglikański opowiedział mi o swojej pierwszej podróży do Paryża. Był wówczas jeszcze chłopcem i prawdopodobnie miało to miejsce w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Pewnego dnia zawołał go dziadek i powiedział mu, że ma dla niego prezent, którego chłopiec ma użyć w stolicy Francji, po czym wręczył mojemu przyjacielowi małe kieszonkowe lusterko. Skonsternowany chłopiec spytał dziadka do czego to lusterko ma mu służyć. Wywiązał się następujący dialog:

- Podobno wybierasz się do Paryża?

- Tak, dziadku.

- Zapewne pokażą Ci miejsce, gdzie jest pochowany ten mały potwór (miał na myśli Napoleona i Kościół Inwalidów). Jak już tam będziesz, to zobaczysz, że tak to urządzono, żeby Anglicy musieli pochylać głowy patrząc na niego w dół (Napoleon jest pochowany w wielkim sarkofagu z czerwonego kwarcytu, na który faktycznie spogląda się w dół wchodząc do Tumu Inwalidów).

- Tak, dziadku.

- Chłopcze, jeśli już musisz zobaczyć jego grób, stań do niego tyłem, podnieś lusterko powyżej głowy i obejrzyj go w lusterku.

- Tak, dziadku.

Przez kilkadziesiąt lat nie myślałem o tej historii, aż do czasu, gdy tego lata przeczytałem, że rosyjski Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego zaleca, by odnosić się z ostrożnością do głosów postulujących usunięcie zmumifikowanych zwłok Lenina z granitowego mauzoleum na Placu Czerwonym, gdzie obecnie spoczywają, i pogrzebanie ich. „Jest oczywiste, że stan ciała Lenina nie koresponduje z dziedzictwem kulturalnym Rosji... jednak powinniśmy wziąć pod uwagę opinie różnych grup społecznych i uniknąć podejmowania decyzji, które mogą wywołać wstrząs społeczny” – powiedział ks. Wsiewołod Czaplin, szef wydziału Patriarchatu Moskiewskiego ds. stosunków Cerkwi ze społeczeństwem.

Naprawdę?

Włodzimierz Iljicz Uljanow, już ponad wiek znany światu pod bolszewickim pseudonimem Lenin, był jednym z największych ludobójców w historii ludzkości. Obrawszy sobie za cel narzucenie komunizmu Rosji i sąsiadującym z nią krajom za pomocą brutalnej siły, terroru i bezprawnego mordowania milionów ludzi, stał się równocześnie jednym z największych prześladowców chrześcijaństwa na przestrzeni dwóch tysięcy lat jego istnienia. Leninowskie pachołki zabiły więcej ludzi w ciągu leniwego tygodnia niż ostatni z wielkich prześladowców czasów Imprerium Rzymskiego – Dioklecjan – przez całe lata. Wszystko to jest dokładnie udokumentowane, a Rosyjska Cerkiew Prawosławna uznała wiele z ofiar Lenina za męczenników i świętych oraz ustanowiła ich wspomnienia w swoim kalendarzu liturgicznym.

Mimo to obecnych liderów Kościoła Prawosławnego nie stać na odwagę, by głośno powiedzieć, że zmumifikowane zwłoki tego potwora powinny natychmiast zniknąć z widoku publicznego i przestać być obiektem zainteresowania i czci?

To prawda, że w Rosji istnieją „różne grupy społeczne”, które sprzeciwiłyby się zamknięciu mauzoleum Lenina i pogrzebaniu jego ciała, bo wciąż uważają go za bohatera. Jednakże w obliczu takiego moralnego imbecylizmu, z pewnością zadaniem Rosyjskiej Cerkwi, stojącej na straży prawdziwej historii Rosji, jest precyzyjne wyjaśnienie, dlaczego żadna moralnie zdrowa osoba nie powinna czcić Lenina. Jeśli chodzi o te 30 proc., o których mówi się, że chcą zachować mumię Lenina w miejscu jej dotychczasowego pobytu, ponieważ jest wielką atrakcją turystyczną, a dzięki temu źródłem dochodów, Cerkiew mogłaby im swobodnie wytłumaczyć, że na niektórych rzeczach nie warto robić pieniędzy i że turystów nie należy utwierdzać w niezdrowych zainteresowaniach.

Pewien starszy wiekiem urzędnik, głęboko zaangażowany w dialog ekumeniczny, powiedział kiedyś o Rosyjskiej Cerkwi: „oni nie potrafią wyjść poza paradygmat kapelana cara, niezależnie od tego, kto aktualnie jest carem”. Prawosławni męczennicy z czasów komunizmu przeczą temu uogólnieniu. Tym niemniej trwająca przez wieki zależność polityczna Patriarchatu Moskiewskiego nie pozwoliła na wypracowanie takiego modelu funkcjonowania dla współczesnego Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, w którym byłby on zdolny mówić prawdę władzom w Rosji XXI wieku, w kraju, gdzie bardzo szybko po króciutkim flircie z prawdziwą demokracją, nastał coraz bardziej brutalizujący się autorytaryzm. Ale z pewnością minimum szacunku do samej siebie – i dla swoich męczenników – powinno zmusić Rosyjską Cerkiew Prawosławną do tego, by (zamiast go wstrzymywać) stanęła na czele ruchu, działającego na rzecz obalenia mitu Lenina i usunięcia tego obscenicznego grobowca, który daje schronienie ciału masowego mordercy i maniakalnego prześladowcy Kościoła Chrystusowego.