Jedynka dla jedynki

Franciszek Kucharczak

|

GN 39/2011

publikacja 29.09.2011 00:15

Nie musi wygrać Prawo i Sprawiedliwość, musi wygrać prawo i sprawiedliwość.

Jedynka dla jedynki

W jedną z niedziel kilka lat temu śpiewano w kościołach psalm, w którym uwagę zwracały słowa: „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość”. A że był to akurat dzień wyborów parlamentarnych, w środowiskach konkurentów PiS wybuchł taki jazgot, jakby się skin objawił na zebraniu feministek.

Niejeden proboszcz musiał potem pokazywać lekcjonarz, udowadniając (nie zawsze skutecznie), że to nie kampania wyborcza, lecz celebrowana według dawno ustalonego porządku liturgia słowa. Tamto zdarzenie było symboliczne. Pokazało, że Bóg był pierwszy i zajmował się polityką daleko wcześniej, niż powstała jakakolwiek partia. Zajmował się nią już wtedy, gdy mówił wężowi: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej”. Cała historia zbawienia to pasmo ingerencji Boga – jak najbardziej politycznych.

Bóg ma swoją politykę i jest to jedyna dobra polityka. Jej celem jest zbawienie człowieka. Kto się nią kieruje, sam staje się dobrym politykiem. Nic dziwnego, że i Kościół zajmuje się polityką od swojego początku. Gdy apostołowie, poderwani mocą Ducha, wyszli z Wieczernika i śmiało ogłosili tłumom, że Chrystus zmartwychwstał, czy to nie była polityka?

My, chrześcijanie, musimy prowadzić tę politykę, niezależnie od tego, czy to się podoba władzom jakiejkolwiek partii, czy nie. Kto raz przyznał się do osobowej Prawdy, jaką jest Jezus, musi ponad życzenia szefa, ponad interes partii i ponad wszelkie dyscypliny klubowe stawiać nakaz sumienia. Nikt nie może nikomu nakazać grzechu, tak jak to zrobiła PO, wprowadzając dyscyplinę w głosowaniu przeciw ustawie o zakazie aborcji. Wtedy wyłamało się 15 posłów. I podobnych ludzi trzeba wybierać, niezależnie od tego, w jakiej są partii (odrzucamy, oczywiście, partie, które mają grzech w programie).

Jak to ma działać? Pokażę to na konkretnym przykładzie listy PO w moim, rybnickim, okręgu. Jeśli człowiek sumienia w Rybniku chce głosować na kogoś z tej listy, nie może dać głosu na jedynkę, bo jest nią Joanna Kluzik-Rostkowska. Ta pani głosowała za odrzuceniem zakazu aborcji, czyli aktywnie poparła możliwość zabijania rocznie ponad 500 dzieci. Z tych samych powodów nie wolno głosować na dwójkę – Marka Krząkałę. To samo dotyczy czwórki, czyli Henryka Siedlaczka, oraz szóstki – Ryszarda Zawadzkiego.

Na kogo w takim razie można? Można na Witolda Cyronia (numer 10), ponieważ otrzymał certyfikat Kandydata Przyjaznego Życiu i Rodzinie. Zobowiązał się w nim m.in. do „podjęcia w przyszłej kadencji parlamentu zdecydowanych działań na rzecz objęcia pełną ochroną życia ludzkiego”. Być może o certyfikat wystąpią jeszcze inni kandydaci z tej partii. Na stronie gosc.pl (tutaj) jest aktualizowana lista. Trzeba jednak powiedzieć, że w tej chwili najwięcej certyfikatów, również w Rybniku, posiadają kandydaci PiS.

Parlamentarzyści muszą pamiętać, że są naszymi delegatami, a nie sługami władz klubu. My zaś musimy im uświadomić, że nawet jedynkom podziękujemy, gdy zasłużyły na jedynkę z moralności. To taka polityka.

Dziecko blond metalik proszę

Jak doniosła „Rzeczpospolita”, na Zachodzie wzrasta liczba zamówień na dzieci o określonych cechach urody. Duński bank nasienia „Cryos Denmark” dostarcza plemniki do ośrodków produkujących dzieci metodą in vitro na całym świecie. Dyrektor tej firmy powiedział, że najbardziej chodliwa jest sperma szatynów o ciemnych oczach, bo wśród klientów najwięcej jest par z Grecji, Włoch i Hiszpanii. W zamówieniach uwzględnia się kolor skóry, włosów, a nawet grupę krwi. Przepisy niektórych krajów nakazują, żeby nasienie jednego dawcy służyło nie więcej niż pięciu narodzeniom. W innych, jak w USA, nie ma takich ograniczeń. „New York Times” opisał przypadek kobiety, która chciała sprawdzić liczbę przyrodniego rodzeństwa jej syna, którego urodziła z in vitro. Okazało się, że ma 150 braci i sióstr. Gazeta stwierdza, że to grozi nieświadomymi związkami kazirodczymi. Do tej pory dzieci bawiły się w dorosłych. Teraz dorośli bawią się dziećmi.

Wraca życie

Nowe zjawisko: na Zachodzie budzą się publiczne protesty przeciw aborcji. Jeszcze przed wizytą papieża przez Berlin przeszedł Marsz dla Życia. Około 2 tys. demonstrantów, idąc w milczeniu z białymi krzyżami, domagało się zmiany niemieckiego prawa, tak aby chroniło życie człowieka od urodzenia do naturalnej śmierci. Obecnie bowiem rocznie zabija się w Niemczech około 110 tys. dzieci. Demonstranci mieli poparcie partii CDU, kilkunastu organizacji pozarządowych i stowarzyszeń lekarzy. Służby porządkowe podały, że marsz próbowało zakłócić około 400 lewicowych i lewackich kontrdemonstrantów, którzy skandowali obraźliwe hasła i próbowali prowokować bójki. Usiłowali również wręczać uczestnikom marszu – jakżeby inaczej – prezerwatywy. Że też ci lewi nie potrafią nic innego wymyślić. Widać po tym, że antykoncepcja pozbawia ludzi nie tylko dzieci, ale również konceptu.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.