Bajdurzenie o bajkach

Franciszek Kucharczak

|

GN 38/2011

publikacja 22.09.2011 00:15

Bajki o bocianach były rozsądniejsze od tych, że wiedza o seksie to wiedza o życiu.

Bajdurzenie o bajkach

 

Zobaczyłem w sklepie okładki leżących obok siebie tabloidów. Na jednym widniało zdjęcie byłego prezydenta i wielki napis: „Kwaśniewski premierem”.

– Czemu nie – pomyślałem sobie. Przeżyłem dwie kadencje prezydenckie tego pana, to jako premiera bym go nie przetrzymał?  Lubię Filipiny, mam tam znajomych. Zresztą – uspokoiłem się – jeden Kwaśniewski w jednej gazecie rządu nie czyni. Ale patrzę, a na okładce leżącej obok drugiej gazety znowu Kwaśniewski, tyle że w wydaniu żeńskim, podwójnym: Jolanta – żona i Aleksandra – córka. I napis: „Sama wprowadzałam Olę w świat seksu”. A poniżej: „Nigdy nie opowiadałam bajek o bocianie czy kapuście”.

Niesłychane, prawda? Zaraz człowiek nabiera szacunku do takiej światłej osoby, co nie opowiada bajek o bocianie, w odróżnieniu od tych wszystkich ciemniaków, co opowiadają.

Ale zaraz: kto dziś – z wyjątkiem ornitologów – opowiada o bocianie? Kto na poważnie mówi dzieciom, że znalazły się w kapuście? Znają Państwo kogoś, kto przy zdrowych zmysłach gada takie rzeczy? Nie ma takich ludzi, ale panuje jakaś umowa, że jest ich mrowie. To dlatego opowiada się bajki, że Polacy opowiadają bajki. A robi się to po to, żebyśmy jako rodzice, jako wychowawcy i w ogóle społeczeństwo, nabrali pogardy do samych siebie. Żebyśmy uznali siebie samych za wsteczników, którym religia padła na mózgi, niezdolnych przygotować dzieci do życia jak trzeba, czyli tak, jak się to robi w Paryżach, Brukselach czy innych Londynach.

Celem labiedzenia o jakoby fatalnym poziomie wiedzy polskiej młodzieży „o seksie” jest doprowadzenie do nowej formuły przymusowej edukacji seksualnej. Takiej, o jaką uparcie walczą samozwańczy edukatorzy seksualni spod znaku wojującego feminizmu, znani wszak ze znakomitych wyników wychowawczych własnych dzieci.

Nieprzypadkowo zwrot „edukacja seksualna” coraz bardziej wypiera dotychczasową formułę „wychowanie do życia w rodzinie”, bo tu nie chodzi o żadną rodzinę. Tu chodzi o jej zniszczenie, co już niedwuznacznie przyznają ludzie z mózgami wypranymi przez studia „genderowe”. Bo rodzina to przeżytek, niemal taki jak małżeństwo i w tym kierunku to teraz pójdzie.

Piszę to, aby przypomnieć rodzicom, że nikt nie ma prawa „edukować seksualnie” naszych dzieci bez naszej zgody, wiedzy i kontroli. Tu trzeba ostro reagować, bo do szkół coraz natarczywiej będą się wpraszać ludzie z wielkim, gumowym poczuciem misji i z zerowymi kwalifikacjami moralnymi. Takich trzeba zwyczajnie pogonić, bo nauka o płciowości bez dania pierwszeństwa zasadom moralnym jest jak kurs prawa jazdy w samochodzie bez hamulców. Będzie, owszem, „niezła jazda”, ale zakończona nieco zbyt inwazyjnie.

Pewnie, że w Polsce nie wychowujemy najlepiej, jednak dużo lepiej niż na Zachodzie. Wystarczy porównać liczbę rozwodów i rozbitych rodzin u nas i tam. Na tej podstawie ocenia się jakość wychowania, a nie na podstawie ilości zużytych prezerwatyw. To nie my opowiadamy bajki. Opowiadają je rozpieszczonym synalkom i córuniom ci, którzy widzą „świat seksu” tam, gdzie trzeba widzieć po prostu świat.

Wybór nijaki

Australijczycy nie będą już tylko banalnymi kobietami i mężczyznami. We wnioskach o wydanie paszportu w rubryce „płeć” będą mogli wpisać: „nieokreślona”. Jak podał TVN 24, jest to wynik wejścia w życie nowych przepisów antydyskryminacyjnych. „Dyskryminowani” byli do tej pory „transseksualiści i osoby nie potrafiące określić jednoznacznie swojej płci”. To genialny sposób radzenia sobie z ludzkimi problemami. W dalszej kolejności łysi będą mogli zadeklarować „owłosienie umiarkowane”, a bezzębni „uzębienie neutralne”. A komu zbrzydnie człowieczeństwo, będzie mógł ogłosić, że jest nieokreślony gatunkowo.

Co tam 13 procent

Prezes KRRiTV Jan Dworak odniósł się do apelu bp. Meringa o niepłacenie abonamentu w geście protestu przeciw obecności Nergala w TVP. Powiedział, że telewizja publiczna jest finansowana z abonamentu jedynie w 13 procentach. „Niepłacenie abonamentu wydaje mi się dosyć krótkowzroczne. Jeśli ten bojkot miałby odnieść skutek, to uderzy przede wszystkim w Polskie Radio i rozgłośnie regionalne, a chyba nie o to biskupom chodziło” – powiedział. Aha, czyli prezes bagatelizuje wpływy z abonamentu dla telewizji. To trochę dziwne, bo to właśnie on apeluje w telewizji o płacenie abonamentu. Ale może taka dwoistość to już tam norma. Właśnie taka jak respektowanie wartości chrześcijańskich poprzez zatrudnianie satanisty.

Biedna powódka

Wanda Nowicka (to ta pani, która jest na liście płac przemysłu aborcyjnego) po przegranym procesie, który wytoczyła Joannie Najfeld, żaliła się, że „posługujący się językiem nienawiści dostali na takie działania carte blanche” (za Fronda.pl). Szkoda tylko, że Nowicka kazała utajnić przebieg procesu, wskutek czego nie znamy nawet uzasadnienia wyroku. Pewnie chciała nam oszczędzić słuchania mowy nienawiści. Serdeczne dzięki!

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.