Bezwstyd oznajmiony

Franciszek Kucharczak

Posłanka PO publicznie przyznała, że większość członków jej klubu to tchórze i hipokryci

Bezwstyd oznajmiony

„Musiałem, musiałem, wykonywałem rozkazy”. W tym znanym stylu „norymberskim” tłumaczą się ci, którzy nie mieli dość odwagi, żeby być przyzwoitym. Takiego tłumaczenia się nie kupuje. A co powiedzieć o ludziach, którzy proszą przełożonego: „Każ mi zrobić świństwo, żeby nie było, że zrobiłem to z własnej woli”? Małość do kwadratu, podszyta tchórzem i hipokryzją poganiana.

Tymczasem do takiej hipokryzji otwartym tekstem, ustami Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, przyznały się władze Platformy Obywatelskiej (przeczytaj informację PO: Bez kary dla głosujących przeciw aborcji). Posłanka wyjaśniła, dlaczego PO wprowadziła dyscyplinę podczas głosowania nad obywatelskim projektem całkowitego zakazu aborcji: „Większość posłów naszego klubu prosiła o dyscyplinę, ponieważ dla części kolegów było to swego rodzaju alibi, mogli mieć obawy czy strach przed opinią najbliższego środowiska – dlatego uznali, że łatwiej będzie zagłosować, jak będzie dyscyplina”.

Niewiarygodne – posłowie bali się narazić „najbliższemu środowisku”, więc sami poprosili o dyscyplinę, żeby się potem przed wyborcami tłumaczyć: „Kazali mi, kazali, kazali!”. A ponieważ mimo tego znalazło się 15 sprawiedliwych, którzy nakaz sumienia postawili wyżej niż nakaz klubu, okazało się, że będą musieli zapłacić po 1000 zł. kary.

Teraz jednak dowiadujemy się, że władze PO nie będą wyciągać od nich konsekwencji. „Sumienia nie będziemy karać” – oznajmił wielkodusznie wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski i dodał: „Osiągnęliśmy swój cel polityczny i społeczny – moim zdaniem to wystarczy”.

Ciekawe: co było celem politycznym odrzucenia zakazu zabijania dzieci? Utrzymanie pozycji w sondażach kosztem życia 500 niewinnych rocznie? A jeszcze ciekawsze, jaki to cel społeczny osiągnęła Platforma, utrzymując możliwość dokonywania zbrodni? Umożliwienie kobietom zrobienia z siebie trumien?

Wielkie dzięki za łaskawość. Tych 15 posłów należałoby wyróżnić za odwagę, a nie zaledwie odstępować od ich karania. Oni zresztą zachowali się zgodnie z tym, co PO wcześniej obiecywała, czyli że sprawy sumienia nie będą podlegały dyscyplinie. To władze klubu okazały się kłamliwe, wprowadzając dyscyplinę – i to dwukrotnie, bo pierwszy raz zrobiły to kilka dni wcześniej, w czasie głosowania w komisjach. Można by więc powiedzieć, że tych piętnastu uratowało honor PO, gdyby nie to, że było ich zbyt mało. Uratowali więc tylko swój własny honor, a sam klub, po oświadczeniu posłanki Śledzińskiej-Katarasińskiej, ostatecznie się pogrążył. 

Przypomnę: Paweł Arndt, Joanna Fabisiak, Mariusz Grad, Wiesław Kilian, Roman Kosecki, Mirosław Koźlakiewicz, Jan Filip Libicki, Dariusz Lipiński, Mirosław Pluta, Grzegorz Raniewicz, Mirosław Sekuła, Andrzej Smirnow, Jacek Tomczak, Wojciech Ziemniak, Jacek Żalek. To są ludzie sumienia w klubie PO. Reszta to ludzie „alibi”.