Małe i wielkie „dziękuję”

Agata Puścikowska

|

GN 37/2011

publikacja 15.09.2011 00:15

Chłodny ranek, środek tygodnia, warszawsko-peryferyjny Wilanów. Czy w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody komuś naprawdę będzie się chciało zwiedzać Świątynię Opatrzności Bożej?

Sylwia Kabała w kopule świątyni: – To miejsce jest ludziom potrzebne z lewej: Co godzinę Panteon Wielkich Polaków oglądają grupy pielgrzymów Sylwia Kabała w kopule świątyni: – To miejsce jest ludziom potrzebne z lewej: Co godzinę Panteon Wielkich Polaków oglądają grupy pielgrzymów
Jakub Szymczuk

Szare monumentalne mury są widoczne z daleka. Wokół nowoczesne osiedle. Wielki plac budowy wokół świątyni zamarł. Stan surowy zamknięty. Oczekiwanie na prace wykończeniowe.

Ludzki efekt ocieplenia

Z boku świątyni szklano-metalowo-betonowy budynek. Tutaj mieszczą się trzy instytucje: parafia, siedziba Muzeum Jana Pawła II oraz Prymasa Stefana Wyszyńskiego i Centrum Opatrzności Bożej.

Wewnątrz pierwszy efekt ocieplenia: szeroki uśmiech starszej pani, dyżurującej przy czymś w rodzaju recepcji. Wychylając się spoza „lady”, rozmawia z młodą dziewczyną o Mszach św. wieczystych. Że owszem, można tu zamówić. Można też i te zwykłe. I kupić gadżety Centrum: kubki, koszulki. Wszystkie zebrane pieniądze – pójdą na wykończenie świątyni.

Dziewczyna siada z boku i wypisuje intencje. A potem dopisuje się do księgi pamiątkowej. Co pisze? Nie wiadomo – zakrywa dłońmi treść, jakby Opatrzności powierzała największą tajemnicę.

Pani „zza lady” to Elżbieta Wyszyńska, emerytowana ekonomistka. Jest wolontariuszką Centrum Opatrzności Bożej. Mimo 68 lat i wielu domowych obowiązków (wnuki zawsze najważniejsze!) pracuje w Centrum dwa razy w tygodniu. Przyjmuje pielgrzymów, wykonuje drobne prace biurowe, gdy trzeba – opowiada o idei, której przez 200 lat jakoś nie udało się zrealizować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.