Teolożka w podomce

Marcin Wójcik

|

GN 36/2011

publikacja 08.09.2011 00:15

W miejscu, gdzie urodziła się sługa Boża Rozalia Celakówna, ktoś wbił pal, a na nim zawiesił obraz Chrystusa Króla. Przyjeżdżają pielgrzymi z całej Polski. Również ci od ks. Natanka

Teolożka w podomce Rozalia Celakówna Marcin Wójcik

Rozalia już w Jachówce nie mieszka. Spakowała dobytek w tekturową walizkę i zeszła ścieżką na drogę, gdzie czekała furmanka. Pojechała do Suchej Beskidzkiej, a stamtąd pociągiem do Krakowa. Poszczęściło się wiejskiej dziewczynie, pielęgniarką w szpitalu została. Było to jeszcze przed II wojną światową.

Stefania również tą ścieżką schodziła, tylko że już po wojnie. Raz nawet znosili ją tędy na noszach i myślała, że schodzi na drugi świat. Później wzbiła się w niebo samolotem wojskowym – bujało, szarpało. Aż wreszcie wylądowali w Krakowie i na blok operacyjny zawieźli. Pielęgniarki Rozalii tam nie było, ale to ona uratowała Stefanię.

Przystanek

Droga przez Jachówkę jest kręta. Po jednej i drugiej stronie pobocza wyrastają góry. Na nich domy i lasy. Niedawno były domy i pola. Teraz mało kto gospodarzy, więc ściana lasu przybliża się do drogi. Żaden tam piękny drzewostan, głównie samosiejki. Wraz z drzewami przybliżyły się sarny, jelenie i dziki. Dla niespełna tysiąca mieszkańców to prawdziwe oblężenie.

Jachówka ma kościół, bibliotekę i kilka sklepów spożywczych. Ludzie nie sieją, to do sklepu często zaglądają. Jest i przystanek autobusowy, a na nim ogłoszenia, np. „Sprzedam dwumiesięczne cielę, czerwonobiałe”. Jest i nowocześniej: „Do sprzedania yorki miniaturki – po małych i ładnych rodzicach. Odrobaczone i zaszczepione, posiadają książeczki zdrowia. Tata 1,1 kg, mama 1,6 kg”.

Za przystankiem z ogłoszeniami jest stroma ścieżka, którą kiedyś schodziła Rozalia i którędy znosili Stefanię.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.