Prawdziwy fundament

Ireneusz Krosny

|

GN 35/2011

On jedynie skałą i zbawieniem moim, twierdzą moją, więc się nie zachwieję. Ps 62,3

Prawdziwy fundament

Czasem człowiek opiera sens swojego życia na drugiej osobie. Zakochany chłopak jest gotów odebrać sobie życie, jeśli jego ukochana go rzuci. Czasem matka cały sens swojego życia widzi w dzieciach. Oba te przypadki skutkują tym, czego właśnie najbardziej chce się uniknąć: kochająca osoba staje się ciężarem dla osoby kochanej.

Dziewczyna zaczyna chcieć uwolnić się od chłopaka, który swoją postawą nie pozostawia jej wolności wyboru, a dzieci chcą uwolnić się od nadopiekuńczej mamy. Człowiek źle się czuje jako fundament czyjegoś życia. Żeby faktycznie kochać, trzeba najpierw samemu być wolnym, bo miłość to darowanie siebie drugiej osobie, a nie wewnętrzny przymus bycia z nią. Żeby mieć tę niezbędną wolność, trzeba mieć fundament, który nie będzie zależny od człowieka.

Takim fundamentem, pewnym i niezależnym od nikogo i niczego, może być tylko Bóg. Budowanie na innym fundamencie zawsze przyniesie złe skutki.

Czytania na dziś:

Kol 1,24–2,3; Ps 62; Łk 6,6–11

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.