Wyznanie prywatne

Franciszek Kucharczak

|

GN 32/2011

publikacja 11.08.2011 00:15

Myśl wyrachowana: Jeśli NATANKUJESZ, daleko nie zajedziesz

Wyznanie prywatne Franciszek Kucharczak

Rozmawiałem kiedyś z księdzem, który nie posłuchał biskupa i nie opuścił parafii. – Przecież ksiądz przyrzekał biskupowi posłuszeństwo – zauważyłem. – Posłuszeństwo tak, ale posłuszeństwo rozsądne, zakładające dobro ludzi, do których zostałem posłany – odrzekł godnie.Nietrudno było wykazać, że „posłuszeństwo rozsądne” nazywa się nieposłuszeństwo, a „dobro ludzi” oznacza rozbicie i nienawiść w parafii. W końcu ksiądz, rozdrażniony, warknął: „Ja sobie nie życzę idiotycznych  dekretów!”.

No właśnie – spod warstwy szczytnych teorii, uzasadniających złamanie świętego zobowiązania, zawsze w końcu wyjrzy kaprawe „ja sobie”. I choćby buntownik był najpobożniejszy i najgorliwszy, i choćby na nabożeństwach gromadził miliony, to on, a nie Bóg, będzie centrum kultu. Choćby intronizował Chrystusa na króla Europy, choćby na szczycie Parlamentu Europejskiego zatknął krzyż, ba, choćby kupił „Wyborczą” i zrobił z niej biuletyn róż różańcowych, nic dobrego z tego nie wyniknie. Złamanie przyrzeczenia to grzech, a z grzechu błogosławieństwa nie będzie, choćby buntownik poza tym miał sto procent racji. Niechby miał wizje chórów anielskich i czynił cuda – wszystko na nic. To nie Bóg inspiruje „synów buntu”, bo w Bogu nie ma „tak i nie”. Jest „tak-tak” i „nie-nie”. Jeśli w Jego oczach dotrzymanie świętych zobowiązań jest dobre, ich złamanie jest złe. I kropka.

Piszę to poruszony reakcją czytelników na mój felieton o ks. Natanku. Wielu z nich jest zawiedzionych, że mu nie kibicuję, a przecież jest gorliwy, sprzeciwia się laicyzmowi, porusza serca. Ale ludzie! Jesteśmy katolikami czy twórcami wyznań autorskich? Ci, którzy stosują, na przykład, antykoncepcję, też „wiedzą lepiej” niż Kościół. Kościoła trzeba słuchać, niezależnie od tego, jak „idiotyczne” wydadzą się komuś jego „dekrety”. Bo to ludzka pycha każe je takimi widzieć.

Jasne, że świat czeka na świętych, którzy pokażą Boga żywego, działającego, a nie jego lukrowany obrazek. Ale żaden święty nie szedł drogą buntu wobec Kościoła. Tak się otwiera pole diabłu, bo on sobie doskonale radzi zarówno z duchowymi leniami, jak i gorliwcami, jeśli tylko przestaną trzymać się Kościoła. Jest zbyt ciemno, żebyśmy mogli iść „na czuja”. Musimy trzymać się skały Piotra i złączonych z nim biskupów, a nie choćby najładniejszych oderwanych kamieni. Takim luźnym kamieniem był abp Lefèbvre, który przed laty zerwał jedność z Kościołem i założył schizmatycką wspólnotę. I oto ks. Natanek idzie jego drogą, sądząc zapewne, że tak przysłuży się Kościołowi. Ale tak się Kościół kaleczy. Nie scala się rozbiciem, nie łączy rozdarciem.

Gdyby abp Lefèbvre swoją gorliwość połączył z posłuszeństwem, Bóg wyprowadziłby z tego dobro. A tak zbuntowany duchowny stworzył koczującą na obrzeżach Kościoła grupę rozdrażnionych ludzi, upatrujących istotę wiary w utrwalonej na wieki formie.

Tylko świętość buduje Kościół, a tej żaden przełożony nie zakaże. Świętość zaś buduje się na wzór Chrystusa, który był posłuszny aż do śmierci. Nigdy inaczej.

Tak mi dopomóżcie

Jerzy Owsiak na inauguracji Przystanku Woodstock wygłosił płomienne przemówienie, w którym wyraził nadzieję, że Polska będzie prawdziwie europejska i jakaś tam jeszcze, a swoją przemowę zakończył okrzykiem: „Tak niech nam dopomoże każdy bóg!”. Po tych jego słowach tłum wybuchł entuzjazmem. Jerzy Owsiak uchodzi za człowieka nowoczesnego. Coś w tym jest, bo wielobóstwo rzeczywiście było bardzo nowoczesne. Co prawda w głębokiej starożytności, ale zawsze. 

O Wandzie, co chciała fotela

Szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka, aborcyjna bojowniczka, zrezygnowała z kandydowania do Sejmu. Zrobiła to, gdy działacze SLD „zepchnęli ją na czwarte miejsce stołecznej listy” – jak doniosła Wyborcza. „Pierwsza propozycja była taka, żebym startowała z drugiego miejsca, potem Grzegorz Napieralski obiecał mi trójkę” – poskarżyła się gazecie działaczka. Rzeczywiście, źle zrobiliście, panowie. Wandzie Nowickiej za całokształt działalności należy się mocna jedynka. Zwłaszcza ze sprawowania.

To miał być NASZ uczciwy

Przewodniczący komisji śledczej do spraw nacisków poseł Andrzej Czuma to uczciwy człowiek. Wielu polityków to mówiło, i to nie tylko tych z PO. Ci ostatni jednak nie spodziewali się, że uczciwość ich kolegi pójdzie poza granice „partyjnej lojalności”. Tymczasem poseł wyciągnął wnioski z tego co widział i słyszał, zamiast z faktu, że mianowała go PO. Ogłosił więc, że rząd PiS działał w ramach prawa i że wywierania nacisków nie stwierdzono. „Mamy kłopot, Czuma idzie ręka w rękę z PiS-em” – rozległy się głosy w PO, po nich zaś zaczęto przebąkiwać o konsekwencjach, jakie miałby ponieść Andrzej Czuma. Bo przecież tę komisję powołano po to, żeby PO mogła Kaczyńskiego z Kamińskim powiesić za poślednie Ziobro.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: