Anatema z miłości

ks. Wojciech Węgrzyniak

|

GN 31/2011

Płachtą na byka jest wzmianka o Żydach dla niektórych chrześcijan. Inni, chociaż mniej walecznie, to jednak na myśl o narodzie wybranym poruszają w sobie jakieś dziwne struny, niedające się pogodzić się z muzyką Ewangelii. A przecież św. Paweł pisze tak: „Wolałbym sam być pod klątwą odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami” (Rz 9,2-3).

ks. Wojciech Węgrzyniak ks. Wojciech Węgrzyniak

To, co proponuje Paweł, wydaje się niewiarygodne, a jednym z kluczy do zrozumienia jego myśli jest anatema. Słowo to znane było Herodotowi, Sofoklesowi, Tukidydesowi i wielu innym jako oznaczające ozdobę, wotum, rzecz poświęconą bóstwu. Takie znaczenie zna również Stary Testament. Czytamy chociażby w Księdze Kapłańskiej: „Każde »cherem« jest rzeczą najświętszą dla Pana” (27,28). Hebrajskie cherem Grecy przetłumaczyli jako anatema. Czy jednak św. Paweł zamierzał powiedzieć, iż on wolałby być rzeczą najświętszą dla Pana ze względu na swoich rodaków? Sensu to raczej nie ma.

Z pomocą w zrozumieniu przychodzi zatem drugie znaczenie wyrazu „anatema”, które od Biblii zadomowiło się na dobre również w dokumentach Kościoła. Anatema oznacza również klątwę i wyłączenie ze społeczności. Jeśli w Starym Testamencie jest mowa o tym, że na jakieś miasto nieprzyjaciela została rzucona anatema, jest to równoznaczne z tym, iż zostało ono oddane całkowicie Bogu, zwycięzcy nie mogli nic zabrać dla siebie z łupów, a ludzi i zwierzęta wybijano w pień (por. Pwt 13,16-18; Joz 6,17).

Kiedy więc św. Paweł pisze, iż on dla dobra Żydów zgodziłby się nawet być pod klątwą i odłączony od Pana, to wypowiada rzecz najbardziej paradoksalną. Bowiem parę linijek wcześniej ogłosił, że nic nie jest w stanie odłączyć nas od miłości Boga (Rz 8,38-39). Apostoł zatem chciałby zrobić rzecz niemożliwą i nawet zrezygnować z tego, co jest dla niego najcenniejsze, byleby tylko pozyskać swoich rodaków.

Oczywiście nie chodzi o to, że dla Pawła Izraelici byli ważniejsi od Boga. Chodzi o jego niesamowitą miłość wobec Żydów, którzy nie uwierzyli w Chrystusa. Miłość na miarę Mojżesza proszącego Boga za swoich rodaków: „Przebacz im ten grzech! A jeśli nie, to wymaż mię natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś” (Wj 32,32).

Zanim chrześcijanie zechcą cokolwiek powiedzieć na temat Żydów, byłoby po chrześcijańsku wziąć przykład ze św. Pawła, czyli najpierw kochać, a potem mówić. Miłość musi wyprzedzać słowo. Inaczej szkoda gadać. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.