Pamiętamy zaskoczonych polskich turystów, wyrzucanych z dnia na dzień z egipskich hoteli we wrześniu zeszłego roku. Czy w tym sezonie może się to powtórzyć? GN przygląda się kondycji polskich biur podróży.
W tym roku Polacy często odkładają decyzję o wyjeździe na ostatni moment.
flickr, sxc, fotomontaż studio GN
Kto ze zwykłych klientów mógł się spodziewać w zeszłym roku, że nagle zbankrutuje Orbis Travel, biuro podróży z 90-letnią historią? „Orbis” powstał przecież w 1920 roku we Lwowie, a status narodowego biura podróży uzyskał jeszcze przed II wojną światową. Albo kto mógł wpaść na to, że padnie biuro Selectours, które zaledwie rok wcześniej zostało laureatem konkursu Polskiej Izby Turystyki na „Najlepszy Produkt Turystyczny w Kategorii Turystyki Wyjazdowej” 2009 roku?
A jednak stało się. Przed połową września zeszłego roku wiadomość o bankructwie zaskoczyła na zagranicznych wyjazdach 2 tysiące klientów biura Selectours. Biuro było być może zbyt mocno uzależnione od rynku tunezyjskiego, ale wysyłało turystów także do innych państw Afryki Północnej. Polacy wypoczywający na gorących plażach egipskiej Hurghady byli kompletnie zaskoczeni, kiedy obsługa w jednym z hoteli nagle kazała im natychmiast się spakować i opuścić pokoje. Niektórzy polscy turyści zostali zmuszeni do opłacenia z własnych kieszeni dodatkowej doby hotelowej.
Biuro było ubezpieczone. Dzięki temu udało się m.in. ściągnąć zdezorientowanych polskich turystów samolotami do kraju. Zaledwie dwa tygodnie później podobne sceny powtórzyły się przy bankructwie Orbis Travel.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.