Przehallowała? Ale co dalej?

Agata Puścikowska

|

GN 29/2011

publikacja 21.07.2011 00:15

Wakacje w pełni, a media huczą o szkole. Czteroletnie dokonania min. Hall są na ustach dziennikarzy, polityków, nauczycieli i rodziców. Większość wystawia minister edukacji jedynkę. Tyle że nie uleczy to polskiej szkoły.

Jeśli ktoś jeszcze nie trafił na stronę www.maturatobzdura.tv, a jest np. rodzicem, uczniem lub nauczycielem, to w celach edukacyjno-ostrzegawczych powinien to zrobić niezwłocznie; gwarancja szczerego śmiechu (przez wewnętrzne łzy zażenowania poziomem wyedukowania polskiej młodzieży). Stronę założyło trzech studentów z Trójmiasta. Z mikrofonem w ręku chodzą od swojego rówieśnika do rówieśnika i sprawdzają wiedzę podstawową. Przebiega mniej więcej tak: – W jakim mieście pływają gondole? – W Wenecji! – Świetnie! A Wenecja w jakim państwie leży? Cisza... – Najbardziej znana piramida w Egipcie nosi imię faraona...!? – Eopsa! – zgaduje triumfalnie kolejny rozmówca. I trudniejsze pytania na tematy polityczne: – Rozszyfruj skrót PO. – Hm... Polska... jakaś tam. – A AWS? – Akademia Wychowania Fizycznego, oczywiście. – Sejm i senat to razem? – Rząd!

Celem twórców strony maturatobzdura.tv nie jest jednak (jak twierdzą) ośmieszenie polskiego ucznia. Raczej wywołanie dyskusji nad poziomem polskiej edukacji. Nie obwiniają też konkretnej osoby za braki wiedzy u rówieśników czy kiepską maturę 2011. I w tym są mniejszością. Bo większość: nauczyciele, politycy (ramię w ramię: SLD, PiS, PJN; PSL wstrzymuje się z koalicyjnej grzeczności od głosu, ale specjalnie nie popiera), rodzice, związkowcy, w mniejszym lub większym stopniu, krytykują panią minister edukacji narodowej. Czyli – dla młodszych czytelników Katarzynę Hall (według rozmówców maturatobzdura.tv, Ewę). Warto przyjrzeć się tej krytyce i jej powodom. Jeszcze ważniejsze jest jednak pytanie o tyle istotne, że zadane przed wyborami: co dalej z polską edukacją?

Minusy znane

Chyba najbardziej krytykowanym dokonaniem pani minister Hall jest posłanie sześciolatków do szkoły. Przypomnijmy: jeszcze w tym roku jest to dobrowolne, w przyszłym – stanie się obowiązkiem. Przeciwnicy (większość rodziców, wielu pedagogów i psychologów) argumentują, że polskie szkoły nie są do takich zmian przygotowane infrastrukturalnie. Podają też w wątpliwość dojrzałość emocjonalną małych dzieci do podjęcia obowiązku szkolnego bez uszczerbku na psychice. Ministerstwo Edukacji Narodowej krytyką się nie przejmuje. A z okazji zakończenia roku szkolnego wysłało do mediów specjalne oświadczenie, które sprawę stawia w radosnym (od ministerialnego programu, o którym poniżej) świetle: „W badaniach CBOS z 2009 r. i 2011 r. udział rodziców uważających, że szkoły w ich miejscu zamieszkania są odpowiednio przygotowane do tej zmiany, wzrósł z 30 do 42 proc. w miastach i z 49 do 58 proc. na wsiach. Duża w tym zasługa programu Radosna Szkoła, który w latach 2009–2014 ma pomóc w powstaniu przy każdej szkole podstawowej bezpiecznego placu zabaw”. Złośliwi twierdzą, że jeśli huśtawki mają być wyznacznikiem poziomu polskiej edukacji, to bujajmy się dalej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.