Odchodzą od Boga?

ks. Tomasz Horak

|

GN 28/2011

Złożony jest obraz wiary w człowieku.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Wesela – to kontakt z ludźmi. To owocuje nowymi tematami. Przysiadłem się do gości spod Sącza – Nowego i Starego. Rozmawiamy o parafialnych sprawach – naszych tu, na przesiedleńczym Śląsku, i tam, w górach, w Beskidach. A Beskidy są zróżnicowane i jest ich wiele: Sądecki i Mały, Wyspowy i Żywiecki, Wysoki i Śląski. A Śląsk też nie jest jeden. Jest Górny i Dolny. Górny nie jest jednolity – jest katowicki i Opolski (oba ze swymi subregionami). Na Opolskim zaczyna się ten, który nazwałem przesiedleńczym. Tu mieszkańcy zostali osadzeni po wojnie w wyniku przesiedleń ze wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Dołączyli do nich w wielu okolicach ludzie i z innych rejonów.

No i zgadało się o sprawach parafialnych. W tym także o zamożności ludzi, a co za tym idzie o materialnych możliwościach parafii. Zgodziliśmy się, że parafianie w ich, sądeckich stronach bardziej dbają o kościoły i parafialne sprawy niż na – pozostańmy przy tej nazwie – przesiedleńczym Śląsku. Dlaczego? Właśnie dlatego, odparłem, że są przesiedleńcami. I choć to już drugie, a nawet trzecie pokolenie, nasi ludzie (i ja sam) nie jesteśmy tu zakorzenieni. Ciągle nie jesteśmy stąd. Odbija się to na wyglądzie wiosek i miasteczek. Odbija się na zubożeniu zwyczajów – zarówno tych, które nazwalibyśmy folklorem, jak i obyczajowych, religijnych, parafialnych.

W tym momencie zapytałem o udział w niedzielnej Mszy. „Coraz mniej” – usłyszałem. „Wielu ludzi odchodzi od Boga” – powiedziała moja rozmówczyni. Zaoponowałem: Odchodzą od religijnego obyczaju, od praktyk, ale nie od Boga. Pokręciła głową. „Nie. Oni odchodzą od Boga” – powtórzyła z naciskiem. Nie znam tamtych stron. Przed wielu laty bywałem tam turystycznie – ale górska włóczęga nie daje obrazu ludzkiego świata. W każdym razie zaskoczyły mnie te słowa. Bo moim oczom – i nie tylko moim – tamten podbeskidzki świat jawi się jako chrześcijański do głębi, pobożny, rozmodlony. Pewnie nie wiem wszystkiego. Zaskoczyły? Więcej. Ogromnie mnie zmartwiły.

Powstała jakaś duża rysa na moim obrazie naszej, polskiej religijności. Wśród moich parafian wielu jest obojętnych religijnie. Procent biorących udział w niedzielnej Mszy maleje od lat. Okresami spada mocno poniżej 40. Jaki wśród pozostałej reszty jest procent tych, których należałoby określić, że odchodzą od Boga? Nigdy w takich kategoriach nie patrzyłem na swoich parafian. A może spojrzenie świeckiego człowieka, bardziej zanurzonego w środowisku, znającego duszę i życie otoczenia jest bliższe prawdy? Nie wiem. Pocieszam się, że tak jak Beskidy nie są jedne, jak Śląsk jest zróżnicowany – tak złożony jest obraz wiary w człowieku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.