Porządek w śmieciach

Jan Cichy

|

30.06.2011 00:15 GN 26/2011

publikacja 30.06.2011 00:15

Od początku przyszłego roku w życie wchodzą nowe przepisy „śmieciowe”. Za odpady komunalne w większym stopniu niż dziś będą odpowiadały gminy. Kto na tym straci, a kto zyska?

Porządek  w śmieciach east news/REPORTER/Lech Gawuc

Projekt ustawy został przedłożony przez Ministerstwo Środowiska, a nowe przepisy wejdą w życie od 1 stycznia 2012 roku. Niektóre z nich będą jednak obowiązywały 1,5 roku później, bo ustawodawca dał czas gminom na dostosowanie. Co ustawa zmienia? Najkrócej mówiąc wzmacnia funkcje kontrolne gmin. Gdy nowe przepisy wejdą w życie, to nie właściciel nieruchomości, tylko gmina, na terenie której nieruchomość jest usadowiona, będzie odpowiedzialna za gospodarkę odpadami komunalnymi.

Śmieciowa rozrzutność

Gminy będą kontrolowały zresztą nie tylko właścicieli, ale także firmy, które śmieci odbierają. Choć w wielu miejscach taki zwyczaj już funkcjonuje, od nowego roku wszystkie gminy będą musiały wyłaniać firmy odbierające odpady komunalne w przetargu. Ze swojej „polityki” gospodarowania odpadami, gminy będą musiały się rozliczyć przed marszałkiem swojego województwa.

Po co w ogóle nowe przepisy zostały stworzone? Bo system gospodarowania odpadami w Polsce jest wyjątkowo nieszczelny. Do jednego kubła wyrzucamy wszystko,

a to bardzo utrudnia segregowanie i ewentualny recykling. W efekcie wszystko ląduje na wysypisku śmieci. A to podwójna, a może nawet potrójna strata. Po pierwsze marnujemy mnóstwo pieniędzy, bo całkiem sporo z tego, co wyrzucamy, dałoby się odzyskać, przerobić i powtórnie wykorzystać. W Polsce ponad 90 procent odpadów „produkowanych” przez statystyczne gospodarstwo domowe trafia na wysypisko, gdzie jest… marnowane.

Z tony śmieci można wyprodukować nawet 600 kilogramów paliwa. Do tego potrzebne są oczywiście specjalne instalacje, ale do tego potrzebny jest także system gospodarowania odpadami, który będzie szczelny. Po drugie, nasze wysypiska bardzo szybko się zapełniają. A to znaczy, że trzeba budować, a nie jest to tanie, nowe składowiska. Jest i trzecia strata. Cierpliwość Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o naszą śmieciową rozrzutność, jest na wyczerpaniu. W końcu przyjdzie nam płacić kary za każdy kilogram wyrzuconych śmieci. Nowe przepisy, zdaniem ich autorów, zmniejszą też ilość dzikich wysypisk śmieci. Dzisiaj wystarczy większa kępa drzew czy zagajnik, by powstało tam nielegalne składowisko odpadów.

Drogo? Będzie taniej

Kto straci, a kto zyska na zmianie przepisów? Sprawa jest dosyć złożona, ale w największym skrócie można powiedzieć, że zyskają ci, którzy uczciwie swoje śmieci wywozili, a stracą ci, którzy oszukiwali albo śmiecili nielegalnie. To dotyczy gmin, w których gospodarowanie odpadami jest nieuregulowane. Przykład gmin, które – choć ustawa ich do tego nie obligowała – za śmieci wzięły się same, pokazuje, że ceny za wywóz odpadów spadną, bo opłaty rozłożą się na większą ilość mieszkańców. W uzasadnieniu do ustawy „śmieciowej” Ministerstwo Środowiska szacuje, że obecnie wywóz śmieci kosztuje około 20 złotych od osoby za miesiąc. Statystyczna czteroosobowa rodzina płaci więc w miesiącu około 80 złotych, czyli rocznie 960 złotych. To spory wydatek. W gminach, w których firma wywożąca odpady jest wyłaniana w przetargu, a wszyscy mieszkańcy mają obowiązek wywozu śmieci (a więc i płacenia za tę usługę), ceny są znacznie mniejsze. Znacznie, oznacza nawet o 60 proc. mniej. W takich miejscach koszt rocznego wywozu odpadów waha się w granicach 300–350 złotych (dla czteroosobowej rodziny).

Kolejną zmianą wynikającą ze zmiany przepisów będzie to, że tak jak dzisiaj płaciło się za ilość wywiezionych śmieci (opłata najczęściej dotyczyła ilości kubłów), tak po wejściu w życie nowych przepisów gminy będą nakładały „podatek śmieciowy”, który będzie uzależniony od ilości osób w rodzinie. To ma ukrócić częstą praktykę podrzucania śmieci sąsiadom albo wysypywania ich nielegalnie, w lasach, parkach czy rowach. To nie będzie się opłacało, bo i tak będzie trzeba zapłacić opłatę za wywóz odpadów. W Polsce jest wiele gmin, w których system gospodarowania odpadami już działa w ten sposób. Mieszkańcy tych miejsc w ogóle nie odczują wejścia ustawy.

Ilość śmieci „produkowanych” przez jedną osobą jest mniej więcej stała. Kalkulacja „podatku śmieciowego” będzie dodatkowo uzależniona od tego, ile firma, która wygra w przetargu, zażyczy sobie za wywóz śmieci. Oczywiście cena, jaką jest w stanie wynegocjować gmina, będzie korzystniejsza, niż cena, jaką wynegocjuje jedno czy nawet kilka gospodarstw domowych.

Będzie ich mniej?

Nowe przepisy nakładają na gminy nie tylko obowiązek odebrania od swoich mieszkańców odpadów, ale także zagospodarowanie ich. Problem jest spory, bo w Polsce nie ma wystarczającej ilości podmiotów, które potrafiłyby śmieciami się zająć. Chodzi o kompostownie czy spalarnie. Za dwa lata – tak wynika z przepisów unijnych – gminy muszą 50 proc. odpadów przetworzyć. Eksperci twierdzą, że to założenie nie zostanie wykonane, bo obecnie odzyskuje się najwyżej 10 proc. odpadów. Dwa lata to za mało, by spełnić unijne normy. Z drugiej strony, od wielu lat było wiadomo, że unijne kryteria trzeba spełnić, tylko nikt za zmianę przepisów się nie zabierał. Jeżeli problemu nie uda się rozwiązać, Polska będzie płaciła ogromne kary. Polska, czyli samorządy, na których obszarze normy nie zostaną spełnione. To może jednak zdopingować gminy do poważnego zajęcia się problemem śmieci. Z gospodarczego punktu widzenia można jednak powiedzieć, że wraz z wejściem w życie nowych przepisów, na poziomie gmin zostaną stworzone warunki do powstawania i funkcjonowania firm zajmujących się gospodarką odpadami.

O tym, że śmieci należy segregować i ponownie wykorzystywać, mówią wszyscy, tylko czy metoda, jaka zostanie wprowadzona z dniem rozpoczęcia obowiązywania nowej ustawy, jest optymalna? Tutaj zdania są podzielone. Nie brak głosów krytycznych. Z ekspertyzy prawników (m.in. prof. Marka Górskiego z Zakładu Prawa Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego) wynika, że ustawa ogranicza wolną konkurencję. Są i mniej „fachowe” argumenty, ale na pewno nie mniej istotne. Skoro wszyscy na terenie gminy będą płacili taki sam „podatek śmieciowy”, nie będzie zachęty do tego, by ilość odpadów ograniczać. By np. uczyć dzieci, że warto, kupując jakieś produkty, zwrócić uwagę na objętość ich opakowań. Jak będzie w praktyce? Czy obligatoryjne opłaty (podatek) oczyszczą nasze lasy, czy spowodują, że nie będzie się opłacało wyrzucać odpadków „na lewo”, czy raczej uśpią ekologiczną wrażliwość. No bo skoro niezależnie od ilości produkowanych śmieci i tak przyjdzie płacić tyle samo… kto by się ograniczał?

Cieszyć się czy nie?

Statystyczny Polak produkuje rocznie 316 kilogramów śmieci. To ponad połowę tego, co produkuje Irlandczyk czy Duńczyk. Powinniśmy się cieszyć? Niekoniecznie. Bo choć w krajach, do których się porównujemy, konsumpcja (także wysoko przetworzonego pożywienia) jest wyższa, a więc i „produkcja” śmieci większa, trudno uwierzyć, by różnice pomiędzy Polską a innymi krajami w Europie były aż tak duże. A te w dużej mierze mogą się brać z tego, że Polacy wyrzucają śmieci nielegalnie albo wyrzucają swoje odpadki do koszów w miejscach publicznych. Jeszcze mniej optymistyczne są dane dotyczące odzyskiwania i powtórnego wykorzystywania śmieci. Polacy statystycznie odzyskują ok. 7 proc. swoich śmieci. Duńczycy 40 proc., Niemcy 60 proc., a Holendrzy 66 proc.

Ile produkujemy śmieci (w kilogramach rocznie na osobę):

Polska 316
Włochy 541
Hiszpania 547
Niemcy 587
Austria 591
Holandia 613
Irlandia 664
Dania 833

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.