Rydzykowna gra

Franciszek Kucharczak

|

GOSC.PL

Jak się nie masz czym pochwalić, musisz mieć kim straszyć

Rydzykowna gra

Co premier Donald Tusk zrobiłby bez ojca Tadeusza Rydzyka! Tusk potrzebuje ojca, jak Kurski potrzebował kiedyś Tuskowego dziadka. Bez dyrektora Radia Maryja nie tylko premier, ale cały nasz rząd wraz z koalicją rządzącą byliby jak horror bez strachu, jak żołnierz bez wroga, jak „ekolog” bez autostrady czy innej Rospudy.

Ojciec Rydzyk jest władzy potrzebny, żeby mogła nim straszyć, jak rządzący nami Millerowi lewacy straszyli Polaków konkordatem. To ci były strachy! Lata całe postkomuna grała na podsycanej niewiedzy społeczeństwa aż do czasu, gdy po upadku lewicy wreszcie konkordat zatwierdzono. Pamiętam pana posła Ikonowicza, który uczcił wówczas z mównicy sejmowej minutą ciszy „ofiary konkordatu” (notabene ta minuta została uznana za najlepsze przemówienie Ikonowicza). Wyszło na to, że czcił proboszczów, którzy muszą od tamtego czasu po każdym ślubie drałować do USC. Bo innych ofiar jakoś nie widać.

O. Rydzyk zajął teraz miejsce konkordatu. Co który chce zbić kapitał polityczny, odgraża się, jak też dobierze się do Ojca Dyrektora, jak go prześwietli, sprawdzi, ukróci i tym sposobem powstrzyma pochód klerofaszyzmu.

W tę poetykę wpisuje się oświadczenie naszego premiera, który w nagłym napadzie patriotyzmu poczuł się zraniony słowami o. Rydzyka, gdy ten powiedział w Brukseli: „To skandal, czujemy się wykluczani, jesteśmy dyskryminowani, to jest totalitaryzm”.

Premier orzekł, że o. Rydzyk złamał regułę, zgodnie z którą „o swojej ojczyźnie staramy się nie mówić źle wtedy, kiedy jesteśmy za granicą”.

Co prawda o. Rydzyk nie mówił o ojczyźnie, tylko o jej obecnej władzy, ale co z tego. Premier nie będzie przed księdzem klękał, więc drobiazgowy również nie będzie. O. Rydzyk zachował się skandalicznie, bo tak było w tym scenariuszu, co premierowi PR-owcy dali. A poza tym, no naprawdę, jak można mówić, że się jest wykluczonym bez konsultacji z ministrem od wykluczania? To po to rząd ładuje wielkie pieniądze taniego państwa w Bartosza Arłukowicza, żeby jeden z drugim czuł się wykluczony samodzielnie?

No i wreszcie co to znaczy totalitaryzm? Teraz, gdy władza tak szanuje każdego obywatela, że nawet najgorszego ministra nie zwolni, to gdzie tu totalitaryzm? Polacy się bogacą (nawet w Londynie), Orliki kwitną, dziatwa radośnie hasa – no co jest?

Oj nie. Ojciec Rydzyk jest niewdzięczny. Za tyle zainteresowania, jakie mu okazuje władza, dawno powinien był się pokajać, zamknąć radio, uczelnię, telewizję, gazetę, a wodę geotermalną puścić rurociągiem do budynku Rady Ministrów.

Nie zrobił tego, więc niech spodziewa się dalszych ciosów. Przynajmniej do wyborów.